poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Epilog.

7 komentarzy:
Wzięłam głęboki oddech i szeroko się uśmiechnęłam. Wzrokiem badałam każdą osobę znajdującą się na widowni. Przygryzłam wargę i odruchowo spojrzałam na mój delikatnie wypchnięty brzuch. Byłam w ciąży, ironia losu, nieprawdaż? Jeszcze większą ironią było to, że ojcem był Niall, który nie miał o żadnym potomstwie cholernego pojęcia. Poprawiłam opadające na moje oczy włosy i spojrzałam na moją przyjaciółkę, któa trzymała dwa kciuki uniesione do góry. Puściła oczko i przeniosła wzrok na osobę prowadzącą. Moi rodzice siedzieli kilka rzędów dalej i nie miałam z nimi dogodnego kontaktu wzrokowego. Co kilka minut mój 'prawdziwy' tata wychylał się i posyłał uśmiech. Mama razem z Coxem i Holly siedzieli obok niego. Nie było niezręcznych sytuacji, zresztą słyszałam, że tata znalazł sobie jakąś 'koleżankę'. No ale od początku. Kiedy byłam z Niallem na pikniku wspominałam o szkole w Nowym Yorku - blondyn starał się ze wszystkich sił, bym tylko dopięła swego. Wspierał mnie na każdym kroku, jakby jemu zależało na tym bardziej. I dostałam się. Złożyłam papiery i o dziwo - zostałam studentką Uniwersytetu Nowo Yorskiego! Mam dwadzieścia dwa lata i jestem zaręczona z Niallem. Spotykamy się już od sześciu lat!  Niesamowite...
Niestety dzisiaj, kiedy odbieram dyplom ukończenia studiów Nialla nie ma. Nie jestem na Niego zła, bardziej odrobinę zawiedziona, jednak wiem, że to okropne uczucie, ponieważ On też spełnia swoje marzenia. Razem ze swoim zespołem wzięli udział w brytyjskim X Factor i podpsali kontrakt. Od tamtego momentu widziałam go z dwadzieścia razy? PRZEZ DWA LATA. Dzisiejszego dnia rano napisał, że nie da rady dotrzeć ponieważ jego lot został odwołany, a wieczorem gra koncert. To nic, przecież nie byłam tego dnia sama.
- Scarlett Wiliams. - usłyszałam i ocknełam się ze swoich głębokich myśli. - Studentka UNY. Sytematyczna i bardzo pracowita osoba! Zawsze uśmiechnięta i służąca pomocą! Cieszymy się, że mogliśmy mieć Cię ze sobą. - przeczytał dość wysoki mężczyzna i posłał uśmiech w moim kierunku. Uśmiechnęłam się szeroko i ruszyłam w jego kierunku. Podałam mu dłoń i podziękowałam za miłe słowa. Usłszałam oklaski i głośno krzyczącego tatę.
- To moja córeczka! - krzyknął na cały głos, a wszyscy odwrócili się w jego kierunku. No tak, ta uczelnia była wypchana 'damami' i innymi idiotami, których szczerze nienawidziłam.
- Jesteś najlepsza! - dokrzyknęła moja mama, starając się, by tata nie czuł się niekomfortowo. Zaczęłam się śmiać, a mój ojczym razem z Holly mi zawtórowali dołączając do mojej rodziny. Nagle drzwi sali otworzyły się, a ja leniwie przeniosłam wzrok na nadchodzącą osobę. Prawie zakrztusiłam się powietrzem, kiedy zobaczyłam Nialla, idącego z wielkim uśmiechem i... o kulach? Zapytałam go bezgłośnie co się stało, a On jakgdyby nigdy nic machnął ręką i teatralnie się ukłonił. Pokręciłam głową i posłałam mu szeroki uśmiech. Profesor spojrzał na mnie spod okularów, prawdopodobnie starając się, bym zeszła już z tej cholernej sceny. Skinęłam głową i ruszyłam za kulisy.
- Sky nie przebieraj się. - usłyszałam głos Jaka, mojego kolegi. - Kiedy te całe 'show' się zakończy robimy zdjęcie. - poinformował mnie i podszedł, by mocno mnie przytulić.
- Jasne. - skinęłam głową. - Idę się tylko przywitać. - wytłumaczyłam i spojrzałam w kierunku bocznego wyjścia prowadzacego na salę.
- Baw się dobrze, dzisiejszej nocy studentko  UNY! - wykrzyczał z całych sił. - Ta nazwa na serio robi wrażenie! - zaczęliśmy się śmiać, a ja uciszyłam go przykładając palec do ust. Skinął głową i pomachał mi ręką. Otorzyłam boczne drzwi i już miałam wychodzić, kiedy wpadłam na coś.Na kogoś...
- Auć!
- O MÓJ BOŻE NIALL! - krzuknęłam, podając mu rękę by wstał z ziemi. Posłał mi uśmiech i poprosił o kulę, która spadła kilka centymetrów dalej. - Tak się stęskniłam! - powiedziałam, mocno go przytulając.
- Jesteś w ciąży, racja?

***

- Chciałbym tylko wiedzieć, kiedy miałaś zamiar mi powiedzieć? - rzucił, przeszywając mnie swoimi tęczowkami. - Minęły cholerne cztery miesiące, Scarlett! Cztery, kurwa, miesiące. To połowa do chuja! Nie powinnaś tego przede mną ukrywać. Chciałaś mi w ogóle powiedzieć? - zapytał, skupiając sie na moich ustach.
- Oczywiście! - powiedziałam głośno. 
- Kiedy? - nie dał mi dokończyć. Był wkurzony. Przecież byłam  w ciąży, nie miał prawa mnie denerwować. To nie było dobre dla żadnego z nas. 
- Dzisiaj. - skłamałam. 
- Wcale nie. - wyczuł to. - Wiesz,że gdybym sam tego nie dostrzegł, nie powiedziałabyś mi. 
- Niall. 
- To po prostu nie fair Scarlett. - zabrał wzrok, pobudzając we mnie wyrzuty sumienia. Cholera. 
- Nie chciałam tego robić przez telefon. - kolejne kłamstwo. Było mnóstwo okzji. 
- Starasz się zrzucić winę na mnie? 
- Nie chcesz tego dziecka? - zapytałam, a on schował twarz w dłonie. 
- Więc to jest wszystko,co o mnie myslisz po sześciu latach znajomości? - prychnął. - Kurwa dziewczyno, dla Ciebie odwołałem koncert i przeleciałem przez cały pieprzony ocean, a Ty się mnie pytasz czy chcę własne dziecko? Do chuja,żartujesz? - zapytał skupiając na mnie swoje niebieskie tęczówki. 
- Co mogłam myśleć? Masz zespół marzenia...
- Rzucę to w cholerę, jeśli da Ci to szczęście. Będę z Tobą i naszym skarbem. Mieliśmy już kilkanaście rozmów o zakończeniu tego wszystkiego. Teraz jest okazja. - wytłumaczył, ale nie przekonał mnie ani jednym słowem. Nie był do końca pewien.
- Nie chcę być przeszkodą! 
- Nie jesteś cholerną przeszkodą, Scarlett! Nigdy nią nie byłaś! Zawsze dawaliśmy sobie radę i teraz też to zrobimy, rozumiesz? Będziemy się wpierać - wszystko będzie tak jak sobie zaplanujemy. - mocno go przytuliłam, a blondyn pocałował mnie w czoło. W jego ramionach poczułam się tak cholernie bezpiecznie. 
- Scarlett... - usłyszałam głos przyjaciółki. - Czy wszystko... - skinęłam głowę, a Ona zaklaskała i wzięla głęboki oddech. Cały czas mnie wspierała. 
- Kupimy nowe mieszkanie, dam Wam wszystko czego będziecie potrzebowali. - powiedział wprost do mojego ucha. - Ty i mój synek. - powiedział, a ja wyspobodziłam się z jego uścisku. Spojrzałam na niego zdezorietnowana. - To dziewczynka? - uniósł brew. 
- Będziemy mieli bliźniaków, Niall. 


***
- Nie ma pieproznej mowy, dziecko. - powiedział patrząc na mnie i szukając poparcia. Nie dotał go. Był taki przewrażliwiony na punkcie swojej córki. Cały czas mówił jak bardzo chciałby mieć syna, a kiedy dostał ich dwóch skupił się na 'małej' Destiny. - Masz cholerne piętnaście lat! 
- Ale mamo! Przecież znasz Briana! Jest okej i to tylko kino, na miłośc Boską! 
- Niall... 
- Nie Scarlett! Ona nigdzie nie idzie! Jedynie do swojego pokoju, o tak! Tam ma prawo iść. - burknął i podgłosił telewizor. Skinęłam blondynce, by poszła na górę. Zniknęła kilka sekund później, a ja powędrowałam do salonu i usidłam na kolanach blondyna. - Dzięki za współpracę, żono. - burknął, a ja zamknęłam jego usta pocałunkiem. 
- To tylko kino kochanie... robiłeś w jej wieku o wiele gorsze rzeczy.
- Przestań. - przerwał mi. 
- Oj no weź! Nie rób z nas jaskiniowców! - zaprotestowałam. 
- Okej. - uniósł ręcę w górę. - Pod kilkoma warunkami. - skinęłam głową wykracając oczami. 
- Przesłucham tego gnojka i... - zaczął się zastanawiać. -  Dasz mi jeszcze jedno dziecko. - uśmiechnął sie. 
- O nie! - wstałam jak oparzona. - Jesteśmy za starzy, Niall! - pokręciłam głową. 
- Oj no weź! Nie rób z nas jaskiniowców! - przedrzeżnił mnie. Wytknęłam mu język, a On podszedł i mocno mnie przytulił. Złożył namiętny pocałunek na moich ustach i lekko uszczypnął w pośladek. Uśmiechnęłam się wprost do jego ust. - Chyba nawet wiem, gdzie możemy je zrobić... - powiedział uwodzicielskim głosem, a ja uderzyłam go pięścią w ramie i odwróciłam się na pięcie. Słyszałam za sobą jego głośny śmiech, ale starałam się go zignorować. Tak mniej więcej wyglądało moje życie. Poślubiłam najbardziej zboczonego idiotę chodzącego na tym świecie i pokochałam go tak bardzo, że czasami bałam się, że nie przeżyję jego straty. I wiedziałam, że On czuje to samo, ponieważ każdego dnia rano i wieczorem powtarzał mi, że mnie kocha... w najbardziej idealny sposób. A błędy? Popełnialiśmy ich mnóstwo! Począwszy od błędów wychowawczych, a kończąc na wpadkach, gdy przyłapywały nas nasze dzieci. I chociaż czasami nic nie szło tak, jak tego chciałam - nie zamieniłabym mojego życia na żadne inne, ponieważ  życie z Niallem Horanem, to najbardziej idealne życie.


Od Autorki: I KONIEC! KONIEC WAKACJI I BLOGA :( UGH, PRZYWIĄZAŁAM SIĘ DO TEJ HISTORII, NA PRAWDĘ. Nienawidzę pożegnań, ale my wcale nie musimy się żegnać! Nie kończę z pisaniem! Znajdziecie mnie na wattpadzie, gdzie będę publikowała kolejne historyjki. :) Nawet nie musicie mówić, jak bardzo beznadziejne i banalne jest to zakończenie! HAHAHAHAHAHA WIEM TO. Mimo wszystko dziękuję, że byliście tu ze mną i tak bardzo wpsieraliście! Dziękuję za wszystkie komentarze! Kocham Bardzo MOCNOOOO! Do następnego razu:*:*:*:* I powodzenia w szkole, kochani ♥ 
Skomentujcie i powiedzcie co myślicie! :*:*:* 
Kocham:*:*:*







piątek, 14 sierpnia 2015

Rozdział 23. Nie musimy się spieszyć.

