niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział 7. Ładne rzeczy się tu dzieją.

13 komentarzy:
Ręce Nialla umiejscowione były po obu stronach mojej głowy. Jego oczy wpatrywały się we mnie, a język blondyna co kilka sekund zwilżał usta.Nieśmiało uniosłam głowę do góry skupiając się na jego twarzy. 
- Jesteś taka gorąca kiedy jesteś nieśmiała. - powiedział i delikatnie się uśmiechnął. - To nienormalne. - dokończył i namiętnie wpił się w moje usta. Jego dłonie błyskawicznie powędrowały w dół mojego ciała, zostawiając po sobie piekące miejsca. W dole mojego brzucha motyle wirowały i wirowały sprawiając niewyobrażalną przyjemność. Przełknęłam ślinę, kiedy blondyn odsunął się by złapać odrobinę powietrza. - Twoje usta mogłyby robić niewyobrażalne rzeczy. - zaśmiał się, a jego prawa ręka w sekundzie znalazła się na moim pośladku, lekko go ściskając.Podskoczyłam do góry, a On zaczął się głośno śmiać. Odrzucił głowę do tyłu i wesoło zaczął  nią kręcić. Przywarł całym ciałem do mojego, nie dając mi żadnego miejsca do popisu. Złapałam go za szyję i mocno przycisnęłam swoje usta do jego. Jego oczy cały czas były otwarte, mierząc moją obłąkaną twarz. 
Zazwyczaj to On wymuszał pocałunek, tym razem się wahał? 
- Nie chcesz mnie? - zapytałam a chłopak uniósł moją twarz do góry. 
- Pragnę Cię bardziej niż czegokolwiek. - sapnął w moje usta i przygryzł dolną wargę. - Nie mogę. - zamknął oczy, a po chwili do naszych uszu dobiegł strzał. Strzał pistoletu. Niall zaczął bezwładnie opadać na ziemię, a moje zimne dłonie, całkowicie nie reagowały na moje próby. Leżał na ziemi, a ja nie mogłam się ruszyć. Moje ciało przygwożdżone było do ścinany, a nogi przy gruntowane do ziemi. Ciemna postać stojąca naprzeciwko mnie, wymierzyła broń. Po moich policzkach spływały łzy, a skóra cała pokryta była gęsią skórą i potem. 
- Strzelaj. - załkałam i opadłam na kolana. Odzyskałam władzę w swoim ciele. Przyczołgałam się do Nialla i opadłam na jego klatkę piersiową. - Obiecałeś mi, że już zawsze będziesz! - krzyknęłam i odgarnęłam jego blond włosy. - Obiecałeś... - wyszeptałam i opadłam na jego zimne, zakrwawione ciało. 


- Scarlett do cholery! - usłyszałam krzyk Holly, na przemian z uderzeniami w drzwi. O Mój Boże. To był tylko sen. Sen? To był koszmar. Jak to obiecał? Nie obiecał? Nigdy tego nie robił. Co to było?
Po co to było? Cholera. Złapałam się ręką za głowę i przymknęłam oczy. Wzięłam głęboki oddech i wyszłam z łóżka. - Scarlett, popieprzyło Cię? - zapytała oddychając równie głęboko co ja. - Rodzice kazali mi Cię pilnować, kiedy wyjdą, ale - cholera jasna - nie uwzględnili tego,że będziesz kurwa krzyczeć na cały dom! - zaczęła wymachiwać na wszystkie strony i wparowała do pokoju. Zamknęłam za nią drzwi i weszłam do środka. Co się kurwa stało? - Nic Ci nie jest? Co to było?
- Nie mam pojęcia. - pokręciłam głową i podeszłam do biurka, by napić się wody.
- Kurwa. - przeklęła i usiadła na łóżku, podnosząc rękę i dając mi znać,że mam podać jej szklankę z wodą. - Nie rób tak więcej. - skinęłam i oparłam się komodę. - Śnił Ci się...Niall? - zapytała, a ja momentalnie zaprzeczyłam. Skąd wiedziała? - Krzyczałaś jego imię, kilkakrotnie. Boże Scarlett, myślałam,że go tu mordują! - wstała ale kilka sekund później znowu usiadła.
- Holly jest okej. Daj spokój. - powiedziałam i zmierzyłam ją uspokajającym spojrzeniem. - Jestem śpiąca, ale nie głucha - nie mów do mnie Scarlett.
- Cóż, skoro już jestem, porozmawiajmy także w innej sprawie. - powiedziała ciszej i podrapała się w czoło. Poklepała miejsce obok siebie, więc zmierzyłam ją zdezorientowanym spojrzeniem ale usiadłam. - Nie wiem jak daleko zabrnęliście z Niallem, a uważaj na niego. Rozmawiałam z Zaynem i... jakby Ci to powiedzieć - niema dobrych intencji względem Ciebie. - Co? Jak to? Co to oznacza? - Dlaczego rozmawiałaś o Nim z Zaynem?
- Być może, martwiłam się.
- Nie musisz. - ucięłam szybko. - Niema żadnych 'Nas' i nigdy nie będzie. - Holly spojrzała na mnie z delikatnym uśmiechem. Przygryzła wargę i pokiwała głową.
- Chciałabym w to wierzyć. On jest...
- Myślę,że musisz już wyjść. - przerwałam i wstałam z własnego łóżka. Blondynka zrobiła to samo i pokiwała przecząco głową. - Zaraz przyjdą Douglas i Ann, muszę się przygotować. - wytłumaczyłam podchodząc do drzwi i je otwierając.
- Okej ale pamiętaj - ostrzegałam Cię. - powiedziała a ja skinęłam głową. Zwilżyłam językiem usta i założyłam włosy za ucho. - A i jeszcze. - zatrzymała się w połowie drogi. - Ojciec kazał Ci umyć samochód. - wzruszyła ramionami. - Ma dać Ci za to jakieś pieniądze? Nie słuchałam do końca. - pokiwałam ponownie głową. Muszę pomyśleć. - Radziłabym Ci to zrobić. - rzuciła przez ramię. - Przynajmniej zarobiłabyś na lepszą piżamę. - puściła mi oczko i ruszyła długim korytarzem. - Stara Holly wróciła. Na szczęście.
Zaczęłam kierować się w stronę łóżka i rzuciłam się na nie, głośno krzycząc w poduszkę. Co to niby było? Najpierw ten palant mnie całuje, a teraz nawiedza mnie w moich snach? Co gorsza, cholera- naprawdę przejęłam się,że go wtedy zastrzelili. Ale kto to był? Czemu mu to zrobił? To wszystko było takie cholernie trudne.Usłyszałam dźwięk  smsa, więc szybko wstałam i ruszyłam w kierunku parapetu, na którym leżał.
Dupek - Miałaś koszmar, królewno?
Przeczytałam, a krew w moich żyłach zamarzła. Moje serce stanęło, a oczy momentalnie powędrowały w górę. Stał naprzeciwko mnie. Z tym swoim szczeniackim uśmiechem i telefonem w ręku.
Dupek - Słyszałem Cię.

