Wzięłam oddech i ostatni
raz zmierzyłam wzrokiem drzwi. Wahałam się - pukać czy nie? Warto?
Wywróciłam oczami i zapukałam. Nie miałam nic do stracenia, prócz mojej
godności rzecz jasna.
- Zajęte, zaraz wyjdę mamo. - mamo? Przecież to nie jest Twoja... nieważne.
- Ta ja, Holly. -
powiedziałam wymuszając uśmiech. Czułam się strasznie głupio
rozmawiając z brązową ścianką, która nas dzieliła.
- W takim razie jest zajęte na dłuższy czas. - zacisnęłam pięści i już miałam coś powiedzieć, kiedy ugryzłam się w język.
- Chcę się pogodzić. -
powiedziałam i zajęło mi kilka sekund na opanowanie się przed tym, żeby
nie rozwalić tych pieprzonych drzwi. - Nie chcę się do Ciebie nie
odzywać w nieskończoność. - wypuściłam powietrze, a chwilę później
Holly stała w progu z szeroko otwartą buzią.
- Uderzyłaś się w głowę? - zmierzyła mnie zdezorientowanym spojrzeniem.
- Tak jakby jesteśmy siostrami. - zauważyłam. - Chcę mieć w Tobie wsparcie, nie wroga.
Nawet się nie spostrzegłam, kiedy blondynka owinęła mnie swoimi ramionami powtarzając jak bardzo przeprasza.
***
- Jak mogłeś kurwa tego
nie zauważyć?! - krzyknąłem w stronę bruneta, który kurczowo trzymał
spoconą koszulkę w rękach. Jego oddech był nierówny, przed chwilą
skończył trening.
- Jak mogłeś jej to
kurwa zrobić?! - odpowiedział pytaniem na pytanie. - To jest to, nad
czym powinieneś się zastanowić! - miał rację, byłem tego pewny.
- Ostatnio ją nawet broniłem! Cholera, jestem takim kretynem! - ryknąłem opadając na ławkę.
- Nie mogliśmy tego przewidzieć.
- Mogliśmy. -
burknąłem, zdejmując bluzę i przeciągając t-shirt przez głowę. Muszę
się na czymś wyżyć w przeciwnym wypadku wybuchnę.
- Obiecała, że nic nie powie.
- Myślisz,że możemy jej zaufać?
- Czy została nam jakaś inna opcja? - zapytał dziwnie. - Inna oprócz zniszczenia jej i zmuszenia, by milczała.
Wziąłem oddech i przejechałem dłonią po twarzy. Dlaczego zawsze, gdy coś zaczyna się układać muszę to spierdolić?
Spierdolić i to w taki sposób...
***
- Czy możemy iść na
zakupy zgody? - blondynka poruszyła zabawnie brwiami, a ja opadłam na
łóżko.Nie mogłam jej odmówić, właśnie byłyśmy na drodze odbudowania
tego pieprzonego mostu porozumienia.
- Jeśli to jest to, czego chcesz. - uśmiechnęłam się i wystukałam krótką wiadomość do blondyna.
Sky: Strasznie za Tobą tęsknię. Spotkamy się wieczorem? :) x
- Musisz pomóc wybrać mi suknię ślubną!
- Ślubną?
- Och, nawet nie żartuj, że nie znasz daty mojego ślubu.
- Ślubu? - powtórzyłam z niedowierzaniem.
- Jesteś głucha czy
coś? - spojrzała na mnie osądzającą. - Myślałam, że mimo naszej kłótni
wiesz o najważniejszych momentach w moim życiu.
- Wiedziałam. - nie miałam pojęcia.
- Nie kłam. - posłałam
jej przepraszające spojrzenie. Po całym pokoju rozszedł się dźwięk
wiadomości. - Czy to Niall? - zapytała nie odrywając wzroku od
przeglądanych ubrań.Skinęłam głową, nie chciałam by blondyn po raz
kolejny był powodem naszej kłótni. Szczerze mówiąc, jaki ona miała z
nim problem? Przecież ja nie oskarżałam ją o nic, nie miałam pretensji,
a spotykała się z facetem wytatuowanym od stóp do głów.