15 komentarzy:
- Co tutaj robisz? - zapytałam, opierając się o framugę drzwi frontowych. Niall posłał mi szeroki uśmiech i wytknął rękę z bukietem czerwonych róż w moją stronę. Przygryzłam wargę i wzięłam kwiaty, przytykając je do nosa, by poczuć ich woń.
- Zabieram Cię na piknik, królewno. - powiedział, usiłując utrzymać pewną siebie minę. - Uczynisz mi ten zaszczyt? - zapytał i delikatnie przygryzł wargę.
- Wejdź. - rzuciłam, walcząc z jego idealnie niebieskimi tęczówkami. Otworzyłam drzwi szerzej i pozwoliłam mu przekroczyć próg mojego domu. - Pójdę się przebrać, zaczekaj w salonie. - wytłumaczyłam i już miałam ruszyć w kierunku schodów, kiedy Niall złapał mnie za nadgarstek i pociągnął tak, że teraz nasze klatki piersiowe się stykały, a usta dzieliły milimetry.
- Kocham kiedy jesteś taka zaborcza. - parsknęłam na jego słowa i spojrzałam na niego do góry. Swoje ręce splotłam na tyle jego szyi i zaczęłam bawić się jego włosami. Przechyliłam głowę i szeroko się uśmiechnęłam, odwzajemnił gest.
- Kocham kiedy się uśmiechasz. - przyznałam. - Twój dołeczek to najsłodsza rzecz  świata. - powiedziałam niewinnie, a chłopak pochylił się, by złożyć pocałunek na moich ustach. Całowaliśmy się przez kilka sekund, aż ktoś nie postanowił nam przerwać.
- Ekhem... - chrząknęła Holly, przykładając swoją drobną pięść do buzi. Blondyn uśmiechnął się wprost do moich ust. - To powinno być cenzurowane. - prychnęła, kiedy przechodziła obok nas, by dotrzeć do kuchni. Zwilżyłam wargę i delikatnie ją przygryzłam.
- Zaczekaj w salonie. - szepnęłam ponownie, a Niall przyciągnął mnie do siebie i ponownie złączył nasze usta.
- Nie maluj się. - rzucił cicho, a ja przez chwilę patrzyłam na niego zdezorientowana. - Twoje oczy są piękniejsze, bez tego czarnego gówna. - uśmiechnęłam się pod nosem i ruszyłam w kierunku schodów. Wpadłam do pokoju w przeciągu kilku sekund, a moje serce biło jak oszalałe. W co mam się ubrać?! Jak mam się ubrać? Jak ubiera się na piknik? I to w ŚWIETLE GWIAZD? Moja klatka piersiowa unosiła się w górę i w dół w nienaturalnym tempie, kiedy podeszłam do szafy. O co chodzi z tym całym wariowaniem? Przecież go znam, przecież to mój Nialll... Powinnam  się już przyzwyczaić, do cholery. Nieprawda, to przecież Niall Horan, chłopak, który uwielbia bawić się moimi uczuciami - a ja jestem w nim zakochana.

***
Włożyłem dłonie do kieszeni jeansów i zacząłem pochylać się na palcach do przodu i do tyłu. Wziąłem głęboki oddech i szybko przebiegłem ręką przez włosy. Nerwowy tik. Przygryzłem wargę i spojrzałem na zegarek. Moje myśli gromadami wprowadzały mnie w stan depresyjny. Serce biło mi jak oszalałe. Pieprzone, motyle. Przekląłem w myślach i przewróciłem oczami. Podszedłem do komody i spojrzałem na jedno ze zdjęć rodzinnych mojej dziewczyny. Mojej dziewczyny - jak banalnie to brzmi? Po zerwaniu z Victorią obiecałem sobie, że nigdy więcej się nie zakocham... nie tak bardzo. Jednak ta dziewczyna, ona tak potwornie zawróciła mi w głowie. Wziąłem zdjęcie Scarlett do ręki i przejechałem opuszkami palców po jej długich czarnych włosach. Ma takie piękne, duże oczy i te pełne, malinowe usta. 
- Hej kochasiu! - wysoki głos wyrwał mnie zza myślenia do tego stopnia, że zdjęcie wypadło mi z rąk. W ostatnim momencie zdążyłem je złapać. Przyłożyłem dłoń do serca i odstawiłem pamiątkę.
- Przestraszyłaś mnie. - powiedziałem odwracając się w kierunku przyrodniej siostry, Sky. 
- Ewidentnie masz coś na sumieniu. - rzuciła, wytykając łyżeczkę w oskarżycielskim geście. Przełknęła zawartość swojej buzi i zrobił krok w moim kierunku, po raz kolejny zatapiając łyżkę w pudełku. - Więc, dokąd ją zabierasz? 
- Na piknik, Holly. - powiedziałem, a na moje usta wdarł się zawadiacki uśmiech. 
- Dokąd? 
- Niedaleko stąd. - sprostowałem, przyglądając się temu jak bawi się swoimi lodami. Złączyła usta w dzióbek i zmrużyła oczy. 
- Migasz się od odpowiedzi. - stwierdziła. - Masz coś w zanadrzu? - mrugnęła przesadnie. 
- Nie, proszę pani. - rzuciłem próbując powstrzymać się od śmiechu. 
- Koniec przesłuchania! - Scarlett z wielkim uśmiechem na twarzy, zaczęła schodzić po schodach. 
- Rodziców nie ma, ktoś musiał je zrobić! - Holly zaprotestowała. Ja już natomiast jej nie słuchałem, ponieważ moja dziewczyna wyglądała tak olśniewająco i niesamowicie.  Nie była pomalowana, a jej oczy skanowały moją twarz w najpiękniejszy z możliwych sposobów. Moje serce, które już się uspokoiło, znowu zaczęło się rozpędzać. Tak własnie działała na mnie Scarlett Williams... 

***

Niall zaparkował samochód w dokładnie tym samym miejscu co ostatnio. To wszystko wydawało się już takie odległe... To jak byliśmy tu  niedawno, wydawało się, że minęły od tamtego momentu lata. Blondyn otworzył bagażnik i wręczył mi koc. Uśmiechnęłam się do niego, a Niall odwzajemnił gest, łapiąc w swoją rękę koszyk piknikowy. Zamknął bagażnik i objął mnie ręką w tali. Serce próbowało wyskoczyć z mojej piersi. Przymknęłam oczy i oparłam się o niego. 
- Co będziemy robić tym razem? - zapytałam, przypominając sobie ostatni raz kiedy ty byliśmy.
- Oglądać spadające gwiazdy. - powiedział. - Dzisiaj w nocy, jest noc spadających gwiazd. - powiedział w tak zabawny sposób, że nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. 
- Coś jak 'Gwiazd naszych wina?' - zapytałam, a blondyn delikatnie się uśmiechnął.Rozłożył koc i postawił na nim koszyk. Wskazał ręką bym zajęła miejsce. Wpatrywałam się w taflę czystej wody i to jak księżyc się w niej odbijał. Moje życie zmieniło się tak bardzo, od momentu kiedy siedzieliśmy tu razem ostatnio. 
- Za każdym razem, kiedy zobaczysz spadającą gwiazdę, pomyśl życzenie. - zasugerował. - Działają tak samo, jak zwykłe spadające gwiazdy w dzień powszedni. - wytłumaczył, a ja skinęłam głową. Odchyliłam głowę do tyłu, a Niall spojrzał na mnie z uśmiechem. 
- Jesteś głodna? - zapytał, a ja pokręciłam przecząco głową. Zwilżył usta i zgapił pozycję ode mnie. Następnie położył się na plecach. Spojrzałam na niego i zrobiłam to samo, kładąc głowę na jego klatce piersiowej. Uśmiechnął się obejmując mnie ramieniem. 
- I będąc tu bez ciebie,To tak jakbym budził się dla - Tylko połowy niebieskiego nieba, Trochę tam, ale nie całkiem, Spaceruję tylko z jednym butem, Jestem połową serca bez ciebie, W najlepszym wypadku jestem połową człowieka, Z połową strzały w mojej klatce piersiowej,Tęsknie za wszystkim, co robimy, Jestem połową serca bez ciebie,Połową serca bez ciebie,Jestem połową serca bez ciebie... - zaczął nucić, a ja przymknęłam oczy rokoszując się tym momentem. Gdy skończył śpiewać otworzyłem oczy, a ciemnogranatowe niebo przecięła spadająca gwiazda. 
- Widziałaś? - zapytał patrząc na mnie. Skinęłam głową. - Pomyśl życzenie. - polecił. 
- Wszystkie życzenia jakie miałam zostały spełnione.
- Nieprawda. - zaprotestował. - Składała już papiery na studia? Przecież przyjmują takie listy dopiero w przyszłym miesiącu, a potem czekasz całe wakacje na odpowiedź. Składasz je tylko tam? - zapytał.
- Nie. - pokręciłam głową. - Jest jeszcze Nowy York. - spojrzał na mnie zdziwiony, ale nic nie powiedział. 
- To... um, to daleko. - powiedział po chwili ciszy. 
- Nie przejmuj się, pewnie i tak się nie dostanę. - posłałam mu blady uśmiech. - A co z Twoimi marzeniami? - zapytałam. 
- Mam Ciebie, więc największe się spełniło. - uśmiechnęłam się nieśmiało. 
- Cóż... - wzięłam głęboki oddech. - Miałam Ci to dać tamtego dnia, kiedy zobaczyłam Cię z Jo. - wykrzywiłam usta w grymasie na samo wspomnienie. - Wtedy wydawało się to jeszcze długo, ale teraz został już tylko tydzień. - wyciągnęłam dwa bilety na koncert jego ulubionego zespołu. Nie obchodziło mnie, że wydałam na nie wszystkie moje oszczędności, Niall był tego wart. 
-O MÓJ BOŻE! - krzyknął, podrywając się do góry. - Czy to są bilety na Nightwish?! - spojrzał na mnie jakbym kogoś zabiła. - To niemożliwe! Gdzie udało Ci się je zdobyć? - zapytał, nie odrywając wzroku od dwóch małych karteczek.
 - Napisałam do taty, czy by mi nie pomógł, ponieważ ten zespół często grywa tam, gdzie mieszkałam wcześniej. Więc załatwił mi je i zapłaciłam o wiele mniej. 
- Nie mogę uwierzyć, że ich zobaczę! - szepnął podekscytowany. - Jeszcze nikt nie zrobił, czegoś równie miłego dla mnie. 
- Zasługujesz na to. - powiedziałam bez namysłu, a Niall w sekundzie odnalazł moje oczy. - Znasz ich wszystkie piosenki na pamięć, masz płyty i... - nie dane mi było dokończyć, ponieważ Niall zachłannie złączył nasze usta. Oddałam pocałunek, w sekundzie znajdując się na chłopaku. Usiadłam na nim okrakiem, a jego ręce odnalazły moją talię. Jedną ręką przytrzymywał moją szyję, a drugą błądził po mojej nadziej skórze. Bez namysłu zaczęłam rozpinać jego koszulę. Chłopak składał mnóstwo pocałunków i co jakiś czas zostawiając mały ślad na mojej szyi i obojczykach. Został w samych spodniach, a ja zaczęłam palcami śledzić jego idealnie wyrzeźbione ciało. 
- Nie musimy się spieszyć. - powiedział ledwo słyszalnie. Zaczerpnęłam powietrza. 
- Właśnie tak to sobie wyobrażałam. - przerwałam mu. - Tylko ja i Ty. - zaczęłam całować go coraz niżej. 
- Jesteś tego pewna? - zapytał niespokojnie. - Nie chcę Cię zranić. - przyznał, a ja ujęłam jego twarz w swoje dłonie. 
- Wiem, że nigdy byś mnie nie zranił... nie celowo. - dokończyłam, a blondyn spojrzał na mnie swoimi pięknymi oczami. 
- Jestem okropnym szczęściarzem, że Cię mam. - przyznał, a ja przygryzłam wargę. Blondyn pomógł zdjąć moją kurtkę, a następnie sama pozbyłam się czarnej sukienki przeciągając ją przez głowę. - Taka piękna... - powiedział umieszczając swoje dłonie na moich piersiach. Odpiął zapięcie mojego biustonosza, a ja nie mogłam poradzić kompletnie nic, na myśl o tym, ile razy musiał już to robić, by nie sprawiało mu to żadnego problemu. - Będę delikatny, królewno. - powiedział cicho patrząc prosto w moje oczy. Przymknęłam powieki kładąc swoje dłonie na jego członka. Niall zmrużył oczy i wziął oddech. Następnie przekręcił nami tak, że teraz to On górował. Ściągnął moje majtki i bez wahania zaczął składać pocałunki, wyznaczając ścieżkę od szyi, aż do mojego wejścia. Zgniotłam koc w pięści, kiedy wszedł we mnie swoimi palcami, wysyłając mnie na krawędź. - Trochę Cię rozciągnę, królewno. - powiedział zmysłowym głosem. Mogłabym przyrzec,że doszłabym przez same jego słowa. Wciągnęłam brzucho, kiedy poczułam rozrywającą moje ciało rozkosz. Stłumiłam jęki, myśląc, że mogą go irytować. - Chcę Cię usłyszeć, kochanie. - powiedział, a ja jak na zawołanie jęknęłam. Blondyn zdjął spodnie i bokserki, a moim oczom ukazał się jego gotowy do działania penis. - Jeśli tylko będzie Cię bolało, przestanę. - wysyczał, będąc na krawędzi. - Mógłbym dojść przez samo patrzenie na Ciebie. - mówił, robiąc z mojego mózgu papkę. Kiedy jego członek odnalazł moje wejście, całe moje ciało przeszył ból. Jęknęłam, ale nie chciałam,żeby przestawał. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Blondyn nie przestawał mnie całować, kiedy wykonywał powolne pchnięcia.- Wszystko w porządku, królewno? - wyszeptał wprost do mojego ucha. Skinęłam delikatnie głową, będąc na krawędzi. Blondyn spojrzał mi w oczy, a moje plecy wygięły się w łuk. Skończyłam dochodząc. Niall doszedł zaraz po mnie spuszczając się na moje brzucho. - Wszystko w porządku? - zapytał, delikatnie ze mnie wychodząc. 
- Pytałeś już o to. - uśmiechnęłam się. - Jest idealnie. - powiedziałam opadając na jego klatkę piersiową. Chciałabym wyryć ten moment na swoim sercu i przywoływać go każdego dnia, do końca mojego życia. 