***

- Nie Douglas, daj spokój - poradzę sobie. - powiedziałam do telefonu, przytrzymując go pomiędzy ramieniem a uchem, ponieważ obie ręce miałam zajęte. Postawiłam wiaderko z wodą i kolorowym płynem na ziemi i wrzuciłam do niego ścierkę. Potarłam czoło i złapałam telefon w rękę. - Tak, tak, wszystko jest nadal aktualne. Umyję samochód i za godzinę możemy jechać. - uśmiechnęłam się na jego głośne westchnięcie i rozłączyłam się. Otworzyłam auto i włączyłam radio. Weszłam do garażu i odszukałam kontakt do którego podłączyłam wtyczkę od odkurzacza. Po około piętnastu minutach, w środku błyszczało. Uśmiechnęłam się na ten widok, zamknęłam drzwi i zaczęłam myć go od zewnątrz. Umyłam dokładnie szyby i dół samochodu, a następnie przeszłam do dachu. Prawie się załamałam,kiedy płyn zaczął kapać z góry na czyste szyby. Cała moja koszulka była przemoczona, więc zrobiłam supełek na wysokości pępka i ruszyłam w stronę domu, by przynieść nową wodę i zacząć od początku. 
- Cudowny widok. - usłyszałam jego głos i delikatnie podskoczyłam opryskując się wodą. - Spokojnie królewno. - zaśmiał się i podszedł bliżej zabierając wiaderko z wodą. 
- Co tu robisz? - zapytałam patrząc jak wyjmuje morką szmatkę i zaczyna myć nią samochód, tym razem od góry. 
- Lituje się nad Tobą. - powiedział i posłał mi uśmiech. - Nie mam pojęcia,który raz myjesz którekolwiek auto,ale robisz to najgorzej na świecie. 
- Nie potrzebuję pomocy. - powiedziałam zachowując między nami odpowiednią odległość. 
- Cóż, samochód mówi coś innego. 
- Tylko mi nie wmawiaj,że rozmawiasz z samochodami. - zaśmiałam się, ale On był całkowicie poważny. 
- To również dar, Scarlett. - rzucił i wrócił do poprzedniej czynności. - Musisz się z nimi dogadywać.Są jak ludzie, kopnij go - a za kilka godzin gdy będziesz daleko stąd - nie odpali. 
- Wymyślasz. - ucięłam szybko. - Gaśnie, bo się psuje, a nie obraża. - burknęłam. 
- Musisz się jeszcze wiele nauczyć. - powiedział, a ja zmierzyłam go zdezorientowanym spojrzeniem. No chyba nie. 
- Odsuń się. Nie mam na Ciebie czasu - jestem umówiona. 
- Z tym dzieciakiem z Twojej klasy? Jest uroczy. - zaśmiał się i podszedł do węża odkręcając wodę i opłukując auto. Kurcze, widać że ma wprawę. Po co mu przeszkadzać? On to zrobi, a ja dostanę pieniądze. Idealna współpraca. 
- Też tak uważam! - krzyknęłam a chwilę później poczułam na sobie zimną wodę. Oblał mnie? Nie, nie zrobił tego. Przecież bym go zabiła. 
- Ty idioto! - pisnęłam skacząc w miejscu. Usłyszałam jego śmiech i ruszyłam w jego kierunku. Stanęłam kilka metrów od niego i szybko przechwyciłam wąż. Opryskałam go, a blondyn pobiegł w drugą stronę. Nagle moje nogi oderwały się od ziemi, a ja unoszona byłam przez Nialla. 
- Puszczaj! - krzyczałam wymachując wężem. Słyszałam jego śmiech i nie mogłam poradzić kompletnie nic, że też się śmiałam. Chwilę później leżałam na trawie pod nim cała mokra, a chłopak wpatrywał się w moje oczy. Złożył szybki i krótki pocałunek, a ja... chciałam więcej? NIE. Nie chciałam. 
- Zejdź ze mnie. - powiedziałam i kolejny raz poczułam na skórze zimną wodę. Chłopak oblizał wargi i spojrzał prosto w moje oczy. 
- Coś za coś. - powiedział odsuwając wąż. - Pójdziesz dziś ze mną na imprezę. Tam gdzie ostatnio. 
- Nie ma mowy! - pisnęłam i znowu poczułam zimno. Zadrżałam. Pokręciłam głową i zmarszczyłam nos. Kilka sekund później znowu poczułam na sobie jego usta. Spojrzałam na niego a On jedynie się uśmiechał. - Zgadzasz się? 
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo ktoś wtrącił się do naszej rozmowy. 
- Ładne rzeczy się tu dzieją. - usłyszałam głos swojego ojczyma i śmiech mojej matki. - Sky,kiedy kazałem umyć Ci auto miałem na myśli dosłownie - auto, jako samochód, a nie Ciebie i sąsiada. - Cox cały czas paplał, a moja mama pacnęła go w ramię za tak idiotyczny żart. Niall cały czas na mnie leżał, szczerząc się w kierunku moich rodziców. 
- Dzień dobry. - powiedział i podniósł się do góry, podając mi rękę bym wstała. - My już w zasadzie skończyliśmy. - zaśmiał się a ja zmroziłam go spojrzeniem i pokiwałam głową. 
- Tak to koniec. - rzuciłam akcentując ostatni wyraz. 
- Widzimy. - pokiwała głową moja mama i wepchnęła ojca do domu. - Niall, może wejdziesz? - otworzyłam szeroko oczy i pokiwałam przecząco głową do mojej matki. Jednak kiedy Niall na mnie spojrzał szeroko się uśmiechnęłam. 
- Raczej nie. - powiedział i ruszył w stronę swojego domu. - Wpadnę po Ciebie o 20. - dokończył mierząc mnie rozbawionym wzrokiem i zginął za grubymi drzwiami własnego domu. 
- Macie randkę? 
O rany. 