To była mała różnica,
jednak jaka istotna. Byłam zdania, że życie ma się jedno i decyzje
jakie się podejmuje, podejmuje się dla siebie, nie dla rodziny.
Niektórzy jednak nie mogli tego pojąc...
- Nie będziemy kłócić się o niego kolejny raz, mam rację? - uniosłam prawą brew i odblokowałam ekran.
- Jasne. - wymusiła uśmiech.
Dupek: Z moją królewną? Zawsze.
Sky: Wiesz,że Cię kocham? :) x
Dupek: Nie zasługuję na Twoją miłość...
Sky: Zasługujesz na wszystko co najlepsze, musisz w to uwierzyć.
Dupek: Kocham Cię.
- Więc? - przerwałam
ciszę mierząc blondynkę wzrokiem. Podniosłam się do siadu i spojrzałam w
lusterko.- Idziemy? Już nie mogę się doczekać! - pisnęłam tak
sarkastycznie, że Holly z uśmiechem pokiwała głową.
- Idziemy.
***
Kiedy blondynka zabrała
ze sobą milion sukienek do przymierzalni i nie miała zamiaru opuszczać
sklepu w najbliższym czasie, podeszłam do stoiska z biżuterią. Od razu
w oczy rzucił mi się prześliczny naszyjnik.
Był cudowny, już miałam wziąć go do ręki, kiedy nagle ktoś mi przerwał.
- I jak? - usłyszałam
podekscytowany głos Holly i odwróciłam się w jej kierunku. Ciężko mi to
powiedzieć, ale wyglądała ślicznie. Naprawdę dobrze. Jej piersi w
rzeczywistości nie były duże, ale teraz pasowały do tej kreacji
idealnie. Nie wiedziałam czy mam ją okłamać, żeby nie wyjść na
przesadnie miłą, ale i tak już zbyt daleko zabrnęłam.
- Wyglądasz pięknie. - powiedziałam z uśmiechem.
- Nie musisz kłamać. - odpowiedziała tym samym. - I tak nie przyzwyczaiłam się do tego, że jesteśmy dla siebie miłe.
- A powinnaś! -
rzuciłam ruszając w jej kierunku i wpychając ją do przymierzalni. -
Czekam na coś jeszcze lepszego! - bezsilnie opadłam na kanapę po
drugiej stronie sklepu, z której miałam dobry widok na przymierzalnię.
Wzięłam do ręki czasopismo i czas zaczął mijać.
- Czy mogę Ci jakoś
pomóc? - usłyszałam przed sobą głos. Niechętnie podniosłam wzrok znad
gazety. Właśnie doszłam do artykułu o tym ile to pieniędzy wyda Kim
Kardashian na urodziny swojej córeczki. No tak... są ludzie i parapety.
- Nie rozumiem? -
uśmiechnęłam się, spotykając z nieskazitelnie zielonymi tęczówkami.
Brunet wskazał na plakietkę i poprawił włosy.
- Pracuję tu.
Pomyślałem, że potrzebujesz może pomocy z wyborem ubrań. - powiedział
to tak czarująco, że moje serce zrobiło fikołka. Był taki uroczy.
- Och, nie! -
zachichotałam. - Jestem tu z siostrą. - te słowa wyszły mi z ust bez
głębszego zastanowienia. Nie były złe, zaczęłam ją lubić. - Szczerze
mówiąc to pomagasz mi tym, że ze mną rozmawiasz. Potwornie się nudzę! -
brunet uśmiechnął się tak szeroko, że w jego policzkach pojawiły się
najgłębsze dołeczki świata.
- Mam przerwę, idę po kawę miałabyś ochotę?
- Wielką, jednak muszę tu zostać - w przeciwnym razie mnie zabije.
- Okej, więc kupię jedną dla Ciebie i przyniosę ją tutaj.
- Świetnie! - wstałam z kanapy i zaczełam przeszukiwać torebkę w poszukiwaniu jakichś drobnych.
- Ja stawiam. - jęknął patrząc jak niefortunnie robię z siebie idiotkę. Ta torebka jest ogromna.
- To bardzo miłe, odwdzięczę się kiedyś. - wystawiłam rękę w jego kierunku. - Jestem Sky.