Od Autorki: Tylko mnie nie bijcie! Wim,że minął prawie miesiąc :/ O rany jestem taka nie zorganizowana :( Byłam na wakacjach potem przyjechały kuzynki i tak wyszło :( Cóż zbliżamy się już do końca :/ Dziękuję za wszystkie komentarze! 
15 komm - NEXT :) x 








niedziela, 19 lipca 2015

Rozdział 22. Zgłupiałaś zgorzkniała romantyczko?

16 komentarzy:
Zakryłam dłonią usta i całą swoją uwagę skupiłam na głosie wydobywającym się z radia. Całe moje ciało drżało, a oddech ugrzązł mi w gardle pozbawiając mnie jakichkolwiek szans na normalne funkcjonowanie.
- Pewnie przestałaś liczyć już to, ile razy Cię zawiodłem. Robiłem mnóstwo rzeczy do czasu kiedy Ty się pojawiłaś. Potem coś drgnęło... Coś się zmieniło i chciałem być już dla Ciebie dobry...lepszy... Ja, cholera. - zaśmiał się i mogłabym przysiąść, że w tym momencie poprawiał swoje włosy. Zawsze to robił kiedy był zdenerwowany i zdezorientowany. Uśmiechnęłam się sama do siebie, a moje oczy w momencie się zaszkliły. - Właściwie to nawet nie mam pewności, czy  zdajesz sobie sprawę, że właśnie robię z siebie idiotę przed tyloma ludźmi. - znowu się zaśmiał, a ja usłyszałam w tle głos Harrego, który rzucał mu jakieś pokrzepiające słowa. - Co ja chciałem... ach tak, wyjechałaś i czuję się tak jakbyś zabrała połowę mojego serca, rozumiesz? Ono już nie funkcjonuje, nie bez Ciebie... Dlatego w jakże amatorski sposób, ale proszę... Pomyśl o tym, o Nas i cholera, popełnij ostatni, największy błąd w swoim życiu. - uśmiechnęłam się na te słowa i spuściłam wzrok. 
Ponieważ, kurwa, On naprawdę to zapamiętał. 
- Nie chcę byś poczuła,że zmuszam Cię do tego... Po prostu, posłuchaj swojego serca, dobrze księżniczko? Pamiętaj, że będę tu na Ciebie czekał... Zawsze, wróć i zacznijmy wszystko od nowa... Zacznijmy popełniać nowe błędy, dobre błędy, na których cały czas będziemy się uczyć... Ponieważ chcę popełniać błędy, ale tylko u Twojego boku... Popełnimy najlepszy błąd w naszym życiu, Scarlett Williams? - słyszałam jak szeptał cicho 'to takie tandetne', ale ja wcale tak nie uważałam i kiedy myślałam, że to już koniec usłyszałam akordy gitary.Drzwi od mojego pokoju otworzyły się i zobaczyłam mojego zdyszanego tatę. Przytknęłam palec do ust, a On skinął głową i usiadł na moim łóżku łapiąc powietrze. Przybiegł, aby mi powiedzieć, że jakiś dupek mówi o mnie w radiu? Pokręciłam głową i pod głosiłam je. - Zawsze zastanawiałem się dokąd idą złamane serca, królewno? I doszedłem do wniosku, że tam, gdzie są inne złamane serca... Tam gdzie zostaną zrozumiani i napisałem dla Ciebie to... Oto przemyślenia największego błędu w Twoim życiu,kochanie. - następnym co usłyszałam był jego szept, a później dźwięki gitary stały się o wiele głośniejsze. 

Niall:
Policzyłem wszystkie moje błędy i jest tam tylko jeden,
Stojący na czele rzeczy, które zrobiłem.
Cała reszta moich zbrodni, nie może zbliżyć się
Do wyrazu twojej twarzy, kiedy pozwoliłem ci odejść.

I wtedy jakby wszystko we mnie uderzyło... Ta piosenka jest o mnie... o NAS. 

Więc, zbudowałem ci mieszkanie z rozbitego domu,
Potem napisałem Ci piosenkę ze słowami, które wypowiedziałaś.
Zajęło mi to trochę czasu, ale zrozumiałem,
Jak naprawić serce, któremu pozwoliłem upaść.


Teraz przeszukuję każde samotne miejsce
Każdy kąt, wołając twoje imię.
Próbując cię odnaleźć, ale ja po prostu nie wiem.
Dokąd idą złamane serca?
Dokąd idą złamane serca?

Powiedział,że zawsze mnie znajdzie i pomoże naprawić moje serce... Napisał o tym...

Yeah, smak twoich ust na końcu mojego języka,
Jest na szczycie listy rzeczy, których pragnę.

Mój umysł obraca się wokół ciebie i mnie,
Ktokolwiek, kto jest pomiędzy nami, jest wrogiem.

Jo! Napisał o pieprzonej Jo! I okej, może teraz płaczę. 

Cienie przychodzą z bólem, którym się kierujesz.
Miłość była czymś, czego nigdy nie słyszałaś wystarczająco.
Yeah, zajęło mi to trochę czasu, ale zrozumiałem,
Jak naprawić serce, któremu pozwoliłem upaść.

On chce naprawić moje serce... O mój Boże... Chce naprawić swój błąd.

Teraz przeszukuję każde samotne miejsce
Każdy kąt, wołając twoje imię.
Próbując cię odnaleźć, ale ja po prostu nie wiem.
Dokąd idą złamane serca?
Dokąd idą złamane serca?

Każde samotne miejsce? Był w parku! Wiem,że był w naszym parku. Szukał mnie tam... 

Śpisz samotnie, kochanie?
Czy pozwalasz na to komuś innemu?
Próbuję cię odnaleźć, ale ja po prostu nie wiem.
Dokąd idą złamane serca?
Dokąd idą złamane serca?

Powiedz mi teraz, powiedz mi teraz,
Powiedz mi, gdzie chodzisz, kiedy się boisz?
(Gdzie chodzą złamane serca)
Powiedz mi teraz, powiedz mi teraz,
Czy kiedykolwiek pokochasz mnie ponownie, pokochasz mnie ponownie?

Jak mogę pokochać Cię ponownie, kiedy nigdy nie przestałam Cię kochać? 

Teraz przeszukuję każde samotne miejsce
Każdy kąt, wołając twoje imię.
Próbując cię odnaleźć, ale ja po prostu nie wiem.
Dokąd idą złamane serca?

Śpisz samotnie, kochanie?
Czy pozwalasz na to komuś innemu?
Próbuję cię odnaleźć, ale ja po prostu nie wiem.

Dokąd idą złamane serca?
Powiedz mi, gdzie się ukrywasz.
Dokąd idą złamane serca?

Był na lotnisku, wiem, że tam był. Widział mnie...

Dalej, kochanie, bo potrzebuję cię teraz.

Dokąd idą złamane serca?
Powiedz mi, ponieważ jestem 10 stóp pod ziemią.
Dokąd idą złamane serca?
Dalej, kochanie, chodź i wyciągnij mnie.

Dalej, kochanie, chodź i wyciągnij mnie.

Dalej, kochanie, bo potrzebuję cię teraz.

Dokąd idą złamane serca?
Dokąd idą złamane serca?
Dokąd idą złamane serca?
Dokąd idą złamane serca?

Prezenter radiowy po skończeniu piosenki, ogłosił, że grało dla nas One Direction. Potem zaczęła się jakaś pogawędka o tym jak bardzo miłość może ludziom poprzewracać w głowie, ale nie słuchałam tego. W moich drżących dłoniach zaczął wibrować telefon. Wytarłam ostatnie łzy i spojrzałam na wyświetlacz - Holly. Przesunęłam palcem po ekranie.
- T-tak? - jęknęłam żałośnie, a Holly zaczęła piszczeć. 
- Musisz tu wrócić Scarlett! Musisz. - powiedziała, całą opętana jakąś cudowną energią. - Jak bardzo w skali od 1-10 On jest romantyczny? I o co, do jasnej cholery, chodzi w tym ciągły powtarzaniu słowa 'błąd'? Twoja mama to słyszała i mój ociec! Wszyscy staliśmy przy radiu i ryczeliśmy! Przyrzekam, OMG wracaj do domu! Scarlett, musisz... - nie pozwoliłam jej dokończyć, ponieważ musiałam jakoś znaleźć czas do przemyślenia, tego, co się w ogóle działo. Jej makabrycznie nie składna wypowiedź w niczym mi nie pomagała.
- Oddzwonię później, Holly. - powiedziałam i nie czekając na reakcję, przerwałam połączenie. Zablokowałam spojrzenia z moim tatą, a On posłał mi szeroki uśmiech. 
- Ten dzieciak naprawdę Cię kocha. - powiedział i stanął kilka metrów przede mną. - Wiesz co teraz zrobisz? - zapytał, a ja pokiwałam przecząco głową. - Oczywiście,że wiesz. - rozłożył ramiona, a ja mocno się do niego przytuliłam. - Posłuchasz własnego serca. 

