poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Epilog.

7 komentarzy:
Wzięłam głęboki oddech i szeroko się uśmiechnęłam. Wzrokiem badałam każdą osobę znajdującą się na widowni. Przygryzłam wargę i odruchowo spojrzałam na mój delikatnie wypchnięty brzuch. Byłam w ciąży, ironia losu, nieprawdaż? Jeszcze większą ironią było to, że ojcem był Niall, który nie miał o żadnym potomstwie cholernego pojęcia. Poprawiłam opadające na moje oczy włosy i spojrzałam na moją przyjaciółkę, któa trzymała dwa kciuki uniesione do góry. Puściła oczko i przeniosła wzrok na osobę prowadzącą. Moi rodzice siedzieli kilka rzędów dalej i nie miałam z nimi dogodnego kontaktu wzrokowego. Co kilka minut mój 'prawdziwy' tata wychylał się i posyłał uśmiech. Mama razem z Coxem i Holly siedzieli obok niego. Nie było niezręcznych sytuacji, zresztą słyszałam, że tata znalazł sobie jakąś 'koleżankę'. No ale od początku. Kiedy byłam z Niallem na pikniku wspominałam o szkole w Nowym Yorku - blondyn starał się ze wszystkich sił, bym tylko dopięła swego. Wspierał mnie na każdym kroku, jakby jemu zależało na tym bardziej. I dostałam się. Złożyłam papiery i o dziwo - zostałam studentką Uniwersytetu Nowo Yorskiego! Mam dwadzieścia dwa lata i jestem zaręczona z Niallem. Spotykamy się już od sześciu lat!  Niesamowite...
Niestety dzisiaj, kiedy odbieram dyplom ukończenia studiów Nialla nie ma. Nie jestem na Niego zła, bardziej odrobinę zawiedziona, jednak wiem, że to okropne uczucie, ponieważ On też spełnia swoje marzenia. Razem ze swoim zespołem wzięli udział w brytyjskim X Factor i podpsali kontrakt. Od tamtego momentu widziałam go z dwadzieścia razy? PRZEZ DWA LATA. Dzisiejszego dnia rano napisał, że nie da rady dotrzeć ponieważ jego lot został odwołany, a wieczorem gra koncert. To nic, przecież nie byłam tego dnia sama.
- Scarlett Wiliams. - usłyszałam i ocknełam się ze swoich głębokich myśli. - Studentka UNY. Sytematyczna i bardzo pracowita osoba! Zawsze uśmiechnięta i służąca pomocą! Cieszymy się, że mogliśmy mieć Cię ze sobą. - przeczytał dość wysoki mężczyzna i posłał uśmiech w moim kierunku. Uśmiechnęłam się szeroko i ruszyłam w jego kierunku. Podałam mu dłoń i podziękowałam za miłe słowa. Usłszałam oklaski i głośno krzyczącego tatę.
- To moja córeczka! - krzyknął na cały głos, a wszyscy odwrócili się w jego kierunku. No tak, ta uczelnia była wypchana 'damami' i innymi idiotami, których szczerze nienawidziłam.
- Jesteś najlepsza! - dokrzyknęła moja mama, starając się, by tata nie czuł się niekomfortowo. Zaczęłam się śmiać, a mój ojczym razem z Holly mi zawtórowali dołączając do mojej rodziny. Nagle drzwi sali otworzyły się, a ja leniwie przeniosłam wzrok na nadchodzącą osobę. Prawie zakrztusiłam się powietrzem, kiedy zobaczyłam Nialla, idącego z wielkim uśmiechem i... o kulach? Zapytałam go bezgłośnie co się stało, a On jakgdyby nigdy nic machnął ręką i teatralnie się ukłonił. Pokręciłam głową i posłałam mu szeroki uśmiech. Profesor spojrzał na mnie spod okularów, prawdopodobnie starając się, bym zeszła już z tej cholernej sceny. Skinęłam głową i ruszyłam za kulisy.
- Sky nie przebieraj się. - usłyszałam głos Jaka, mojego kolegi. - Kiedy te całe 'show' się zakończy robimy zdjęcie. - poinformował mnie i podszedł, by mocno mnie przytulić.
- Jasne. - skinęłam głową. - Idę się tylko przywitać. - wytłumaczyłam i spojrzałam w kierunku bocznego wyjścia prowadzacego na salę.
- Baw się dobrze, dzisiejszej nocy studentko  UNY! - wykrzyczał z całych sił. - Ta nazwa na serio robi wrażenie! - zaczęliśmy się śmiać, a ja uciszyłam go przykładając palec do ust. Skinął głową i pomachał mi ręką. Otorzyłam boczne drzwi i już miałam wychodzić, kiedy wpadłam na coś.Na kogoś...
- Auć!
- O MÓJ BOŻE NIALL! - krzuknęłam, podając mu rękę by wstał z ziemi. Posłał mi uśmiech i poprosił o kulę, która spadła kilka centymetrów dalej. - Tak się stęskniłam! - powiedziałam, mocno go przytulając.
- Jesteś w ciąży, racja?