Od Autorki: Siemka :) Mam tylko nadzieję,że nie jesteście zbytnio zawiedzeni tym rozdziałem. Jest trochę dupny, bo pisany na szybko. Tak więc jutro mam próbne testy gimnazjalne :O Hłahłahła. 
Będziecie trzymali kciuki? PRZYDA SIĘ I TO BARDZO! :) 
+ zapraszam na mojego bloga o Horonanie - http://www.wattpad.com jest zwiastun i prolog :) Może Was zainteresuje! Dziękuję za komentarze!
Do następnego! :) x 



piątek, 13 lutego 2015

Rozdział 6. Nie podobało Ci się?

19 komentarzy:
Można powiedzieć,że od dwóch dni - bez przerwy - staram się unikać Nialla jak tylko potrafię. Co w gruncie rzeczy nie jest trudne, ponieważ nie było go w szkole od naszego ostatniego smsa. Dziś rano Ann zadzwoniła do mnie z wiadomością, że 'ma dla mnie niespodziankę, którą będę zachwycona' więc wraz ze świetnym humorem - pchnęłam duże szklane drzwi od szkoły. Typowe szmery i śmiechy obiły mi się o uszy, ale nie zważając na nie dłużej, zaczęłam kierować się w stronę szafki.
- Scarlett! Poczekaj! - usłyszałam za sobą i delikatnie się uśmiechnęłam. Tylko jednak osoba, używa mojego pełnego imienia i nie działa mi na nerwy.
- Jason, hej. - odgarnęłam włosy i poprawiłam torbę skupiając swój wzrok na chłopaku , który próbował zaczerpnąć powietrza. - Coś się stało? - zapytałam, a On szeroko się uśmiechnął.
- Goniłem Cię, zresztą - nieważne. - wyprostował się i lekko zaczerwienił? Co w gruncie rzeczy, było bardzo słodkie. - Więc wybierasz się?
- Gdzie? - zapytałam marszcząc brwi i mierząc chłopaka zdezorientowanym spojrzeniem.
- Znaczy... Nic nie wiesz? - teraz to On był tym zdziwionym.Pokręciłam przecząco głową i wzruszyłam ramionami. - Moi 'rodzice' biorą ślub w następnym tygodniu. - wytłumaczył robiąc cudzysłów w powietrzu nad określeniem swoich opiekunów.
- Wow. - to jedyne co byłam w stanie wydusić. Nie wiedziałam nawet,że Oni nie są małżeństwem.
Mimo wszystko punkt dla moich rodziców za to, że nie wpadli na 'podwójny ślub'.To byłby koszmar.- Dlaczego tak szybko? - zapytałam ignorując wibrowanie mojego telefonu. - Znaczy, nie słyszałam o tym wcześniej.
- Taa. - pokiwał głową i lekko się zaśmiał. - Mieszkamy tak daleko, to normalne,że nic nie wiesz. - posłałam mu uśmiech i zwilżyłam dolną wargę. - Moja matka jest w ciąży.
Wooooooow,co? 
- Gratuluję. - powiedziałam i wiem,że zrobiłam się czerwona jak burak. Mój telefon ponownie zaczął wydobywać dźwięk, więc przeprosiłam Jasona i powiedziałam, że wrócimy jeszcze do tej rozmowy.
Odeszłam od niego kilka kroków i odebrałam komórkę.
- To Ty żyjesz? - zapytałam odbierając telefon od mojego najlepszego przyjaciela, który był setki kilometrów ode mnie, na szkolnej 'wymianie' uczniowskiej. - Ładnie to tak nie odzywać się od tygodni? - skarciłam go na samym wstępie, ignorując fakt, że rozmawiam z nim pierwszy raz od kilku dni.
- Przepraszam, ale byłem zajęty tymi 'formalnościami'. - zaśmiałam się, ale słuchałam dalej. - Swoją drogą ładnie to tak rozmawiać z różnymi chłopakami, podczas mojej nieobecności? - zapytał a ja zrobiłam wielkie oczy. Skąd niby mógł wiedzieć? - Chociaż co ja się będę dziwił, Twój tyłek naprawdę dobrze wygląda w tych rurkach.
- Douglas! - krzyknęłam do słuchawki i w mniej niż dziesięć sekund później usłyszałam za sobą głośne śmiechy. Odwróciłam się i zobaczyłam moją przyjaciółkę i bruneta, który niewyobrażalnie szczerzył się moim kierunku.Jego telefon nadal był przytknięty do ucha, a my nadal staliśmy w osłupieniu.Zmienił się, naprawdę się zmienił. Jego włosy urosły, a jego ciało - zmężniało? Był naprawdę...gorący.
- Nawet się nie przywitasz? - powiedział, a ja krzyknęłam z radości i pobiegłam prosto w jego ramiona.Chłopak uniósł mnie i przekręcił dwa razy wokół własnej osi.Mocno go przytuliłam, ledwo łapiąc oddech.
On naprawdę tu był. 
- Co Ty tu robisz?! - zapytałam radośnie, odsuwając się kilka centymetrów od niego, a Ann krzyknęła głośne 'niespodzianka!' i znowu  go przytuliłam.
- Wróciłem! - uśmiechnął się stawiając mnie na ziemi. - Już na zawsze. - przygryzł wargę i poprawił włosy.
- A Ty nic mi nie powiedziałaś! - rzuciłam w kierunku swojej przyjaciółki, która zrobiła niewinne oczka.
- Prosiłem ją o to. - Douglas przerwał moje oskarżenia, obejmując mnie i Ann ramieniem. - Znowu razem. - posłał nam uśmiech i zaczął prowadzić w stronę klasy.
- Och. - stanęłam drapiąc się w czoło. - Przez Was zapomniałam książek z szafki.- powiedziałam łapiąc oddech, ponieważ to wszystko stało się tak szybko i nadal kłóciłam się z moimi emocjami o to, czy mogę już krzyczeć.
- Leć, zaczekamy. - rzucił chłopak, a ja pokiwałam przecząco głową.
- Idźcie, dogonię Was. - skinęli zgodnie głowami i zginęli przy najbliższym zakręcie.
Szybko zaczęłam kierować się w stronę szafki, starając się, by zdążyć na lekcję. Podbiegłam do szafki, a mój telefon znowu zaczął wibrować.
Dupek - Nowy chłopak?
Sky - Nie interesuj się :))))))
Dupek - Spokojnie, królewno.
Wkurzona wrzuciłam telefon do torby i szybko odkodowałam szafkę. Zabrałam potrzebne książki i już miałam ją zamykać, kiedy biała kartka sfrunęła na ziemię. Zdezorientowana zmarszczyłam czoło i schyliłam się, by sięgnąć karteczkę.