***

- Dam radę, tato. - powiedziałam następnego ranka, trzymając w ręku bagaż. Mój samolot odlatywał za mniej niż dziesięć minut, a ja musiałam przejść jeszcze przez bramkę, do której kolejka była niewiarygodnie długa. 
- Nie zagościłaś u mnie zbyt długo. - zauważył, a ja przytuliłam go o wiele mocniej niż zwykle. 
- Kocham Cię, tato. - uśmiechnęłam się.
- Nie zmieniaj tematu. - parsknął i poprawił opadający z mojego ramienia sweterek. 
- Przyjadę na wakacje, zgoda? - skinął głowa. 
- Jak się trzyma Twoja mama? - zapytał, a ja wzruszyłam ramionami. 
- Całkiem nieźle. - powiedziałam i nie mieliśmy już szansy na dalszą konwersację, ponieważ po całym lotnisku rozeszło się wezwanie do lotu 343, który był moim lotem. Uśmiechnęłam się blado i pocałowałam tatę w policzek. - Będę za tobą tęskniła. - rzuciłam i schyliłam się, by zabrać bagaż. 
- Ja też, księżniczko. - spojrzałam na niego zdezorientowana, a On wybuchł śmiechem i uniósł ręce w geście obronnym. - Rozumieniem,że 'księżniczko' jest zarezerwowane dla tego dzieciaka z radia? - parsknął, robiąc w powietrzu cudzysłów. 
- Tato... - jęknęłam, a On ponownie mnie przytulił. 
- Kocham Cię, córciu. Przyjeżdżaj zawsze. Naprawdę zawsze. - skinęłam głową i ruszyłam w stronę bramek bezpieczeństwa, ostatni raz odwróciłam się w jego kierunku i pomachałam. Potem ruszyłam w stronę samolotu, gdzie zajęłam miejsce. Włożyłam do uszu słuchawki, ustawiając piosenkę Nialla, by leciała w kółko i w kółko. Po około dziesiątym razie zasnęłam  z uśmiechem na ustach.
 Jeszcze tylko osiem godzin.

***

Gdy tylko przekroczyłam próg domu, usłyszałam krzyki szczęścia i Holly piszczącą z zachwytu. 
- Wróciłaś! - podbiegła do mnie, mocno mnie przytuliła i okej... może też za nią trochę tęskniłam? Odwzajemniłam uścisk i puściłam walizkę, by ta spadła na ziemię. Kiedy moja mama mnie zobaczyła, prawie się popłakała. Zastanawiałam się jak wile rzeczy mnie ominęło przez jakieś trzy dni? Wtedy pojawił się David i zostałam ściśnięta w grupowym uścisku, który był naprawdę przyjemny. 
- Też się cieszę, że Was widzę! - pisnęłam i starałam się jakoś wyjść z tego uścisku. - Czy możemy już coś zjeść? Umieram z głosu. - powiedziałam, a pozostała trojka zaczęła się śmiać. Mama zginęła w kuchni, David przytulił mnie jeszcze raz i odszedł na górę, natomiast Holly, cóż... Ona patrzyła na mnie w taki sposób, że ledwie oddychałam, bałam się. - Zgaduję,że powinnam iść teraz do Nialla. 
- Zgłupiałaś zgorzkniała romantyczko?! - krzyknęła oburzona. 
Ał? 
- Więc, co powinnam zrobić? - zaczęłam zdejmować kurtkę. Ściągnęłam buty i spotkałam się ze wzrokiem Holly... tym wzrokiem. - O nie! Nie ma mowy!
- Tak, własnie tak! Posłuchaj, dziś Niall ma koncert, rozumiesz?! Zrobię Cię na bóstwo i wejdziesz tam. Tak jak w kopciuszku! Aww, to będzie takie idealne. Mam już cudowną sukienkę dla Ciebie i buty i...
- W jakiej części Kopciuszka on idzie na koncert? - przerwałam jej. - Chyba pominęłam ten fragment. 
- W kopciuszku roztańczonej historii! - prychnęłam, ponieważ co? Jest takie coś? - Nieważne! Ruszajmy! - i pociągnęła mnie za rękę do jej pokoju, nawet nie pozwalając bym zjadła najmniejszą kanapkę. 

***

- To tutaj. - oznajmiła, kilka metrów przed wejściem.
Uh, naprawdę? Byłyśmy tu już kiedyś. 
Prychnęłam,a Ona przewróciła oczami.
- Pokaż się. - zażądała, a ja okręciłam się dookoła.  Miałam na sobie granatową sukienkę i buty, od których moje nogi płakały. Dziewczyna uśmiechnęła się i powiedziała tylko ' wyglądasz jak milion dolarów' po czym pchnęła mnie w stronę wejścia. Już miałam przekroczyć przez próg, ale dziewczyna ponownie złapała mnie za rękę.
- Co tym razem? - wymusiłam uśmiech, ponieważ ona mogła wpaść na dokładnie wszystko.
- Zaczekajmy, aż zaczną śpiewać.- zachichotała. - Chcę zobaczyć jak przerywa występ specjalnie dla Ciebie.
- To się nie stanie, Holly. - parsknęłam i odwróciłam się w kierunku wejścia. - Nie jesteśmy w pieprzonym filmie. - do naszych uszu dotarły pierwsze dźwięki, więc postawiłyśmy wejść. Oczywiście po tym jak blondynka poprawiła moje włosy, ponownie pomalowała usta i rzęsy. Czułam się naprawdę nieswojo, kiedy kilkoro facetów odwracało się za nami. Usłyszałam kilka gwizdów, a Holly wytknęła w ich kierunku środkowy palec. Zachichotałam tylko i biorąc ostatni oddech, weszłam do środka. Właśnie zaczęła się trzecia piosenka, więc pociągnęłam Holly w kierunku baru. Kobieta robiąca drinki uniosła do nas rękę i pomachała, odmachałyśmy jej i odwróciliśmy się w stronę sceny. Zajęło mi dokładnie piętnaście sekund by zablokować spojrzenie z Niallem.
- Tęsknię za wszystkim co razem robiliśmy, jestem połową serca bez Ciebie. - było ostatnim wersem jaki usłyszałam, kiedy Niall przerwał występ.
- Nadal uważasz, że to nie jest pieprzony film? - szepnęła blondynka, odsuwając się w lewo. Niall patrzył na mnie tak przenikliwie, że wszyscy podążyli za jego spojrzeniem. Nie obchodziło mnie to, ponieważ On zachowywał się jakby nie istniało nic poza mną. Zanim mogłam się spostrzec, ściągnął z siebie gitarę i zaczął schodzić ze sceny. Złapałam dumne spojrzenie Holly i dwa kciuki uniesione do góry. Już miałam pokręcić przecząco głową, kiedy usłyszałam:
- Wróciłaś. - wyszeptane wprost do mojego ucha. Przez całe moje ciało przeszły ciarki. Odwróciłam się w jego kierunku i dokładnie zmierzyłam każdy centymetr jego twarzy. Jego oczy z bliska wyglądały na takie zmęczone...
- Wróciłam aby powiedzieć Ci, dokąd idą złamane serca. - mruknęłam cicho. Może, a może nie, po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Niall otarł ją kciukiem i posłał mi zniewalający uśmiech. Wtuliłam twarz w jego dużą, ciepłą dłoń, co było cudownym uczuciem.
- Jakie wnioski, królewno? - zapytał i przybliżył swoją twarz do mojej.
- Szukają innych złamanych serc. - powiedziałam tak drżącym głosem, że nawet go nie poznałam. - I chyba jedno własnie znalazłam. - blondyn pochylił się w moją stronę, delikatnie łącząc nasze usta. Ten pocałunek był leniwy i niesamowity. Odwzajemniałam go z taką zachłannością, przyrzekam, to było najlepsze uczucie w moim życiu. Kiedy się od siebie oderwaliśmy, by zaczerpnąć powietrza, cały klub został wypełniony okrzykami, oklaskami i wiwatami. Niall parł swoje czoło o moje i delikatnie oblizał swoją wargę.
- Jesteś w stanie popełnić jeszcze jeden błąd dla mnie? - zapytał, patrząc w głąb moich oczu. To było takie przyjemne.
- Jestem przekonana, że chcę popełnić ich dla Ciebie o wiele więcej. 



_________________________________

Od Autorki: Hej,hej! Ile jest procent, na to, że także dostanę takiego Nialla? Eww, tyle wygrać. O mój Boże, jak to sobie wyobrażałam, to cały czas było takie 'Awwwwwww', ponieważ Horan jest taki romantyczny ♥ Także zostało jeszcze kilka rozdziałów i koniec! :*:*:*:* Dziękuję za 17 komentarzy! Ewh, jesteście najlepsi! ♥ 
15 komm - NEXT
Do następnego, misie! 



czwartek, 9 lipca 2015

Rozdział 21. To łzy szczęścia, mam rację?

17 komentarzy:
Spojrzałam na wibrujący telefon, nawet nie fatygując się, by go odebrać. Nie miałam żadnego kontaktu z Niallem od dwóch dni. I chcąc nie chcąc te czterdzieści osiem godzin wydawało się być wiecznością. Moja mama nie odstąpiła mnie na krok na dłużej niż kilka minut od momentu, w którym Niall ostatni raz opuścił nasz dom. Zdawało się, że miałam mnóstwo czasu na przemyślenie tego całego bagna, co próbowałam zrobić, jednak nie doszłam do jakiegoś 'nowego lub 'logicznego' wniosku. Wiedziałam jednak, że blondyn wiedział o naszej granicy - kilkakrotnie sprawiałam, że robił krok w tył starając się, by jej nie przekroczył. Jednak On to zrobił. Zniszczył tę granicę doszczętnie. A tą granicą było moje bezgraniczne zaufanie do niego. Wszystko czego potrzebowałam to jego uścisk, jednak to nie było możliwe. Nie teraz. Cały czas Holly powtarzała mi jak wielkim Niall jest dupkiem, ale za każdym razem się wyłączam skupiając na tym, by nie zacząć znowu płakać. Wydawałoby się, że nic nie może mnie złamać, a tu proszę.
- Myślisz, że to jedyne wyjście? - Holly posłała mi smutne spojrzenie, patrząc na to jak wkładam poszczególne rzeczy do walizki. - Ucieczka nigdy nie jest rozwiązaniem. - stanęłam w bezruchu uświadamiając sobie, że już kiedyś słyszałam te słowa. I mimo wszystko uśmiechnęłam się głupkowato, ponieważ, oh ironio, to Niall mi je powiedział. Pokręciłam przecząco głową, spotykając zdezorientowane spojrzenie blondynki i wróciłam do pakowania się. 
- Nie uciekam. Robię sobie przerwę. - wytłumaczyłam. 
- A szkoła? - zauważyła. Wszystko mam już zaliczone, a jedyne co mi pozostało to czekać na wakacje. Cóż, zostało jeszcze kilka tygodni, ale nieobecności, które miałam do tego czasu zostały usprawiedliwione więc moje konto znów jest czyste. 
- Przecież wrócę. - tłumaczyłam. - To tylko kilka dni. - brnęłam dalej przekonując bardziej ją, niż samą siebie. Oczywiście,że uciekałam.
 Zawsze to robię. 
- Nie będziesz z nim rozmawiała? Nie masz zamiaru powiedzieć mu gdzie jedziesz? - wypytywała przyprawiając mnie o białą gorączkę. Te ciągłe pytania i brak odpowiedzi przygniatały mnie, a ja naprawdę miałam ich już cholernie dość. 
- Dlaczego Cię to nagle interesuje? - parsknęłam. - Przecież go nienawidzisz. - uderzyłam się mentalnie ręką w czoło za ton mojego głosu. 
Subtelnie, idiotko. 
- Hej, spokojnie! - zarechotała. Cóż, znaleźliśmy się w punkcie naszego życia, w którym znowu zaczynamy działać sobie na nerwy. Naprawdę potrzebujemy przerwy. - Wyluzuj, okej? Zapytałam tylko. 
- Jasne. - prychnęłam. - Przepraszam, chcę pobyć w ciszy i przemyśleć czy zabrałam wszystko. - sprostowałam. 
- Nie? Po prostu masz mnie dość i każesz mi spieprzać. - uśmiechnęła się. Odwzajemniłam gest. - Nie martw się już wychodzę. 
- Holly? - zatrzymałam ją w pół kroku. Uniosła brew i posłała mi pytające spojrzenie. - Nic mu nie powiesz, racja? - przyrzekam, że przez moment widziałam wahanie w jej oczach. 
- To Twoje życie, siostruniu. - powiedziała po krótkiej chwili. - Nie będę popełniała błędów za Ciebie. 