***

- Chciałbym tylko wiedzieć, kiedy miałaś zamiar mi powiedzieć? - rzucił, przeszywając mnie swoimi tęczowkami. - Minęły cholerne cztery miesiące, Scarlett! Cztery, kurwa, miesiące. To połowa do chuja! Nie powinnaś tego przede mną ukrywać. Chciałaś mi w ogóle powiedzieć? - zapytał, skupiając sie na moich ustach.
- Oczywiście! - powiedziałam głośno. 
- Kiedy? - nie dał mi dokończyć. Był wkurzony. Przecież byłam  w ciąży, nie miał prawa mnie denerwować. To nie było dobre dla żadnego z nas. 
- Dzisiaj. - skłamałam. 
- Wcale nie. - wyczuł to. - Wiesz,że gdybym sam tego nie dostrzegł, nie powiedziałabyś mi. 
- Niall. 
- To po prostu nie fair Scarlett. - zabrał wzrok, pobudzając we mnie wyrzuty sumienia. Cholera. 
- Nie chciałam tego robić przez telefon. - kolejne kłamstwo. Było mnóstwo okzji. 
- Starasz się zrzucić winę na mnie? 
- Nie chcesz tego dziecka? - zapytałam, a on schował twarz w dłonie. 
- Więc to jest wszystko,co o mnie myslisz po sześciu latach znajomości? - prychnął. - Kurwa dziewczyno, dla Ciebie odwołałem koncert i przeleciałem przez cały pieprzony ocean, a Ty się mnie pytasz czy chcę własne dziecko? Do chuja,żartujesz? - zapytał skupiając na mnie swoje niebieskie tęczówki. 
- Co mogłam myśleć? Masz zespół marzenia...
- Rzucę to w cholerę, jeśli da Ci to szczęście. Będę z Tobą i naszym skarbem. Mieliśmy już kilkanaście rozmów o zakończeniu tego wszystkiego. Teraz jest okazja. - wytłumaczył, ale nie przekonał mnie ani jednym słowem. Nie był do końca pewien.
- Nie chcę być przeszkodą! 
- Nie jesteś cholerną przeszkodą, Scarlett! Nigdy nią nie byłaś! Zawsze dawaliśmy sobie radę i teraz też to zrobimy, rozumiesz? Będziemy się wpierać - wszystko będzie tak jak sobie zaplanujemy. - mocno go przytuliłam, a blondyn pocałował mnie w czoło. W jego ramionach poczułam się tak cholernie bezpiecznie. 
- Scarlett... - usłyszałam głos przyjaciółki. - Czy wszystko... - skinęłam głowę, a Ona zaklaskała i wzięla głęboki oddech. Cały czas mnie wspierała. 
- Kupimy nowe mieszkanie, dam Wam wszystko czego będziecie potrzebowali. - powiedział wprost do mojego ucha. - Ty i mój synek. - powiedział, a ja wyspobodziłam się z jego uścisku. Spojrzałam na niego zdezorietnowana. - To dziewczynka? - uniósł brew. 
- Będziemy mieli bliźniaków, Niall. 