Po lekcjach na boisku za szkołą. 
Musimy pogadać,królewno.
                                              N. 

Niema nawet szans. 
Zgniotłam liścik i wrzuciłam go do najbliższego kosza. Po drodze mijałam grupkę Nialla, ale nie obdarzyłam ich nawet jednym spojrzeniem. Usłyszałam dzwonek, więc szybkim krokiem zaczęłam podążać w stronę klasy. Kiedy przekraczałam jej próg i spotkałam się z zdezorientowanym spojrzeniem Ann, coś do mnie doszło - Nie chcę tam iść, ale jeśli tego nie zrobię - On pomyśli,że ja się go boję, a do tego dopuścić nie mogę.

***

Godziny minęły błyskawicznie. Na każdej przerwie rozmawiałam z Douglasem o jego przeżyciach, wspomnieniach i zaletach wyjazdu, bo jak sam stwierdził 'wad nie było'. Ann dziwnie uśmiechała się do mnie przez cały dzień, co mogłam porównać z nerwowym śmiechem i byłam lekko zdezorientowana jej zachowaniem, ale nic nie mówiłam.Kiedy lekcje się skończyły założyłam torbę na ramie, sprawdziłam godzinę na wyświetlaczu i pożegnałam się z przyjaciółmi. 
- Widzimy się jutro? - zapytałam, a Oni skinęli głowami i ruszyli  w przeciwnym kierunku.Mniej niż pięć minut później byłam na miejscu i pomyślałam,że zrobiłam z siebie idiotkę, ponieważ jego tam nie było. Gdy minęło piętnaście minut, przeklęłam się w myślach, za swoją głupotę i już miałam ruszyć w kierunku domu, ale On nagle się pojawił. 
- Nie sądziłem, że przyjdziesz. - powiedział i wyjął z kieszeni papierosy, po czym odpalił jednego, a resztę schował do kieszeni.Nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać, ponieważ jego oko było dość mocno spuchnięte, co wyglądało komicznie, ale też strasznie przerażająco. 
- Co Ci się stało? - zapytałam podchodząc bliżej. - Dlaczego mam dziwną ochotę podziękowania osobie, która Ci to zrobiła? - burknęłam i poprawiłam torbę na ramieniu. Chłopak zaczął się śmiać i lekko odepchnął się od ściany. 
- A to zabawne. - wywrócił oczami i podszedł bliżej mnie, na co ja automatycznie zrobiłam kilka kroków  w tył. - Ponieważ to. - wskazał na fioletową pamiątkę. - Jest Twoja wina. 
- Ach, moja. - powiedziałam kiwając głową. - W takim razie mnie oświeć. 
Chłopak w mgnieniu oka znalazł się metr ode mnie i wypuścił z ust kłąb dymu. Wyrzucił papierosa i zmierzył mnie wzrokiem. 
- Nic prostszego. - wzruszył ramionami. - Powiedziałem, że wyglądasz na dziwkę, że jesteś łatwa i cóż, może wspomniałem coś o tym, że słabo się pieprzysz, a mój braciszek nie wytrzymał i trochę mi przyłożył. 
Co? 
- Jason Ci to zrobił? - zapytałam cofając się kilka kroków do tyłu, tak,że zetknęłam się plecami ze ścianą. Czy Niall jest w stanie mnie uderzyć? Dlaczego ma zbić mnie za coś, co zrobił mu Jason? Zresztą, to moja wina i chyba najgorszym wyjściem byłoby, gdyby Niall oddał mu za mnie.
To wszystko było jakieś pokręcone. 
- Tak. - uśmiechnął się szeroko i w mgnieniu oka jego ręce znalazły się po obu stronach mojej głowy. Moje serce stanęło w miejscu, a cała pewność siebie - uleciały. Jego oczy nerwowo wpatrywał się w moje, a jego 'ozdoba' nadal puchła. Aktualnie miała kolor pokaźnej śliwki, co - jak sama się domyśliłam - nie zwiastowało niczego dobrego. - Będziesz próbowała uciekać, królewno? - zapytał i gwałtownie przywarł całym swoim ciałem do mojego, wysyłając tym samym dreszcze wzdłuż mojego kręgosłupa. Jego śmiech dotarł do moich uszu, a gęsia skórka pojawiła się błyskawicznie.
Spuściłam głowę, a blondyn cały czas pochylał się nade mną. Był sporo wyższy, jego ręce nadal znajdywały się, po obu moich stronach, co w żaden sposób nie ułatwiało mi tej sytuacji. - Boisz się? - zapytał i założył kosmyk moich włosów za ucho. Moja skóra paliła pod jego dotykiem, a nogi odmawiały posłuszeństwa. Jego głos był inny niż zwykle, bardziej gwałtowny i przebiegły.
W takich chwilach zastanawiałam się, gdzie jest moja pewność siebie gdy jest niezbędna?
Nagle jedną ręką uniósł mój podbródek do góry i gwałtownie wpił się w moje usta.
Na początku odmawiałam i próbowałam się oderwać, ale był zbyt silny - poddałam się. Jego ręka oparta była o ścianę za mną, a druga cały czas utrzymywała moją brodę. Sposób w jaki jego język poruszał się w moich ustach... smak jego...
- Przestań. - powiedziałam, kiedy zrobił przerwę, by złapać oddech. Spuściłam  głowę wstydząc się,że zwyczajnie mu na to pozwoliłam.To nie powinno się wydarzyć, nigdy. Blondyn cały czas stał w tym samym miejscu. - Odsuń się.
- Nie podobało Ci się? - zapytał, a w jego głosie wyczuwalne było rozbawienie. Wiedziałam, że z nim będą same kłopoty. A od tej pory - miałam ich o wiele więcej.
- Odsuń się. - powtórzyłam, a On zachowywał się, jakby nic do niego nie docierało. Zebrałam w sobie resztki godności i z całej siły odepchnęłam go od siebie. Schyliłam się szybko, by zabrać torbę, która kilka sekund, albo może minut temu, zsunęła mi się z ramienia. - Jesteś obrzydliwy. - powiedziałam i szybko ruszyłam w kierunku bramki.
- Królewno. - powiedział, a ja odwróciłam się by pokazać mu środkowy palec.To było okropne, On był okropny. Na jego twarzy nie było widać, ani wstydu, ani zażenowania. Czy On miał sumienie? Tylko ten uśmiech, który nosił zawsze.
- Nienawidzę Cię! - krzyknęłam i szybko odgarnęłam włosy, które opadły na moje czoło.  Miałam ogromną nadzieję,że zostawi komentarze dla siebie, i zwyczajnie pozwoli mi odejść, ale kolejny raz tego dnia - przeliczyłam się.
- Odwzajemniłaś to.


Od Autorki: Siemankoo! Tak więc, moje ferie tydzień temu się skończyły i oto uroki -,- z niczym się nie wyrabiam. Rozdziały pojawiać się będą w weekendy. Systematycznie. Mam nadzieję,że nie macie mi tego za złe i nadal będziecie mnie wspierać, za co ogromnie dziękuje! Oraz za wszystkie cudowne komentarze! ♥ Jesteście najlepsi! :) x 






wtorek, 3 lutego 2015

Rozdział 5. Karma,królewno.