***

- Wyjeżdżasz? - przez całe moje ciało przeszedł dreszcz. Schowałam walizkę do bagażnika i wzięłam głęboki oddech. Kiedy ja ostatnio go słyszałam? 
- Na kilka dni. - odpowiedziałam odwracając się w stronę Jasona. Spotkałam się z jego zniesmaczoną miną, a mój wzrok momentalnie powędrował na jego podpuchnięte oko. Zachichotałam cicho robiąc krok w jego kierunku, nie odsunął się. Prześledziłam palcem opuchliznę, a chłopak lekko się zaśmiał. 
- Zgadnij o co poszło? - zwilżył wargę, a ja pokręciłam głową z rozbawieniem. - Właśnie tak. - zawtórował mi i pomógł włożyć resztę bagażu do samochodu. - Przepraszam, że zerwałem nasz 'kontakt' czułem się dupnie względem Ciebie i logiczniejsze wydawało mi się unikanie Ciebie. - wytłumaczył zamykając bagażnik. 
- Wszystko w porządku. - zapewniłam. - Słyszałam, że znalazłeś sobie dziewczynę. - przechyliłam głowę na bok. Jego oczy błysnęły, a ja już byłam pewna, że kocha tę kobietę - kimkolwiek ona jest. Skinął głową i zaczął mi o niej opowiadać. 
- Słyszałem, że wyjeżdżasz z powodu tego dupka. - prychnął i przyłożył pięść do ust. - To znaczy Nialla. 
- Nie. - zapewniłam. - Jadę odwiedzić rodzinę. 
- Kłamiesz, Scarlett. - Tak, Jason zdecydowanie należał do osób, które wypowiadały moje pełne imię w taki sposób, że nie mogłam tego nienawidzić.- Wiem to, ponieważ kiedyś mówiłaś mi, że coś do mnie czujesz tylko dlatego, żeby wywołać zazdrość Nialla. Nie winię Cię za to, nie jestem nawet zły. To przeszłość, ale mimo wszystko bądźmy ze sobą szczerzy. - dokończył i już miałam mu odpowiedzieć, ale usłyszałam klakson samochodu, sygnalizujący odjazd. 
- Jeżeli zaraz nie znajdziesz się w tym aucie, zostajesz! - David starał się zgrywać poważnego, ale prawda była taka, że to moja mama panikowała, a On zwyczajnie jej słuchał. - Raz raz. - posłałam przepraszające spojrzenie w kierunku Jasona i podeszłam do niego bliżej, by móc go przytulić. Chłopak objął mnie ciasno ramionami i pocałował mój policzek.
Moje serce stanęło w miejscu, ale kilka sekund później ruszyło z ekstremalną prędkością. 
Tak bardzo brakowało mi naszych rozmów. 
- Gdy tylko wrócę, umówimy się na spotkanie, dobrze? - zapytałam, a chłopak ochoczo skinął głową i podszedł do auta, by otworzyć dla mnie drzwi. 
I może to było kompletnie nienormalne i niepotrzebne, ale miałam wyrzuty sumienia, że pożegnałam się nawet z Jasonem, a Nialla cały czas omijałam szerokim łukiem. 
I to było głupie, ale nie mogłam nic z tym zrobić.
Może nawet nie chciałam? 

***

Zrobiłem krok do tyłu, by mieć pewność, że nie zauważy mojej obecności. Nie chciałem, żeby wyjeżdżała i chciałem za wszelką cenę desperacko przytrzymać ją przy sobie, jednak jakieś pojebane zdanie chodziło mi po głowie. To przez te popieprzone filmy romantyczne, które razem oglądaliśmy. Ta dziewczyna całkowicie mnie zmieniła, być może na lepsze, ale kogo to obchodziło? Dla wszystkich dookoła wciąż byłem tym samym dupkiem, nie wartym niczyjej uwagi. Ona widziała we mnie dobro, a ja wszystko spierdoliłem. 
Spojrzałem w jej kierunku, kiedy podawała swoją walizkę mężczyźnie w garniturze. Przez lotnisko przewijały się dziesiątki ludzi, uniemożliwiając mi dokładne widzenie. Patrzyłem na uśmiech jaki posyłała w stronę Davida i tak cholernie mu zazdrościłem, ponieważ to ja miałem być tym, który wywoła jej uśmiech - nie łzy. Przeniosłem wzrok na barierkę, którą przekroczyła i ostatni raz zmierzyłem ją wzrokiem. Założyłem kaptur na głowę i przygryzłem wargę. Kiedy spojrzałem na nią ponownie machała w stronę jej ojczyma z delikatnym uśmiechem. Spuściłem wzrok. 
Jestem takim dupkiem. 
Jeśli kochasz, to pozwól jej odejść. 
Wziąłem głęboki oddech i zacząłem kierować się w stronę wyjścia. Nagle po moim policzku spłynęła pojedyncza łza, która zniknęła stamtąd szybciej niż się pojawiła.Pokręciłem przecząco głową i nie patrząc na ulicę przebiegłem przez nią. Usłyszałem kilka klaksonów i wrednych komentarzy, ale zignorowałem je wszystkie. Zająłem miejsce w samochodzie i oparłem głowę o siedzenie patrząc na to jak jej samolot wystartował. Przyglądałem mu się tak długo, aż stał się małą nieistniejącą plamką wśród obłoków. 
A jeśli Ona naprawdę Cię kocha - to wróci. 

***
Rozglądałam się we wszystkie strony, ciasno ściskając rączkę walizki. Starałam się znaleźć znajomą sylwetkę z idealnie ułożonymi włosami i nagle w moje oczy rzuciła się kolorowa karteczka z napisem:
'Witaj w domu, córeczko :) x'
Uniosłam wzrok i zobaczyłam uśmiechniętego od ucha do ucha mężczyznę. 
Własnie takiego chciałabym go zapamiętać. 
- Tato! - krzyknęłam, a on ruszył w moim kierunku z szeroko otwartymi ramionami. Puściłam walizkę i szybko pobiegłam w jego kierunku, by mocno go przytulić. Pachniał tak dobrze,jak zapamiętałam. Z jego twarzy nie schodził uśmiech. 
- Sky, kochanie. - przytulił mnie tak mocno, że przez chwilę poczułam się tak dobrze i bezpiecznie. - Tak tęskniłem! - zaszlochałam w jego koszulę nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Pocałował czubek mojej głowy i spojrzał mi głęboko w oczy. - To łzy szczęścia, mam rację? - skinęłam głową, a on złapał za moją dłoń, a w drugą rękę chwycił walizkę. 
I choć wtedy zostawił ten temat, byłam przekonana, że bardzo dobrze znał odpowiedź. 

***

Po trzech dniach w rodzinnym domu, czułam się niemożliwie rozluźniona i wypoczęta. Byłam nękana telefonami od mojej mamy, Ann, Douglasa i czasami nawet Holly. Jason przysłał mi smsa bym spędziła dobrze czas, a ja podziękowałam mu i powiedziałam by pozdrowił rodzinę. Miałam oczywiście na myśli Nialla, jednak nie było żadnej mowy, bym powiedziała to w prost. Kiedy Holly, podczas jednej z naszych rozmów powiedziała mi, że Niall ostatniej nocy wrócił niesamowicie pijany i do tego radiowozem, omal nie dostałam zawału. Dowiedziałam się, że był uczestnikiem bójki, jednak to on został sprowokowany, a nie sprowokował. Mało pocieszające, ale jednak. Skończyło się jedynie na mandacie za zakłócanie spokoju. Gdzieś w głębi siebie miałam nadzieję, że Holly wie to tylko dlatego, że nasza mama jej o tym powiedziała, a nie dlatego, że sama rozmawiała z Niallem. Nie wytrzymałabym tego. Nie chciałam o tym wiedzieć. 
Kłamstwa są lepsze. 
Kłamstwa ranią mniej. 
Leżałam wygodnie na swoim łóżku z laptopem na kolanach i ciepłą herbatą w ręku, którą kilka minut temu przyniósł mi tata. Powiedział, że jutro z rana jedzie na ryby i, że ma ogromną nadzieję,że pojadę tam z nim. Z racji tego, że moja głowa potrzebowała odpoczynku od bezsensownych myśli, a on zapewnił mnie, że to najlepszy sposób na rozluźnienie - zgodziłam się bez wahania. 
Mało nie oblałam komputera i samej siebie, kiedy głośny dzwonek telefonu rozbrzmiał po całym pokoju. 
Spojrzałam na godzinę 23.23.
Kto dzwoni o tak późnej godzinie? 
Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam napis 'Holly'. Westchnęłam i chcąc nie chcąc odebrałam. 
- Czemu do cholery dzwoni... - przerwała mi w pół zdania i od razu przeszła do konkretów. 
- Radio. Stacja 99 i 3. Szybko!!! - i wykrzyczawszy te słowa odłożyła telefon. Nie miałam pojęcia dlaczego, ale moje nogi momentalnie powędrowały w stronę radia znajdującego się na parapecie. Szybko je uruchomiłam i znalazłam odpowiednią stację. 
To co usłyszałam następnie, sprawiło, że serce wyskoczyło z mojej klatki piersiowej, a powietrze z całego pokoju wyparowało. 

Od Autorki: Param param param param param param param param! CO TU SIE DZIEJE ? DLACZEGO DO CHOLERY NIALL DO NIEJ NIE PODSZEDŁ - DLACZEGO DO CHOLERY ONA WYJECHAŁA? DLACZEGO ONI NIE MOGĄ SIĘ ZWYCZAJNIE POGODZIĆ?
Uh uh, a co będzie w radio?^^ Czy Niall naprawdę się postarał? A może zwyczajnie się z nią pożegnał? 
Przekonamy się w następnym rozdziale, który dostaniecie za jedyne
15 komentarzy! :) x 
KOCHAM Z CAŁEGO SERCA! 
Z całą miłością!
Niezapomnianych wakacji, misie! ♥ 

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Rozdział 20. Zawsze byłaś lepsza niż inni...