***
- Nie ma pieproznej mowy, dziecko. - powiedział patrząc na mnie i szukając poparcia. Nie dotał go. Był taki przewrażliwiony na punkcie swojej córki. Cały czas mówił jak bardzo chciałby mieć syna, a kiedy dostał ich dwóch skupił się na 'małej' Destiny. - Masz cholerne piętnaście lat! 
- Ale mamo! Przecież znasz Briana! Jest okej i to tylko kino, na miłośc Boską! 
- Niall... 
- Nie Scarlett! Ona nigdzie nie idzie! Jedynie do swojego pokoju, o tak! Tam ma prawo iść. - burknął i podgłosił telewizor. Skinęłam blondynce, by poszła na górę. Zniknęła kilka sekund później, a ja powędrowałam do salonu i usidłam na kolanach blondyna. - Dzięki za współpracę, żono. - burknął, a ja zamknęłam jego usta pocałunkiem. 
- To tylko kino kochanie... robiłeś w jej wieku o wiele gorsze rzeczy.
- Przestań. - przerwał mi. 
- Oj no weź! Nie rób z nas jaskiniowców! - zaprotestowałam. 
- Okej. - uniósł ręcę w górę. - Pod kilkoma warunkami. - skinęłam głową wykracając oczami. 
- Przesłucham tego gnojka i... - zaczął się zastanawiać. -  Dasz mi jeszcze jedno dziecko. - uśmiechnął sie. 
- O nie! - wstałam jak oparzona. - Jesteśmy za starzy, Niall! - pokręciłam głową. 
- Oj no weź! Nie rób z nas jaskiniowców! - przedrzeżnił mnie. Wytknęłam mu język, a On podszedł i mocno mnie przytulił. Złożył namiętny pocałunek na moich ustach i lekko uszczypnął w pośladek. Uśmiechnęłam się wprost do jego ust. - Chyba nawet wiem, gdzie możemy je zrobić... - powiedział uwodzicielskim głosem, a ja uderzyłam go pięścią w ramie i odwróciłam się na pięcie. Słyszałam za sobą jego głośny śmiech, ale starałam się go zignorować. Tak mniej więcej wyglądało moje życie. Poślubiłam najbardziej zboczonego idiotę chodzącego na tym świecie i pokochałam go tak bardzo, że czasami bałam się, że nie przeżyję jego straty. I wiedziałam, że On czuje to samo, ponieważ każdego dnia rano i wieczorem powtarzał mi, że mnie kocha... w najbardziej idealny sposób. A błędy? Popełnialiśmy ich mnóstwo! Począwszy od błędów wychowawczych, a kończąc na wpadkach, gdy przyłapywały nas nasze dzieci. I chociaż czasami nic nie szło tak, jak tego chciałam - nie zamieniłabym mojego życia na żadne inne, ponieważ  życie z Niallem Horanem, to najbardziej idealne życie.


Od Autorki: I KONIEC! KONIEC WAKACJI I BLOGA :( UGH, PRZYWIĄZAŁAM SIĘ DO TEJ HISTORII, NA PRAWDĘ. Nienawidzę pożegnań, ale my wcale nie musimy się żegnać! Nie kończę z pisaniem! Znajdziecie mnie na wattpadzie, gdzie będę publikowała kolejne historyjki. :) Nawet nie musicie mówić, jak bardzo beznadziejne i banalne jest to zakończenie! HAHAHAHAHAHA WIEM TO. Mimo wszystko dziękuję, że byliście tu ze mną i tak bardzo wpsieraliście! Dziękuję za wszystkie komentarze! Kocham Bardzo MOCNOOOO! Do następnego razu:*:*:*:* I powodzenia w szkole, kochani ♥ 
Skomentujcie i powiedzcie co myślicie! :*:*:* 
Kocham:*:*:*







piątek, 14 sierpnia 2015

Rozdział 23. Nie musimy się spieszyć.