19 komentarzy:
Ręka Nialla wygodnie umiejscowiona była na biurku dyrektora, a jego palce rytmicznie wybijały fragment jakiejś piosenki. Uśmiech nie schodził z jego twarzy odkąd tylko przekroczyłam próg. Jego noga założona była tak,że kostka drugiej spotykała się z kolanem. Wydawał się być wyluzowany i szczęśliwy.
- Scarlett Williams jak miewam? - dyrektor przerwał moje pogardliwe spojrzenie rzucane w stronę blondyna i zmusił mnie bym przeniosła swój wzrok na jego osobę. - Cóż, chciałbym powiedzieć, że miło Cię poznać, ale okoliczności mi na to nie pozwalają. - usiadł na swoim miejscu po drugiej stronie biurka i wzrokiem odprowadził mnie na krzesło obok Horana. Natychmiast odsunęłam się z krzesłem kilka centymetrów od niego. Ten dupek zareagował bezczelnym śmiechem jednak dyrektor zgromił go wrogim spojrzeniem - wywrócił oczami, ale przestał się śmiać. - Chciałem Cię poznać, ale niekoniecznie z tej strony. 
- Ja przepraszam bardzo. - przerwałam mężczyźnie i przełknęłam ślinę. - Ja... nie do końca wiem, dlaczego tu jestem. Myślę, że dotychczas nie zrobiłam kompletnie nic, by się tu znaleźć. - dyrektor spojrzał na mnie zdezorientowany i w tym momencie zdałam sobie sprawę, że to co wykombinował ten dupek, nie było niczym błahym. Bójka, papierosy, narkotyki? Przyłapali go? Więc dlaczego do cholery ja muszę być razem z nim? 
- Jeżeli wybicie wszystkich szyb w moim aucie jest dla pani 'kompletnie niczym' - zrobił cudzysłów w powietrzu i w pewien sposób mnie przedrzeźnił - To nie jestem zadowolony z poznania Pani od tej strony. - dokończył a ja otworzyłam usta, ale natychmiastowo je zamknęłam i mocno przygryzłam wargę, ponieważ w moich ustach, w tym momencie nie znajdowały się inne słowa oprócz wulgaryzmów. 
- Nie ma żadnych piep... - zahamowałam patrząc na dyrektora i słysząc z boku jego diabelny śmiech. 
Przecież ja go zabiję. 
- Niema żadnych dowodów na to,że brałam w tym udział. - syknęłam i zmierzyłam się ze wzrokiem blondyna pt. 'jesteś tego pewna?' Zmierzyłam go zabójczym spojrzeniem a On tylko wzruszył ramionami i przeniósł wzrok na dyrektora. - Nie uważam również,że dupek obok mnie jest wystarczający by mu wierzyć. 
- Scarlett, proszę licz się ze słowami. - mężczyzna upomniał mnie po raz kolejny, ale nie obchodziło mnie to w ogóle, bo za jakieś pięć minut kiedy stąd wyjdziemy będę podejrzana o morderstwo. 
Skinęłam głową i poprawiłam opadające włosy. Nieznośny odgłos zegara wiszącego na ścianie wydobywał z jego wnętrza potwornie mnie tym drażniąc. - Horan ma naocznych świadków. - z moich ust wydobyło się pogardliwe 'och' i coś typu 'taa uwierzmy całej bandzie dupków' na co znowu ja zostałam zgromiona spojrzeniem, a On bez skrupułów śmiał się obok. - Są również nagrania z kamer. 
-Świetnie! Chcę je zobaczyć. - powiedziałam 'trochę' zbyt głośno. Może, ale tylko może - miałam problemy z panowaniem nad emocjami. - Czy mógłby Pan pokazać jak wybijam szyby, ponieważ ja nie pamiętam z tego wydarzenia ani jednej chorej sekundy! - syknęłam, a dyrektor odwrócił laptop w moją stronę i pokazał filmik na którym bardzo wyraźnie było widać Horana z jakąś dziewczyną. Miała ciemne włosy mniej więcej długości moich, ale miała kaptur na głowie - i nie było widać ani centymetra jej twarzy. - To nie są żadne dowody! - krzyknęłam i szybko wstałam z krzesła wyrzucając ręce do góry. 
- Wystarczające bym mógł Was ukarać. - spojrzałam w stronę blondyna, a ten wyszeptał w moim kierunku najbezczelniejsze jakie kiedykolwiek słyszałam 'niema za co'. 
Trzymajcie mnie bo go rozwalę. 
- To - powiedział i przesunął po biurku w naszym kierunku dwie kartki. - Jest kwota jaką musicie pokryć za wybite szyby. 
No chyba,kurwa,nie myślisz,że będę płacić za coś czego nie zrobiłam. 

***

- Ty popieprzony psychopato! - krzyknęłam, kiedy po skończonych lekcjach zobaczyłam go razem ze swoją 'grupką' przed szkołą. Dupek palił papierosa z kilkoma innymi ludźmi, a dziwka przysuwała się coraz bliżej niego. Horan ściągnął z nosa czarne okulary i zwilżył językiem wargi. 
- Och, królewno. - podszedł w moim kierunku a ja miałam ochotę na niego plunąć. - Uprzedzałem Cię. - w chwili moja ręka znalazła się kilka centymetrów od jego twarzy, ale On zahamował mój ruch i spojrzał na mnie pogardliwie. Wszystko we mnie buzowało i już odtwarzałam w głowie co mogłabym zrobić, żeby ten jego pieprzony uśmieszek zlazł z jego twarzy. - Nie polecam wychylania. - powiedział i ścisnął mocniej mój nadgarstek. Nadal trzymał rękę w powietrzu więc swoimi siłami wyślizgnęłam moją z jego. 
- Polecam myślenie! - splunęłam i zrobiłam krok w tył. Od razu do moich uszu dobiegł chichot Jo - i wtedy wszystko do mnie doszło.Zrobiłam wielkie oczy i spojrzałam na dziewczynę za nim. No tak, jak mogłam na to nie wpaść? - To Ona tak? - zapytałam chociaż nie musiałam czekać na odpowiedź, znałam ją bardzo dobrze. - Ta idiotka z filmiku? - odchyliłam głowę do tyłu i bezsilnie się zaśmiałam.
  Co to za kretyni? 
Niall zaśmiał się dźwięcznie i wziął ostatni raz papierosa między usta, po czym rzucił nim o ziemię. 
- Piękna i spostrzegawcza. - uśmiechnął się i założył okulary na nos. 
- Bezczelny i głupi. - odpyskowałam i poprawiłam torbę na ramieniu. 
- A to dopiero początek. - zrobił krok w moim kierunku, a ja nie miałam ochoty tym razem uciekać. Nie bałam się go - w ogóle. 
Być może bałam się teraz reakcji mamy na rachunek za szyby, ale to szczegół. 
- Masz rację. - spojrzałam mu głęboko w oczy najwredniejszym wzrokiem na jaki się zdobyłam i wyszeptałam tylko do niego. - To nie jest koniec. 