15 komentarzy:
Niall od tygodnia zachowuje się co najmniej dziwnie, jednak kiedy zaczynam ten temat on szybko go urywa i zaczyna mówić o czymś kompletnie innym. Nie chcę na niego naciskać, ponieważ mu ufam, ale czuję się niekomfortowo z tym, że nie znam prawdy. Jestem zdania, że kiedy będzie chciał to po prostu mi powie.
Przez ostatnie siedem dni zbliżyliśmy się do siebie w niesamowity sposób. Można powiedzieć,że jesteśmy parą na zaawansowanym poziomie. Kiedy ostatnio byliśmy w centrum handlowym Niall pocałował mnie pomijając oczywiście fakt, że przez cały ten czas trzymaliśmy się za ręce. Może to i śmieszne, ale jak na niego to i tak wiele.
Odstawiłam miskę popcornu na stolik i zmierzwiłam ręką włosy. Zmieniłam kanał i ruszyłam w kierunku drzwi. Kilkanaście sekund temu usłyszałam dzwonek, więc zmuszona byłam otworzyć. Przekręciłam gałkę i zmarszczyłam brwi, kiedy po drugiej stronie zobaczyłam dosyć wysokiego bruneta. Znałam go, jednak nie miałam zielonego pojęcia skąd.
- Cześć. - powiedział i przygryzł wargę. Był tak samo zdezorientowany jak ja. - Jestem Liam. - posłałam mu blady uśmiech, ale nie ruszyłam się z miejsca. Nadal stałam oparta o framugę drzwi, czekając na jakiekolwiek wyjaśnienia.
- Sky. - wyciągnęłam rękę w jego kierunku, a On z delikatnym uśmiechem odwzajemnił gest. - Więc... co Cię sprowadza? - nie miałam kompletnie pojęcia, o czym mam z nim rozmawiać. Nie byłam nawet pewna, czy nie powinnam zamknąć drzwi i uciec jak najdalej. Jednak coś w jego oczach i głosie mówiło mi, że nie ma złych intencji.
- Ty mnie nie pamiętasz... - bardziej stwierdził niż zapytał i zrobił krok w tył. Pokręciłam przecząco głową. - Poznaliśmy się w klubie kilka tygodni temu. - zmierzwił dłonią włosy. - Byłaś z Niallem. - zaczął tłumaczyć i w sekundzie doznałam olśnienia! No tak! - Jestem jego przyjacielem. - dokończył, a ja uniosłam dłoń i uderzyłam się nią płasko w czoło.
- No jasne, teraz Cię pamiętam. - gestem ręki zaprosiłam go do środka. Niepewnie, ale wszedł. Dałabym sobie uciąć rękę, że przekraczając próg usłyszałam westchnienie i jęk przerażenia. Zignorowałam to jednak i ruszyłam za moim gościem.
- Napijesz się czegoś? - zapytałam, a On skinął głową. Zaprowadziłam go do salonu, później poszłam do kuchni, by zabrać szklanki i sok pomarańczowy, po czym wróciłam do niego. - Więc? Co Cię do mnie sprowadza? - zapytałam rozbawiona - To, że przyszedłeś do mnie na pogaduchy jest mało prawdopodobne. - zaczęłam, ale kiedy tylko zobaczyłam wyraz jego twarzy - zamilkłam.
- Przyszedłem tu, żeby porozmawiać z Tobą o Niallu. - spojrzał mi głęboko w oczy w taki sposób, że krew w moich żyłach przestała płynąć. - Usiądź.

***
Zmierzyłem ją zirytowanym spojrzeniem i wziąłem głęboki oddech. Jak mogłem być tak wielkim kretynem? Uniosłem szklankę piwa i przycisnąłem ją do ust. Zawsze gdy miałem problemy  uciekałem w alkohol. Teraz to Scarlett była moją odskocznią. Nie potrzebowałem procentów, kiedy czułem się chujowo. Wtedy potrzebowałem tylko jej. Jednak teraz to nie miało najmniejszego znaczenia, ponieważ zepsułem wszystko. Doszczętnie. 
- Nie bądź zły, przecież wiesz, że nigdy nie mogłam Cię powstrzymać. - Jo zachichotała w najohydniejszy sposób świata i złapała za moją dłoń. Byłem zbyt zajęty myśleniem o tym, jak Sky zareaguje, by ją strącić.
- Zamknij się. - ryknąłem, odsuwając się od niej. Wiedziałem, że to nie tylko jej wina. Jednak czułem w środku taką niechęć do jej osoby, że nie mogłem logicznie myśleć. - Nie mów mi o tym.- zażądałem. - Wiesz w jakim celu się spotkaliśmy. Chcę wiedzieć - to wszystko. 
- Oczywiście. - zadrwiła unosząc rękę, by zwrócić uwagę barmana. Mężczyzna podszedł do niej z wielkim uśmiechem, przyjmując zamówienie i zawieszając swój wzrok na wysokości jej cycków przez dłuższy czas. 
Na jej miejscu czułbym się obrzydliwie i gdy tylko pomyślę, że któryś debil może patrzeć w ten sposób na moją Sky, mam ochotę... - Jesteś zbyt głupi, żeby zauważyć, że dla mnie nigdy nie byłeś obojętny. 
- Jo, co ty pierdolisz? - przerwałem jej potok słów, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że nie zależało jej na mnie w ogóle. - Chciałaś tylko seksu, pamiętasz? Zawsze pchałaś się tylko do moich spodni, nigdy nie chodziło o coś więcej.
- Nigdy tego nie zauważałeś. - prychnęła. - Niall spójrzmy prawdzie w oczy. Cokolwiek teraz powiem będzie złe dla Ciebie, ponieważ z jakiegoś pieprzonego i nieznanego mi powodu interesujesz się tą cnotką. - jakby automatycznie złapałem za jej nadgarstek i ścisnąłem go mocno. Musiałem wziąć kilka głębszych wdechów, by się uspokoić. Co się ze mną dzieje? 
Jesteś zakochany. 
Odprawiłem moją podświadomość z kwitkiem i puściłem zaczerwieniony nadgarstek Jo. Syknęła i odsunęła się na bezpieczną odległość. Spotkałem się ze zdezorientowanym spojrzeniem barmana, które nie obchodziło mnie wcale. Uniosłem szkło przepełnione trunkiem i upiłem kilka łyków. 
- Nigdy więcej nie mów w taki sposób o Scarlett. - zakończyłem. 
- Właśnie o tym mówię, idioto. - wstała z krzesła. - Nigdy nie będę dla Ciebie kimś tak ważnym, jak Ona. - spuściła wzrok i poprawiła włosy. - Cokolwiek bym nie zrobiła. - spojrzała mi głęboko  w oczy. - I przepraszam za wszystko. - posłała mi szeroki i zdecydowanie wmuszony uśmiech. - Ale muszę to zrobić. 
- Nie zrobisz tego. - pokręciłem głową i również wstałem. - Dzieliło nas zaledwie kilka centymetrów. Spojrzałem na jej odkryte piersi i przymknąłem oczy. 
Nienawidziłem się. 
- Jeżeli ja nie będę szczęśliwa, to Ty tym bardziej. - rzuciła i posyłając mi ostatnie spojrzenie opuściła klub. Usiadłem na swoim poprzednim miejscu i ponownie upiłem kilka łyków trunku. Wyciągnąłem telefon, spojrzałem na wyświetlacz  i zamarłem. 
 ***
- Nie rozumiem. - powiedziałam co raz bardziej zdenerwowana. To, że Liam cały czas miał zabójczy wyraz twarzy nie pomagał mi w ogóle. - Co rozumiesz przez słowa 'jest chory'?! - pisnęłam, naciskając by w końcu zaczął mówić. W najważniejszym dla mnie momencie, on zwyczajnie przerwał. - Czy On... umiera? - mój głos zabrzmiał żałośnie, ale nie przejmowałam się tym w ogóle, teraz najważniejszy był blondyn. 
- Nie. - brunet szybko zaprzeczył. - Cholera, nie mam pojęcia jak Ci to powiedzieć. 
- Normalnie. - ponagliłam. - Najlepiej od początku. - brunet skinął głową i przełknął głośno ślinę. 
- Niall, przed tym zanim Cię poznał prowadził dość - nie oszukujmy się - szalone życie i poniekąd tak jest cały czas, ale...
- Co to ma do jego choroby? - przerwałam mu. - O Mój Boże, nic z tego nie rozumiem. - złapałam się za głowę i zaczęłam nią nerwowo kręcić. 
- On jest seksoholikiem. - moje serce przestało bić, a krew stanęła w miejscu. Nie oddychałam przez kilka chwil, zastanawiając się jakie są szanse na to, że Liam robi sobie ze mnie żarty. I,o ironio, znowu  przegrałam. 
- To znaczy, że On...
- Kurwa. - przerwał mi i wstał z miejsca. - Nawet nie masz pojęcia jak chujowo czuję się z tym, że go wydałem. - przetarł twarz dłonią. 
Cholera. 
- Spokojnie. - powiedziałam zaprzeczając samej sobie. Na miłość boską! ja nawet nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać. - Wytłumacz mi co to znaczy... - w tym momencie czułam się jak kompletna idiotka, którą zresztą byłam. Nie dochodziło do mnie kompletnie nic. 
- On... zwyczajnie On... - jąkał się. 
- Kocha seks i nie może się od tego powstrzymać? - dokończyłam za niego. Poczułam ulgę, ponieważ doszło do mnie, że to kompletnie niemożliwe. - Och, to nie jest prawda. - posłałam mu uśmiech. Poczułam się jakby kamień spadł mi z serca. - On mnie nie... nie kochaliśmy się jeszcze. - wytłumaczyłam czując się jednocześnie szczęśliwa i zażenowana tym, że mu to powiedziałam. 
- Scarlett, ty nie rozumiesz. - przerwał mój chwilowy stan euforii. - On Cię zdradził. - ciągnął dalej nawet na mnie nie patrząc. Nie miał ochoty na tę rozmowę i byłam pewna,że w środku kłócił się sam ze sobą. - W najgorszym tego słowa znaczeniu. - dokończył, a jego słowa uderzyły we mnie jakby ze zdwojoną siłą. Przez całe moje ciało przeszedł dreszcz. Jednak, czego ja się spodziewałam? Że będziemy żyli długo i szczęśliwie? W pewnym momencie chciałam zaprzeczyć, zacząć go bronić - ale wiedziałam - byłam przekonana,że wszystko co powiedział mi Liam było prawdą. I to bolało, cholernie bolało, bo ja naprawdę poczułam coś do tego dupka. 
- Scarlett. - usłyszałam jego miękki głos i nawet nie zdążyłam zarejestrować tego jak błyskawicznie odskoczyłam w kierunku Liama. Stanęłam za nim, tak jakby Niall miał za chwilę mnie zabić. Na kilka sekund spotkałam się z jego niebieskimi tęczówkami, które były pomieszane z czarną, smolistą barwą. - Liam, zostaw nas samych. - syknął, a brunet posyłając mi pokrzepiające spojrzenie, opuścił mój dom.
Nie wierzyłam,że to się dzieje naprawdę. 
To się nie mogło dziać.
Zrobił krok w moim kierunku, a ja pokręciłam przecząco głową. 
- Nie podchodź. - przygryzłam wargę powstrzymując kolejny przypływ łez. Scarlett, nie rycz do cholery! Schowałam twarz w dłonie i przez chwilę próbowałam uspokoić wszystkie emocje. To było niemożliwe. - Czyli byłam niewystarczająca? - jęknęłam kręcąc z rozbawieniem głową. 
- Nigdy tak nie mów. - przerwał mi, stawiając kolejny krok, na co ja cofnęłam się do tyłu. - Zawsze byłaś najważniejsza. 
- Ach i to właśnie dlatego zdradzałeś mnie z każdą napotkaną dziwką!? - ryknęłam czując jak wszystko się we mnie gotuje. - Zawsze chodziło Ci tylko o seks! Nie wierzę,że dałam się na to nabrać. - pokiwałam przecząco głową i ponownie spojrzałam  w jego oczy. - Dobrze się przy tym bawiłeś? - zapytałam z takim jadem, że nie poznałam własnego głosu. 
- Nie bawiłem się Tobą do cholery! Scarlett zawsze traktowałem Cię inaczej... lepiej. Myślisz,że ile pieprzonych razy kupiłem komuś łańcuszek? Ile razy chodziłem z kimś publicznie trzymając się za ręce! Myślisz,że ile kurwa razy byłem zakochany? Cholera - nigdy! O to ile razy to robiłem! Byłaś pierwszą i miałaś być ostatnią, rozumiesz?! Zawsze byłaś lepsza niż inni. Zawsze byłaś ważniejsza, musisz mnie zrozumieć!
- Więc dlaczego mnie zdradziłeś? 
- Bo nie mogłem tego powstrzymać. Za każdym pierdolonym razem wyobrażałem sobie tam Twoją twarz i przestawałem to robić. Byłaś... jesteś moją ostoją Scarlett ! Tylko przy Tobie czuje się bezpiecznie!
- To co mówisz to kłamstwa! - przerwałam mu. - Nigdy nie namawiałeś mnie do seksu. Nigdy nie chciałeś tego ze mną robić! Zawsze znajdywała się jakaś lepsza...
- Czy Ciebie, do kurwy, pogięło? Jesteś idealna dla mnie. Nigdy nie zmuszałem Cię do seksu, ponieważ nie chciałem Cię ranić! Scarlett, ja nie umiem się hamować rozumiesz? Ja nie kocham się z innymi kobietami, ja je pieprzę! Pieprzę je tak mocno, że pamiętają to przez kilka kolejnych tygodni. Nigdy nie zrobię tego Tobie! Jesteś zbyt delikatna... Jesteś...
- Wyjdź stąd! - krzyknęłam przykładając ręce do uszu, by stłumić jego głos. Po moich policzkach płynęły strumienie łez. Moje serce spadło na na ziemię, a Niall właśnie zaczął je deptać. Zawsze była przekonana,że gdy będzie ono złamane, On postara się je posklejać, ale to były tylko moje wymysły. To jest prawda. A prawda jest zawsze bolesna. - Zamknij się i wyjdź stąd! - krzyczałam raz po raz, tracąc całą swoją energię. Jak mogłam dać się w to wkręcić? Dlaczego to wszystko zaszło, aż tak daleko? Moja głowa pulsowała od emocji i natłoku wszelkich myśli. Nie miałam siły na nic. 
- Scarlett nie zrobiłem tego celowo! - próbował przekrzyczeć wszystkie, moje myśli. 
Wyjdź stad... 
Daj mi spokój...
Nagle po całym domu rozległ się szczęśliwy głos Davida, który ucichł gdy tylko zobaczył mnie płaczącą z nieznanego dla niego  powodu i Nialla, który również miał łzy w oczach. Kilka sekund później znalazłam się w ramionach mojej mamy, która za wszelką cenę próbowała mnie uspokoić. Cox, zaczął wyprowadzać Nialla z domu, ale ten zaczął się szarpać. Ostatni raz otworzyłam oczy by spotkać się z jego zmęczonymi i zaczerwienionymi oczami. Moje serce pękło kolejny raz tego feralnego dnia i to był koniec... Nie chciałam go już podnosić. 
- Scarlett, przecież ja Cię kurwa kocham! - wykrzyczał, ale został stłumiony przez słowa Holly i mojego ojczyma. I miałam ochotę usiąść i zacząć śmiać się z samej siebie, ponieważ ja naprawdę go kochałam.
Pomimo całego bólu jaki mi wyrządził,
pomimo jego wad
pomimo całego tego gówna 
Kochałam go. 
Kochałam pieprzonego Nialla Horana. 
I to mnie zabijało... 