15 komentarzy:
- Co tutaj robisz? - zapytałam, opierając się o framugę drzwi frontowych. Niall posłał mi szeroki uśmiech i wytknął rękę z bukietem czerwonych róż w moją stronę. Przygryzłam wargę i wzięłam kwiaty, przytykając je do nosa, by poczuć ich woń.
- Zabieram Cię na piknik, królewno. - powiedział, usiłując utrzymać pewną siebie minę. - Uczynisz mi ten zaszczyt? - zapytał i delikatnie przygryzł wargę.
- Wejdź. - rzuciłam, walcząc z jego idealnie niebieskimi tęczówkami. Otworzyłam drzwi szerzej i pozwoliłam mu przekroczyć próg mojego domu. - Pójdę się przebrać, zaczekaj w salonie. - wytłumaczyłam i już miałam ruszyć w kierunku schodów, kiedy Niall złapał mnie za nadgarstek i pociągnął tak, że teraz nasze klatki piersiowe się stykały, a usta dzieliły milimetry.
- Kocham kiedy jesteś taka zaborcza. - parsknęłam na jego słowa i spojrzałam na niego do góry. Swoje ręce splotłam na tyle jego szyi i zaczęłam bawić się jego włosami. Przechyliłam głowę i szeroko się uśmiechnęłam, odwzajemnił gest.
- Kocham kiedy się uśmiechasz. - przyznałam. - Twój dołeczek to najsłodsza rzecz  świata. - powiedziałam niewinnie, a chłopak pochylił się, by złożyć pocałunek na moich ustach. Całowaliśmy się przez kilka sekund, aż ktoś nie postanowił nam przerwać.
- Ekhem... - chrząknęła Holly, przykładając swoją drobną pięść do buzi. Blondyn uśmiechnął się wprost do moich ust. - To powinno być cenzurowane. - prychnęła, kiedy przechodziła obok nas, by dotrzeć do kuchni. Zwilżyłam wargę i delikatnie ją przygryzłam.
- Zaczekaj w salonie. - szepnęłam ponownie, a Niall przyciągnął mnie do siebie i ponownie złączył nasze usta.
- Nie maluj się. - rzucił cicho, a ja przez chwilę patrzyłam na niego zdezorientowana. - Twoje oczy są piękniejsze, bez tego czarnego gówna. - uśmiechnęłam się pod nosem i ruszyłam w kierunku schodów. Wpadłam do pokoju w przeciągu kilku sekund, a moje serce biło jak oszalałe. W co mam się ubrać?! Jak mam się ubrać? Jak ubiera się na piknik? I to w ŚWIETLE GWIAZD? Moja klatka piersiowa unosiła się w górę i w dół w nienaturalnym tempie, kiedy podeszłam do szafy. O co chodzi z tym całym wariowaniem? Przecież go znam, przecież to mój Nialll... Powinnam  się już przyzwyczaić, do cholery. Nieprawda, to przecież Niall Horan, chłopak, który uwielbia bawić się moimi uczuciami - a ja jestem w nim zakochana.