***

Walczyłam ze sobą - cóż, pięć minut? Wiedziałam,że Ona jest osobą,która może mi pomóc. 
Mimo tym kim była. 
- Holly! - krzyknęłam, uderzając pięścią do jej drzwi. Muzyka wydobywała się z wnętrza pomieszczenia więc starałam się ją przygłuszyć. 
- Czego? -zapytała po kilku sekundach patrząc na mnie wrednie. Wywróciłam oczami i bez zaproszenia weszłam do środka. Stanęłam na środku jej pokoju i zmierzyłam ją wzrokiem. Miała na głowie ręcznik, namalowaną jedną kreskę na powiece i trochę pudru. W jednej ręce nadal trzymała otwartą kredkę do oczu. - Czego chcesz? - zapytała po chwili milczenia.
- Musisz mi powiedzieć wszystko co wiesz o tym dupku. - syknęłam przez zęby na samo wspomnienie jego osoby.
- Och, na początek powiem że jest okropnie samolubny - nienawidzę jego włosów, ponieważ są ciemne a On w ogóle ich nie pielęgnuje, oczywiście pomijając jego figurę, która jest - cóż... odrobinę zniewa - spojrzałam na nią dziwnie i lekko otworzyłam usta.
- O kim mówisz? - zapytałam po chwili.
- O 'dupku' z mojej klasy. - wywróciła oczami. - Być może mamy inne pojęcie dupków. A Ty o kim?
- O Horanie. - zaczęła się śmiać. Jak boga kocham zaczęła rechotać. Czy z nią jest coś nie tak?
- I przychodzisz tu myśląc,że Ci pomogę? - och, Ona nie wie jak bardzo jej chłopak mi pomaga. Przy okazji będę musiała mu podziękować - to już kolejna akcja z jego udziałem. Spojrzałam na nią znacząco - jednak Ona była zbyt pusta, by cokolwiek zrozumieć.
- Będę siedziała cicho w sprawie Zayna tak długo, jak tylko będziesz tego chciała - jednak mam warunki. - powiedziałam a Holly wywróciła oczami, zamknęła kredkę i usiadła na łóżku.
- No mów. - parsknęła zakładając nogę na nogę. - Czekam.
- Okej, więc. - odsunęłam krzesło od jej biurka i usiadłam na przeciwko niej. - Ty, mówisz mi wszystko co wiesz o Niallu, a ja w zamian nie mówię nic co wiem o Zaynie rodzicom. - chwilę się zastanawiała, jednak w ostateczności pokiwała głową i poprawiła ręcznik na głowie.
- Nienawidzę Cię. - rzuciła i lekko się uśmiechnęła.
- Ze wzajemnością. - odpowiedziałam i zaczęłyśmy naszą rozmowę.

***
- Scarlett? - zamknęłam oczy i odłożyłam torbę na miejsce. Zgardziłam się w myślach za bycie nieostrożną i mało dyskretną. 
- Mama! - odwróciłam się i szeroko uśmiechnęłam. - Wystraszyłaś mnie. - westchnęłam i zmierzyłam ją wzrokiem. Czułam się jak seryjny morderca, a dopiero szłam na 'misję'.
- Wybierasz się gdzieś? - zapytała a ja pokiwałam głową. - Umówiłam się z Ann. - dokończyłam a Ona oparła się o framugę drzwi zakładając ręce na piersi. 
No jasne,że w to nie uwierzyła. Zna Cię. 
Myśl, myśl, myśl.
- Dobrze. - poprawiła włosy, ale nadal mierzyła mnie wzrokiem pt.'coś kręcisz'. 
Wcale nie szłam na spotkanie z Ann. Szłam do Horanów - i dzięki Bogu - mama wczoraj pogodziła się z Jasmine. To nie jest tak,że dowiedziałam się od Holly, że Niall codziennie o godzinie osiemnastej chodzi na siłownię i zostaje tam na dwie godziny. Ani w ogóle przez ostatnie trzydzieści minut nie wyglądałam przez okno z pokoju tak długo, aż wyjdzie z domu. 