- Dowson. - odwzajemnił
gest i spojrzał mi głęboko w oczy. Odwrócił się na pięcie i ruszył w
kierunku wyjścia, kiedy ponownie mu przerwałam.
- Dowson! - krzyknęłam,
a on odwrócił się posyłając mi zdezorientowane spojrzenie. - Dziękuję.
- chłopak zasalutował i już go nie było.
***
- No co Ty! -
krzyknęłam przykładając dłoń do ust. Próbowałam chodź w najmniejszym
stopniu stłumić śmiech. - To niemożliwe! - ciągnęłam dalej, upijając
kolejny łyk gorącej latte. Była pyszna.
- A jednak! - śmiał się
razem ze mną. - Stała tam przez dobre piętnaście minut, a kiedy
chciałem pomóc jej przejść przez te pasy zwyczajnie mnie pobiła. Jej
torebka była taka twarda! - nie mogłam się opanować jak Boga kocham, to
najśmieszniejsze co w życiu słyszałam. Holly co kilka sekund
wychodziła z przymierzalni, dzięki czemu zapoznała się już z Dowsonem.
Nie specjalnie interesowały ją nasze odpowiedzi, ponieważ i tak robiła
zdjęcia i wysyłała je do swoich przyjaciółek. - Miała z osiemdziesiąt
lat! - ciągnął dalej, a ja byłam w stanie błagać go, by już przestał.
Takie sceny wydawało mi się, widziałam tylko na filmie. W jakiejś
kreskówce czy bajce, nie w rzeczywistości. Chłopak przestał się śmiać,
kiedy spostrzegł, że obok niego stanęła jakaś kobieta. Cholera, była do
kogoś tak bardzo podobna. Nie wiem czemu, ale pomimo jej uśmiechu - nie
lubiłam jej. Znaczy się znałam ją od kilku sekund jednak płynęła od
niej tak ciemna energia, że po moim ciele przeszły ciarki.
- Chyba już koniec Twojej przerwy, Dowsonie. - posłała mu uśmiech, a On wstał i skinął głową.
- Zagadałem się. -
tłumaczył. Poprawił włosy i mrugnął okiem. Naprawdę go polubiłam. -
Czekam teraz na kawę od Ciebie. - rzucił na odchodne, na co pokiwałam
głową i prawie zamarłam, kiedy przez drzwi sklepu przeszła zapłakana?
Jo. Przygryzłam wargę nie wiedząc czy mam się śmiać czy płakać i biorąc
kubek po swojej kawie zaczęłam kierować się w stronę przymierzalni.
Prawie dostałam zawału, kiedy zobaczyłam jak Jo przytula się z kobietą,
która kilka minut temu, rozmawiała z Dowsonem. No tak! To musiała być
jej matka! To dlatego mi kogoś przypominała. Zaraz,zaraz? Kupujemy w
sklepie matki, Jo? O nie! Wychodzimy! Swoją drogą Dowson jest
zdecydowanie zbyt uprzejmy, by tu pracować. To jakieś gówno.
- Holly, wychodzimy! - powiedziałam i prawie natychmiastowo usłyszałam jęk.
- Zostały mi jeszcze trzy sukienki. - marudziła.
- Dobrze w takim razie zadzwoń jeśli skończysz, moja noga dłużej tu nie pozostanie.
- Coś się stało? - wychyliła głowę, a ja przewróciłam oczami.
- Wrazie czego dzwoń. - powtórzyłam i machając na pożegnanie w stronę chłopaka, opuściłam sklep.
***
Wzięłam jaskrawo
zieloną bluzkę do ręki i przyłożyłam ją do siebie. Już tak długo nie
robiłam zakupów, że było to dla mnie nie lada wyzwaniem. Wzięłam
głęboki oddech i odłożyłam ją na miejsce. Już miałam wychodzić, kiedy
po przeciwnej stronie zobaczyłam rozmawiającą przez telefon Jo.
Zmarszczyłam czoło i wytężyłam słuch do granic możliwości, co zdało się
na nic. Prychnęłam i przeszłam do działu z akcesoriami, z którego
kupiłam idealne okulary. Takie, których szukałam od dłuższego czasu.