***
Włożyłem dłonie do kieszeni jeansów i zacząłem pochylać się na palcach do przodu i do tyłu. Wziąłem głęboki oddech i szybko przebiegłem ręką przez włosy. Nerwowy tik. Przygryzłem wargę i spojrzałem na zegarek. Moje myśli gromadami wprowadzały mnie w stan depresyjny. Serce biło mi jak oszalałe. Pieprzone, motyle. Przekląłem w myślach i przewróciłem oczami. Podszedłem do komody i spojrzałem na jedno ze zdjęć rodzinnych mojej dziewczyny. Mojej dziewczyny - jak banalnie to brzmi? Po zerwaniu z Victorią obiecałem sobie, że nigdy więcej się nie zakocham... nie tak bardzo. Jednak ta dziewczyna, ona tak potwornie zawróciła mi w głowie. Wziąłem zdjęcie Scarlett do ręki i przejechałem opuszkami palców po jej długich czarnych włosach. Ma takie piękne, duże oczy i te pełne, malinowe usta. 
- Hej kochasiu! - wysoki głos wyrwał mnie zza myślenia do tego stopnia, że zdjęcie wypadło mi z rąk. W ostatnim momencie zdążyłem je złapać. Przyłożyłem dłoń do serca i odstawiłem pamiątkę.
- Przestraszyłaś mnie. - powiedziałem odwracając się w kierunku przyrodniej siostry, Sky. 
- Ewidentnie masz coś na sumieniu. - rzuciła, wytykając łyżeczkę w oskarżycielskim geście. Przełknęła zawartość swojej buzi i zrobił krok w moim kierunku, po raz kolejny zatapiając łyżkę w pudełku. - Więc, dokąd ją zabierasz? 
- Na piknik, Holly. - powiedziałem, a na moje usta wdarł się zawadiacki uśmiech. 
- Dokąd? 
- Niedaleko stąd. - sprostowałem, przyglądając się temu jak bawi się swoimi lodami. Złączyła usta w dzióbek i zmrużyła oczy. 
- Migasz się od odpowiedzi. - stwierdziła. - Masz coś w zanadrzu? - mrugnęła przesadnie. 
- Nie, proszę pani. - rzuciłem próbując powstrzymać się od śmiechu. 
- Koniec przesłuchania! - Scarlett z wielkim uśmiechem na twarzy, zaczęła schodzić po schodach. 
- Rodziców nie ma, ktoś musiał je zrobić! - Holly zaprotestowała. Ja już natomiast jej nie słuchałem, ponieważ moja dziewczyna wyglądała tak olśniewająco i niesamowicie.  Nie była pomalowana, a jej oczy skanowały moją twarz w najpiękniejszy z możliwych sposobów. Moje serce, które już się uspokoiło, znowu zaczęło się rozpędzać. Tak własnie działała na mnie Scarlett Williams... 