Przecież nie byłam chora umysłowo. 
No dobra - prawda jest taka,że Nialla teraz niema w domu i chcę to wykorzystać, ponieważ nie dam sobą pomiatać. Małym bonusem jest to,że z podjazdu naszych sąsiadów  zginął samochód Jasona, co oznaczało,że jego też nie ma. Moja mama pokiwała głową, a ja dokończyłam się ubierać i posłałam jej ostatni uśmiech. 
- Wrócę za kilka minut. - pokiwała głową i zniknęła we wnętrzu domu. 
Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam drzwi,po czym szybko wyszłam i nie rozważając dłużej -powędrowałam do domu naprzeciwko. Po trzech dzwonkach i dwóch próbach zawału mojego serca - Jasmine otworzyła drzwi z szerokim uśmiechem. 
- Scarlett. - przywitała mnie i zmierzyła zaciekawionym wzrokiem. Poprawiłam torbę na ramieniu i odpowiedziałam tym samym. - Miło Cię znów widzieć. - skinęłam głową w podziękowaniu, a cała odwaga uleciała z mojego umysłu.Kobieta zaprosiła mnie do środka i zamknęła za mną drzwi.- Niestety Jason wyszedł kilka chwil temu. 
- Och. - powiedziałam i przygryzłam wargę. Dlaczego Ona myśli,że przyszłam do Jasona? - Właściwie to jestem tu w innej sprawie. - uniosła brwi w zaskoczeniu, ale nadal mi nie przerywała. - Niall pożyczył ode mnie wczoraj zeszyt i muszę go odzyskać. Jest mi bardzo potrzebny, a On powiedział, że jest nieobecny. Więc kazał mi przyjść i zabrać go. - wolno pokiwała głową jakby powoli przetwarzała w głowie to co jej powiedziałam. 
- Tak, och - jasne. - ruszyła przede mną zapraszając gestem dłoni. - Zaprowadzę Cię. 
Kilka minut później otworzyła przede mną drzwi i wpuściła do środka. Powiedziała,żebym czuła się jak w domu - więc weszłam a Ona poszła w przeciwnym kierunku zostawiając mnie samą. Obejrzałam cały pokój i stwierdziłam,że ten dupek jest za bardzo rozpieszczony. Wzięłam głęboki oddech i wiedziałam,że będę się smażyć za to w piekle, ale On też tam będzie. Co w sumie, powinno mnie odpychać, ale chcę rewanżu. Wyjęłam z torby czarny spray i zabrałam się do pracy. Przyrzekam,że jeszcze nigdy nie zrobiłam niczego tak szybko a zarazem dokładnie. Uśmiechnęłam się na uzyskany widok  i schowałam spray do plecaka oraz wyjęłam z niego zeszyt. Usłyszałam wysoki głos Jasmine, więc wyszłam z pokoju i  zamknęłam drzwi. - Znalazłam. - powiedziałam i uniosłam zeszyt,by udowodnić swoją 'niewinność'. 
- Cieszę się. -powiedziała i zaczęłyśmy kierować się w stronę wyjścia. - Nie wiedziałam,że przyjaźnisz się z Niallem. - rzuciła po chwili milczenia i zatrzymaliśmy się przy wejściu. 
- Nie przyjaźnimy się. - odpowiedziałam szczerze. - Musiałam mu go pożyczyć. - wzruszyłam ramionami, podziękowałam za wszystko i wyszłam  z domu, żegnając się z nią gestem dłoni. 
Teraz wystarczyło się modlić, żeby:
*Jasmine nie weszła do jego pokoju.
*Mama nie dostała rachunku od dyrektora. 
* Wszystko poszło zgodnie z planem. 
Łatwizna. 