Wsunęłam je we włosy i opuściłam sklep. Usiadłam się na ławce i
wyciągnęłam telefon.
Sky: Nadal tęsknię :(
Wysłałam wiadomość do
blondyna i zaczęłam przeglądać twittera, kiedy po raz kolejny
podniosłam wzrok praktycznie dostałam zawału serca. Mój chłopak jechał
właśnie ruchomymi schodami na górę, nie odrywając ode mnie wzroku.
Uśmiechał się. Miał na sobie ciemne podarte rurki, białe buty, biały
t-shirt i na to luźną niebieską koszulę. Jego włosy były lekko
potargane. Wyglądał zjawiskowo.
- O mój Boże! -
pisnęłam i pobiegłam mocno się w niego wtulając. - Co ty tu do cholery
robisz? - zapytałam, a on szeroko się uśmiechnął, zabrał moje okulary i
wsunął je we własne włosy, natomiast ze swojej głowy zdjął full capa i
włożył go na moją.
- Idealnie. - pocałował mnie w czoło.
- Pytam serio, jesteś
jakimś pieprzonym stalkerem? Śledzisz mnie? - zaśmiał się i wypuścił
mnie ze swoich ramion. Wsadził rękę do kieszeni i po chwili wyciągnął z
niej łańcuszek.
Ten sam, który mi się podobał.
Ten sam, który był w sklepie matki Jo - a teraz bałam się masakrycznie.
To tylko zbieg okoliczności. - podpowiadała mi podświadomość.
Tak bardzo chciałam jej ufać.
- Przecież wiesz,że moje serce zawsze prowadzi mnie do Ciebie.
Od Autorki: Hejka robaczki! Ale się będzie działo w następnym rozdziale :O Zdaję sobie sprawę z beznadziejności tego, no ale cóż. Tak więc 6 dni do wakacji! Mam jutro bal gimnazjalny więc postanowiłąm dodać dzisiaj. Już nawet nie bedę przepraszać za tak długi odstęp pomiędzy rozdziałami, ponieważ ten tydzień był masakryczny. Aleee, już są wakacje więc rozdziały bedą w miarę możliwości. Tak więc... zostało jeszcze z siedem rozdziałów i koniec :/
A teraz sugestie - JAK MYŚLICIE CO BLONDYN PRZESKROBAŁ? x
20 komm - next.
Z całą miłością!
Do następnego! :) x
Jo jest w ciąży z Niallem ? By było :D Ps. Proszę dodaj szybciej rozdział :>
OdpowiedzUsuńNa moje oko chodzi o Jo xD co przeskrobał Nialler??? Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! ;*♡ ♡ ♡
OdpowiedzUsuńBoooskiee <3
OdpowiedzUsuńChce jeszcze <3
Szybko <3
Pocałował się z Jo ? ;w;
OdpowiedzUsuńJacie nie mam pojęcia co on mógł przeskrobać... Ale wiem na pewno ze jest to cos zwiazane z Jo. Oby rozdzial byl dodany szybciutkoo bo wszyscy nie mogą sie juz doczekac! Szkoda ze jeszcze tylko 7 rozdzialów ale cóż.. Do następnego!
OdpowiedzUsuńCzyżby prezent na przeprosiny? Cudowny jak zawsze. Oni są razem uroczy :3 mam nadzieje ze wszystko skończy sie dobrze i nie pokłócą sie o Jo.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;*
Cudowny *-* <3
OdpowiedzUsuńNie mam pojecia co mógł przeskrobac czekam na next :*
OdpowiedzUsuńFajny. Ale siedem rozdziałów i koniec?! Nie zgadzam się!
OdpowiedzUsuńhttp://wait-for-you-1dff.blogspot.com/
Wspaniały :**
OdpowiedzUsuńŚwietny!! Czekam na następny:*
OdpowiedzUsuńCudowny:D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJak zawsze perfect:))
OdpowiedzUsuńOmomom... Niall nie mógł nic przeskrobać przecież!!! Kiedy next?
OdpowiedzUsuńŚwietny!!!!! Kiedy dodasz następny?
OdpowiedzUsuń