***

Niall zaparkował samochód w dokładnie tym samym miejscu co ostatnio. To wszystko wydawało się już takie odległe... To jak byliśmy tu  niedawno, wydawało się, że minęły od tamtego momentu lata. Blondyn otworzył bagażnik i wręczył mi koc. Uśmiechnęłam się do niego, a Niall odwzajemnił gest, łapiąc w swoją rękę koszyk piknikowy. Zamknął bagażnik i objął mnie ręką w tali. Serce próbowało wyskoczyć z mojej piersi. Przymknęłam oczy i oparłam się o niego. 
- Co będziemy robić tym razem? - zapytałam, przypominając sobie ostatni raz kiedy ty byliśmy.
- Oglądać spadające gwiazdy. - powiedział. - Dzisiaj w nocy, jest noc spadających gwiazd. - powiedział w tak zabawny sposób, że nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. 
- Coś jak 'Gwiazd naszych wina?' - zapytałam, a blondyn delikatnie się uśmiechnął.Rozłożył koc i postawił na nim koszyk. Wskazał ręką bym zajęła miejsce. Wpatrywałam się w taflę czystej wody i to jak księżyc się w niej odbijał. Moje życie zmieniło się tak bardzo, od momentu kiedy siedzieliśmy tu razem ostatnio. 
- Za każdym razem, kiedy zobaczysz spadającą gwiazdę, pomyśl życzenie. - zasugerował. - Działają tak samo, jak zwykłe spadające gwiazdy w dzień powszedni. - wytłumaczył, a ja skinęłam głową. Odchyliłam głowę do tyłu, a Niall spojrzał na mnie z uśmiechem. 
- Jesteś głodna? - zapytał, a ja pokręciłam przecząco głową. Zwilżył usta i zgapił pozycję ode mnie. Następnie położył się na plecach. Spojrzałam na niego i zrobiłam to samo, kładąc głowę na jego klatce piersiowej. Uśmiechnął się obejmując mnie ramieniem. 
- I będąc tu bez ciebie,To tak jakbym budził się dla - Tylko połowy niebieskiego nieba, Trochę tam, ale nie całkiem, Spaceruję tylko z jednym butem, Jestem połową serca bez ciebie, W najlepszym wypadku jestem połową człowieka, Z połową strzały w mojej klatce piersiowej,Tęsknie za wszystkim, co robimy, Jestem połową serca bez ciebie,Połową serca bez ciebie,Jestem połową serca bez ciebie... - zaczął nucić, a ja przymknęłam oczy rokoszując się tym momentem. Gdy skończył śpiewać otworzyłem oczy, a ciemnogranatowe niebo przecięła spadająca gwiazda. 
- Widziałaś? - zapytał patrząc na mnie. Skinęłam głową. - Pomyśl życzenie. - polecił. 
- Wszystkie życzenia jakie miałam zostały spełnione.
- Nieprawda. - zaprotestował. - Składała już papiery na studia? Przecież przyjmują takie listy dopiero w przyszłym miesiącu, a potem czekasz całe wakacje na odpowiedź. Składasz je tylko tam? - zapytał.
- Nie. - pokręciłam głową. - Jest jeszcze Nowy York. - spojrzał na mnie zdziwiony, ale nic nie powiedział. 
- To... um, to daleko. - powiedział po chwili ciszy. 
- Nie przejmuj się, pewnie i tak się nie dostanę. - posłałam mu blady uśmiech. - A co z Twoimi marzeniami? - zapytałam. 
- Mam Ciebie, więc największe się spełniło. - uśmiechnęłam się nieśmiało. 
- Cóż... - wzięłam głęboki oddech. - Miałam Ci to dać tamtego dnia, kiedy zobaczyłam Cię z Jo. - wykrzywiłam usta w grymasie na samo wspomnienie. - Wtedy wydawało się to jeszcze długo, ale teraz został już tylko tydzień. - wyciągnęłam dwa bilety na koncert jego ulubionego zespołu. Nie obchodziło mnie, że wydałam na nie wszystkie moje oszczędności, Niall był tego wart. 
-O MÓJ BOŻE! - krzyknął, podrywając się do góry. - Czy to są bilety na Nightwish?! - spojrzał na mnie jakbym kogoś zabiła. - To niemożliwe! Gdzie udało Ci się je zdobyć? - zapytał, nie odrywając wzroku od dwóch małych karteczek.
 - Napisałam do taty, czy by mi nie pomógł, ponieważ ten zespół często grywa tam, gdzie mieszkałam wcześniej. Więc załatwił mi je i zapłaciłam o wiele mniej. 