***

Od czterech godzin, byłam szczęśliwym kłębkiem nerwów. Niall już dawno powinien być w domu, jednak nie było po nim ani śladu. Grzecznie odrobiłam pracę domową, poczatowałam z Ann i byłam na tyle zdesperowana,że poszłam wziąć szybki prysznic, żeby choć trochę się rozluźnić. 
Co w rezultacie - wyszło mi rewelacyjnie. Gdy tylko wyszłam z łazienki ubrana w wygodny, niebieski szlafrok i ręcznik na głowie - usłyszałam ryk silnika. Powoli podeszłam do okna i dyskretnie - cóż, niezbyt dyskretnie zaczęłam obserwować blondyna. Ten ustał na środku chodnika i z szerokim uśmiechem zaczął do mnie machać. Wyjął z kieszeni papierosy i odpalił jednego. Resztę schował do kieszeni i wydmuchując dym, odszukał swój telefon. Zaczął stukać w jego szybkę, a następnie na moim biurku zawibrowała  komórka. Wywróciłam oczami, ale podeszłam i odczytałam wiadomość. 
Dupek - Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym zobaczyć Cię bez tego szlafroku, królewno. 
Idiotaidiotaidiotaidiota. 
Sky - No patrz, a ja nie chcę oglądać Cię nawet w ubraniach.  
Odpisałam szybko i podeszłam do okna, by zobaczyć jego reakcję.Odblokował telefon i po chwili zaczął się śmiać i kręcić głową. 
Taa śmiej się, to twoja ostatnia szansa. 
Dupek - Chyba zamknę się w sobie. 
Blondyn spojrzał ostatni raz w stronę okna, rzucił papierosa na ziemię i przygniótł go butem, po czym odsalutował i wszedł do środka. 
Jak można być tak ogromnym dupkiem?! 
Zdjęłam ręcznik z głowy i rozczesałam włosy. Przebrałam się w piżamę i w oknie na przeciwko błysło światło. 
Niall wszedł do pokoju. 
Zaczęłam się śmiać i ile ja bym dała, by zobaczyć jego minę. 
Szybko ruszyłam w stronę łóżka i usiadłam na nim. Nagle mój telefon wydobył z siebie dźwięk smsa więc praktycznie podbiegłam po niego i radośnie odblokowałam. 
Dupek - Co to kurwa jest? 
Uśmiechnęłam się chyba najszerzej jak tylko umiałam i założyłam kosmyk włosów za ucho. 
Czułam się w tym momencie jakbym dokonała czegoś naprawdę strasznie wielkiego. Rozmyślałam nad ciętą ripostą, ale coś kazało mi podejść do okna. Nie myliłam się. Horan z poważną miną stał w oknie naprzeciwko mnie. Miałam taką okropną chęć pokazania mu 'fack you' i wykrzyczenia na całe miasto, że jestem od niego lepsza. Blondyn patrzył na mnie znacząco, a ja posłałam mu najsłodszy uśmiech na jaki było mnie stać. 
Sky - Karma,królewno. 

Od Autorki: Siemka Miśki! Mam nadzieję,że spodoba Wam się rozdział ponieważ ja sama śmiałam się do siebie - wyobrażając sobie to. CZEMU NIALL NIE MIESZKA NA PRZECIWKO MNIE? :((
HAHAHA Jak myślicie jaką Sky zostawiła wiadomość dla blondyna? ^^ 
Świetnie by było, gdyby rozdział chociaż troszeczkę Was rozweselił :D + Następny będzie z perspektywą blondyna - która wielu z Was się spodobała z czego OGROMNIE się cieszę!
Kocham i do następnego! 

Jeśli szanujesz moją pracę, proszę zostaw swoją ocenę :)









Obserwatorzy