Od Autorki: Hej Misie! Jak Wakacje? Piękny czas! Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak zaczęłam ryczeć, kiedy wyobraziłam sobie takiego Nialla! O MÓJ BOŻE! Dziękuję za wszystkie komentarze, których jest niestety coraz mniej :/ No i chcąc nie chcąc zbliżamy się do końca :/ 
Do następnego skarby! :) x 
15 komm - next

czwartek, 18 czerwca 2015

Rozdział 19. Czy mogę Ci jakoś pomóc?

16 komentarzy:
Wzięłam oddech i ostatni raz zmierzyłam wzrokiem drzwi. Wahałam się - pukać czy nie? Warto? Wywróciłam oczami i zapukałam. Nie miałam nic do stracenia, prócz mojej godności rzecz jasna.
- Zajęte, zaraz wyjdę mamo. - mamo? Przecież to nie jest Twoja... nieważne.
- Ta ja, Holly. - powiedziałam wymuszając uśmiech. Czułam się strasznie głupio rozmawiając z brązową ścianką, która nas dzieliła.
- W takim razie jest zajęte na dłuższy czas. - zacisnęłam pięści i już miałam coś powiedzieć, kiedy ugryzłam się w język.
- Chcę się pogodzić. - powiedziałam i zajęło mi kilka sekund na opanowanie się przed tym, żeby nie rozwalić tych pieprzonych drzwi. - Nie chcę się do Ciebie nie odzywać w nieskończoność. - wypuściłam powietrze, a chwilę później Holly stała w progu z szeroko otwartą buzią.
- Uderzyłaś się w głowę? - zmierzyła mnie zdezorientowanym spojrzeniem.
- Tak jakby jesteśmy siostrami. - zauważyłam. - Chcę mieć w Tobie wsparcie, nie wroga.
Nawet się nie spostrzegłam, kiedy blondynka owinęła mnie swoimi ramionami powtarzając jak bardzo przeprasza.
***
- Jak mogłeś kurwa tego nie zauważyć?! - krzyknąłem w stronę bruneta, który kurczowo trzymał spoconą koszulkę w rękach. Jego oddech był nierówny, przed chwilą skończył trening.
- Jak mogłeś jej to kurwa zrobić?! - odpowiedział pytaniem na pytanie. - To jest to, nad czym powinieneś się zastanowić! - miał rację, byłem tego pewny.
- Ostatnio ją nawet broniłem! Cholera, jestem takim kretynem! - ryknąłem opadając na ławkę.
- Nie mogliśmy tego przewidzieć.
- Mogliśmy. - burknąłem, zdejmując bluzę i przeciągając t-shirt przez głowę. Muszę się na czymś wyżyć w przeciwnym wypadku wybuchnę.
- Obiecała, że nic nie powie.
- Myślisz,że możemy jej zaufać?
- Czy została nam jakaś inna opcja? - zapytał dziwnie. - Inna oprócz zniszczenia jej i zmuszenia, by milczała.
Wziąłem oddech i przejechałem dłonią po twarzy. Dlaczego zawsze, gdy coś zaczyna się układać muszę to spierdolić?
Spierdolić i to w taki sposób...
***
- Czy możemy iść na zakupy zgody? - blondynka poruszyła zabawnie brwiami, a ja opadłam na łóżko.Nie mogłam jej odmówić, właśnie byłyśmy na drodze odbudowania tego pieprzonego mostu porozumienia.
- Jeśli to jest to, czego chcesz. - uśmiechnęłam się i wystukałam krótką wiadomość do blondyna.
Sky: Strasznie za Tobą tęsknię. Spotkamy się wieczorem? :) x
- Musisz pomóc wybrać mi suknię ślubną!
- Ślubną?
- Och, nawet nie żartuj, że nie znasz daty mojego ślubu.
- Ślubu? - powtórzyłam z niedowierzaniem.
- Jesteś głucha czy coś? - spojrzała na mnie osądzającą. - Myślałam, że mimo naszej kłótni wiesz o najważniejszych momentach w moim życiu.
- Wiedziałam. - nie miałam pojęcia.
- Nie kłam. - posłałam jej przepraszające spojrzenie. Po całym pokoju rozszedł się dźwięk wiadomości. - Czy to Niall? - zapytała nie odrywając wzroku od przeglądanych ubrań.Skinęłam głową, nie chciałam by blondyn po raz kolejny był powodem naszej kłótni. Szczerze mówiąc, jaki ona miała z nim problem? Przecież ja nie oskarżałam ją o nic, nie miałam pretensji, a spotykała się z facetem wytatuowanym od stóp do głów.
To była mała różnica, jednak jaka istotna. Byłam zdania, że życie ma się jedno i decyzje jakie się podejmuje, podejmuje się dla siebie, nie dla rodziny. Niektórzy jednak nie mogli tego pojąc...
- Nie będziemy kłócić się o niego kolejny raz, mam rację? - uniosłam prawą brew i odblokowałam ekran.
- Jasne. - wymusiła uśmiech.
Dupek: Z moją królewną? Zawsze.
Sky: Wiesz,że Cię kocham? :) x
Dupek: Nie zasługuję na Twoją miłość...
Sky: Zasługujesz na wszystko co najlepsze, musisz w to uwierzyć.
Dupek: Kocham Cię.
- Więc? - przerwałam ciszę mierząc blondynkę wzrokiem. Podniosłam się do siadu i spojrzałam w lusterko.- Idziemy? Już nie mogę się doczekać! - pisnęłam tak sarkastycznie, że Holly z uśmiechem pokiwała głową.
- Idziemy.
***
Kiedy blondynka zabrała ze sobą milion sukienek do przymierzalni i nie miała zamiaru opuszczać sklepu w najbliższym czasie, podeszłam do stoiska z biżuterią. Od razu w oczy rzucił mi się prześliczny naszyjnik.
Był cudowny, już miałam wziąć go do ręki, kiedy nagle ktoś mi przerwał.
- I jak? - usłyszałam podekscytowany głos Holly i odwróciłam się w jej kierunku. Ciężko mi to powiedzieć, ale wyglądała ślicznie. Naprawdę dobrze. Jej piersi w rzeczywistości nie były duże, ale teraz pasowały do tej kreacji idealnie. Nie wiedziałam czy mam ją okłamać, żeby nie wyjść na przesadnie miłą, ale i tak już zbyt daleko zabrnęłam.
- Wyglądasz pięknie. - powiedziałam z uśmiechem.
- Nie musisz kłamać. - odpowiedziała tym samym. - I tak nie przyzwyczaiłam się do tego, że jesteśmy dla siebie miłe.
- A powinnaś! - rzuciłam ruszając w jej kierunku i wpychając ją do przymierzalni. - Czekam na coś jeszcze lepszego! - bezsilnie opadłam na kanapę po drugiej stronie sklepu, z której miałam dobry widok na przymierzalnię. Wzięłam do ręki czasopismo i czas zaczął mijać.
- Czy mogę Ci jakoś pomóc? - usłyszałam przed sobą głos. Niechętnie podniosłam wzrok znad gazety. Właśnie doszłam do artykułu o tym ile to pieniędzy wyda Kim Kardashian na urodziny swojej córeczki. No tak... są ludzie i parapety.
- Nie rozumiem? - uśmiechnęłam się, spotykając z nieskazitelnie zielonymi tęczówkami. Brunet wskazał na plakietkę i poprawił włosy.
- Pracuję tu. Pomyślałem, że potrzebujesz może pomocy z wyborem ubrań. - powiedział to tak czarująco, że moje serce zrobiło fikołka. Był taki uroczy.
- Och, nie! - zachichotałam. - Jestem tu z siostrą. - te słowa wyszły mi z ust bez głębszego zastanowienia. Nie były złe, zaczęłam ją lubić. - Szczerze mówiąc to pomagasz mi tym, że ze mną rozmawiasz. Potwornie się nudzę! - brunet uśmiechnął się tak szeroko, że w jego policzkach pojawiły się najgłębsze dołeczki świata.
- Mam przerwę, idę po kawę miałabyś ochotę?
- Wielką, jednak muszę tu zostać - w przeciwnym razie mnie zabije.
- Okej, więc kupię jedną dla Ciebie i przyniosę ją tutaj.
- Świetnie! - wstałam z kanapy i zaczełam przeszukiwać torebkę w poszukiwaniu jakichś drobnych.
- Ja stawiam. - jęknął patrząc jak niefortunnie robię z siebie idiotkę. Ta torebka jest ogromna.
- To bardzo miłe, odwdzięczę się kiedyś. - wystawiłam rękę w jego kierunku. - Jestem Sky.
- Dowson. - odwzajemnił gest i spojrzał mi głęboko w oczy. Odwrócił się na pięcie i ruszył w kierunku wyjścia, kiedy ponownie mu przerwałam.
- Dowson! - krzyknęłam, a on odwrócił się posyłając mi zdezorientowane spojrzenie. - Dziękuję. - chłopak zasalutował i już go nie było.