- Nie mogę uwierzyć, że ich zobaczę! - szepnął podekscytowany. - Jeszcze nikt nie zrobił, czegoś równie miłego dla mnie. 
- Zasługujesz na to. - powiedziałam bez namysłu, a Niall w sekundzie odnalazł moje oczy. - Znasz ich wszystkie piosenki na pamięć, masz płyty i... - nie dane mi było dokończyć, ponieważ Niall zachłannie złączył nasze usta. Oddałam pocałunek, w sekundzie znajdując się na chłopaku. Usiadłam na nim okrakiem, a jego ręce odnalazły moją talię. Jedną ręką przytrzymywał moją szyję, a drugą błądził po mojej nadziej skórze. Bez namysłu zaczęłam rozpinać jego koszulę. Chłopak składał mnóstwo pocałunków i co jakiś czas zostawiając mały ślad na mojej szyi i obojczykach. Został w samych spodniach, a ja zaczęłam palcami śledzić jego idealnie wyrzeźbione ciało. 
- Nie musimy się spieszyć. - powiedział ledwo słyszalnie. Zaczerpnęłam powietrza. 
- Właśnie tak to sobie wyobrażałam. - przerwałam mu. - Tylko ja i Ty. - zaczęłam całować go coraz niżej. 
- Jesteś tego pewna? - zapytał niespokojnie. - Nie chcę Cię zranić. - przyznał, a ja ujęłam jego twarz w swoje dłonie. 
- Wiem, że nigdy byś mnie nie zranił... nie celowo. - dokończyłam, a blondyn spojrzał na mnie swoimi pięknymi oczami. 
- Jestem okropnym szczęściarzem, że Cię mam. - przyznał, a ja przygryzłam wargę. Blondyn pomógł zdjąć moją kurtkę, a następnie sama pozbyłam się czarnej sukienki przeciągając ją przez głowę. - Taka piękna... - powiedział umieszczając swoje dłonie na moich piersiach. Odpiął zapięcie mojego biustonosza, a ja nie mogłam poradzić kompletnie nic, na myśl o tym, ile razy musiał już to robić, by nie sprawiało mu to żadnego problemu. - Będę delikatny, królewno. - powiedział cicho patrząc prosto w moje oczy. Przymknęłam powieki kładąc swoje dłonie na jego członka. Niall zmrużył oczy i wziął oddech. Następnie przekręcił nami tak, że teraz to On górował. Ściągnął moje majtki i bez wahania zaczął składać pocałunki, wyznaczając ścieżkę od szyi, aż do mojego wejścia. Zgniotłam koc w pięści, kiedy wszedł we mnie swoimi palcami, wysyłając mnie na krawędź. - Trochę Cię rozciągnę, królewno. - powiedział zmysłowym głosem. Mogłabym przyrzec,że doszłabym przez same jego słowa. Wciągnęłam brzucho, kiedy poczułam rozrywającą moje ciało rozkosz. Stłumiłam jęki, myśląc, że mogą go irytować. - Chcę Cię usłyszeć, kochanie. - powiedział, a ja jak na zawołanie jęknęłam. Blondyn zdjął spodnie i bokserki, a moim oczom ukazał się jego gotowy do działania penis. - Jeśli tylko będzie Cię bolało, przestanę. - wysyczał, będąc na krawędzi. - Mógłbym dojść przez samo patrzenie na Ciebie. - mówił, robiąc z mojego mózgu papkę. Kiedy jego członek odnalazł moje wejście, całe moje ciało przeszył ból. Jęknęłam, ale nie chciałam,żeby przestawał. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Blondyn nie przestawał mnie całować, kiedy wykonywał powolne pchnięcia.- Wszystko w porządku, królewno? - wyszeptał wprost do mojego ucha. Skinęłam delikatnie głową, będąc na krawędzi. Blondyn spojrzał mi w oczy, a moje plecy wygięły się w łuk. Skończyłam dochodząc. Niall doszedł zaraz po mnie spuszczając się na moje brzucho. - Wszystko w porządku? - zapytał, delikatnie ze mnie wychodząc. 
- Pytałeś już o to. - uśmiechnęłam się. - Jest idealnie. - powiedziałam opadając na jego klatkę piersiową. Chciałabym wyryć ten moment na swoim sercu i przywoływać go każdego dnia, do końca mojego życia. 

Od Autorki: Tylko mnie nie bijcie! Wim,że minął prawie miesiąc :/ O rany jestem taka nie zorganizowana :( Byłam na wakacjach potem przyjechały kuzynki i tak wyszło :( Cóż zbliżamy się już do końca :/ Dziękuję za wszystkie komentarze! 
15 komm - NEXT :) x 








Obserwatorzy