***
- No co Ty! - krzyknęłam przykładając dłoń do ust. Próbowałam chodź w najmniejszym stopniu stłumić śmiech. - To niemożliwe! - ciągnęłam dalej, upijając kolejny łyk gorącej latte. Była pyszna.
- A jednak! - śmiał się razem ze mną. - Stała tam przez dobre piętnaście minut, a kiedy chciałem pomóc jej przejść przez te pasy zwyczajnie mnie pobiła. Jej torebka była taka twarda! - nie mogłam się opanować jak Boga kocham, to najśmieszniejsze co w życiu słyszałam. Holly co kilka sekund wychodziła z przymierzalni, dzięki czemu zapoznała się już z Dowsonem. Nie specjalnie interesowały ją nasze odpowiedzi, ponieważ i tak robiła zdjęcia i wysyłała je do swoich przyjaciółek. - Miała z osiemdziesiąt lat! - ciągnął dalej, a ja byłam w stanie błagać go, by już przestał. Takie sceny wydawało mi się, widziałam tylko na filmie. W jakiejś kreskówce czy bajce, nie w rzeczywistości. Chłopak przestał się śmiać, kiedy spostrzegł, że obok niego stanęła jakaś kobieta. Cholera, była do kogoś tak bardzo podobna. Nie wiem czemu, ale pomimo jej uśmiechu - nie lubiłam jej. Znaczy się znałam ją od kilku sekund jednak płynęła od niej tak ciemna energia, że po moim ciele przeszły ciarki.
- Chyba już koniec Twojej przerwy, Dowsonie. - posłała mu uśmiech, a On wstał i skinął głową.
- Zagadałem się. - tłumaczył. Poprawił włosy i mrugnął okiem. Naprawdę go polubiłam. - Czekam teraz na kawę od Ciebie. - rzucił na odchodne, na co pokiwałam głową i prawie zamarłam, kiedy przez drzwi sklepu przeszła zapłakana? Jo. Przygryzłam wargę nie wiedząc czy mam się śmiać czy płakać i biorąc kubek po swojej kawie zaczęłam kierować się w stronę przymierzalni. Prawie dostałam zawału, kiedy zobaczyłam jak Jo przytula się z kobietą, która kilka minut temu, rozmawiała z Dowsonem. No tak! To musiała być jej matka! To dlatego mi kogoś przypominała. Zaraz,zaraz? Kupujemy w sklepie matki, Jo? O nie! Wychodzimy! Swoją drogą Dowson jest zdecydowanie zbyt uprzejmy, by tu pracować. To jakieś gówno.
- Holly, wychodzimy! - powiedziałam i prawie natychmiastowo usłyszałam jęk.
- Zostały mi jeszcze trzy sukienki. - marudziła.
- Dobrze w takim razie zadzwoń jeśli skończysz, moja noga dłużej tu nie pozostanie.
- Coś się stało? - wychyliła głowę, a ja przewróciłam oczami.
- Wrazie czego dzwoń. - powtórzyłam i machając na pożegnanie w stronę chłopaka, opuściłam sklep.

***

Wzięłam jaskrawo zieloną bluzkę do ręki i przyłożyłam ją do siebie. Już tak długo nie robiłam zakupów, że było to dla mnie nie lada wyzwaniem. Wzięłam głęboki oddech i odłożyłam ją na miejsce. Już miałam wychodzić, kiedy po przeciwnej stronie zobaczyłam rozmawiającą przez telefon Jo. Zmarszczyłam czoło i wytężyłam słuch do granic możliwości, co zdało się na nic. Prychnęłam i przeszłam do działu z akcesoriami, z którego kupiłam idealne okulary. Takie, których szukałam od dłuższego czasu. Wsunęłam je we włosy i opuściłam sklep. Usiadłam się na ławce i wyciągnęłam telefon.
Sky: Nadal tęsknię :(
Wysłałam wiadomość do blondyna i zaczęłam przeglądać twittera, kiedy po raz kolejny podniosłam wzrok praktycznie dostałam zawału serca. Mój chłopak jechał właśnie ruchomymi schodami na górę, nie odrywając ode mnie wzroku. Uśmiechał się. Miał na sobie ciemne podarte rurki, białe buty, biały t-shirt i na to luźną niebieską koszulę. Jego włosy były lekko potargane. Wyglądał zjawiskowo.
- O mój Boże! - pisnęłam i pobiegłam mocno się w niego wtulając. - Co ty tu do cholery robisz? - zapytałam, a on szeroko się uśmiechnął, zabrał moje okulary i wsunął je we własne włosy, natomiast ze swojej głowy zdjął full capa i włożył go na moją.
- Idealnie. - pocałował mnie w czoło.
- Pytam serio, jesteś jakimś pieprzonym stalkerem? Śledzisz mnie? - zaśmiał się i wypuścił mnie ze swoich ramion. Wsadził rękę do kieszeni i po chwili wyciągnął z niej łańcuszek.
Ten sam, który mi się podobał.
Ten sam, który był w sklepie matki Jo - a teraz bałam się masakrycznie.
To tylko zbieg okoliczności. - podpowiadała mi podświadomość.
Tak bardzo chciałam jej ufać.
- Przecież wiesz,że moje serce zawsze prowadzi mnie do Ciebie.


Od Autorki: Hejka robaczki! Ale się będzie działo w następnym rozdziale :O Zdaję sobie sprawę z beznadziejności tego, no ale cóż. Tak więc 6 dni do wakacji! Mam jutro bal gimnazjalny więc postanowiłąm dodać dzisiaj. Już nawet nie bedę przepraszać za tak długi odstęp pomiędzy rozdziałami, ponieważ ten tydzień był masakryczny. Aleee, już są wakacje więc rozdziały bedą w miarę możliwości. Tak więc... zostało jeszcze z siedem rozdziałów i koniec :/ 
A teraz sugestie - JAK MYŚLICIE CO BLONDYN PRZESKROBAŁ? x
 20 komm - next.
Z całą miłością! 
Do następnego! :) x 




niedziela, 7 czerwca 2015

Rozdział 18. Przegrałeś, królewiczu.

17 komentarzy:
- Co teraz? - zapytałam, kiedy nasze usta na kilka sekund się rozłączyły. Przez ostatnie kilkanaście minut staliśmy tu tuląc się i całując. Mogę śmiało powiedzieć, że to najlepszy dzień w moim życiu.Jednak z tyłu mojej głowy jakiś cichutki głosik cały czas próbował przywrócić mnie do rzeczywistości, wmawiając mi, że to wszystko jest zbyt piękne, by mogło być prawdziwe. Nie chciałam go słuchać.
- Nie będziemy uciekać. - zaśmiał się i spojrzał mi głęboko w oczy. Założył kosmyk moich włosów za ucho i delikatnie pogładził mój policzek. - Może masz ochotę przyjść do mnie? No wiesz... - czy on się jąkał? Czy Niall pieprzony Horan zapytał mnie czy zechcę iść z nim do jego domu? To nie możliwe. Blondyn ewidentnie zauważył moje zachowanie, bo z lekkim rumieńcem dodał. - Moich rodziców nie ma, są na jakimś bankiecie czy coś... Jeśli nie chcesz to... - zaczął ale przyłożyłam jeden ze swoich palców do jego miękkich warg.
- Przestań gadać. - powiedziałam i delikatnie zachichotałam. - Jasne,że mam ochotę. - powiedział, a chłopak wypuścił powietrze z płuc i złapał za moją rękę.
- Czy twoi rodzice nie będą się martwić? - zaśmiał się i złapał mnie w talii. Przyciągnął bliżej siebie i pocałował w czubek głowy.
- Umm... wydaje mi się, że myślą iż śpię. - zachichotałam, ponieważ blondyn opowiedział mi jak to moja mama kilkanaście minut temu praktycznie nakryła go w mojej łazience. Otworzył przede mną drzwi i wpuścił do środka. Nagle coś do mnie dotarło.
- A Jason? - zapytałam tak cicho, że na chwile zwątpiłam czy w ogóle usłyszał.
- Znalazł sobie dziewczynę. - powiedział, a mnie zatkało.
- Naprawdę? - pisnęłam zachwycona. Jest taki kochany, ma prawo do szczęścia.
- Przecież umawialiśmy się, że mi ufasz. - uśmiechnął się i spojrzał na mnie wyczekująco. Skinęłam głową. - Usiądź w salonie, zrobię popcorn i wrócę do Ciebie.
- Będziemy oglądać filmy? - zapytałam, a jego oczy popędziły do moich ust. Delikatnie przechylił głowę i złączył nasze usta w leniwym pocałunku.
- Jeśli tylko zechcesz. - powiedział i zostawiając mnie, zniknął za rogiem.
Udałam się do salonu i usiadłam na kanapie. Kiedy tylko zajęłam swoje miejsce, zauważyłam dżojstik od konsoli. Uśmiechnęłam się sama do siebie i wzięłam go w dłonie. Kiedyś razem z moim tatą grywaliśmy w to codziennie. Pamiętam jak kilka razy dawał mi wygrać, bym tylko nie zaczęła płakać. Tęskniłam za nim, bardzo. - Gotowa? - zapytał, stawiając na stoliku miskę prażonej kukurydzy.
- Masz jeszcze jeden? - rzuciłam podnosząc przedmiot do góry. Pokiwał głową i podszedł do szafki. Wyciągnął kolejny dżojstik i usiadł obok mnie. Spojrzał na mnie pytająco.
- Umiesz grać? - był zdziwiony. Wpadłam na pewien pomysł.
- Nie do końca. - zrobiłam smutną minę. - Ale za to mam cudownego chłopaka, który da mi wygrać. - wytknęłam mu język i spojrzałam na ekran, który zaczął się włączać. Nagle jego telefon zaczął dzwonić, jednak chłopak spojrzał na wyświetlacz i zignorował go. Jego mina zrzedła, ale nie na długo.
- Nawet mi się nie śni! - powiedział i przybliżył się do mnie.- Jeśli wygram - pocałujesz mnie. Cholernie seksownie mnie pocałujesz. - powiedział nie odrywając ode mnie wzroku. Zrobiło mi się gorąco. - Tak, jak tylko ty potrafisz. - przełknęłam ślinę i poczułam jak moje policzki palą.
- Jeśli ja wygram - zaśpiewasz mi coś. Coś tylko dla mnie. - powiedziałam przechylając głowę na bok. Skinął głową.
- Kim chcesz być, królewno? - zapytał, a ja przewróciłam oczami.
- Oczywiście, że Real Madrid. - parsknęłam. - Też mi pytanie.
- W takim razie muszę Cię zasmucić, ponieważ przegrasz.
- Jesteś taki romantyczny. - wywróciłam oczami i poprawiłam włosy.
- Też Cię kocham. - powiedział, a ja nie mogłam poradzić nic na to, że zaczęłam się śmiać.

***

- Trzy do jednego! - krzyczałam wyrzucając ręce w górę. - Kto jest mistrzem? - wytknęłam mu język, patrząc na jego zdezorientowaną minę. Zaczęłam wykonywać mój taniec zwycięstwa. 
- Okłamałaś mnie! - wstał z kanapy i zaczął mnie gonić. Biegaliśmy wokół kanapy przez kolejne cztery minuty. Blondyn złapał mnie w tali i położył na kanapie. Zaczął mnie gilgotać, a kiedy jego usta zaczęły zbliżać się do moich (z bólem serca) przekręciłam twarz na bok. 
- Przegrałeś, królewiczu. - powiedziałam, a On przygryzł wargę. - Popędzaj po strunograjkę i zacznij śpiewać. - wytknęłam mu język, a Niall z całych sił próbował powstrzymać się od śmiechu. Pocałował mnie przelotnie w policzek i wstał z mojego ciała. Usiadłam na kanapie, a chłopak ruszył w kierunku swojego pokoju. Wzięłam garść popcornu i wepchnęłam ją do ust. Po kilkunastu sekundach Niall wrócił z gitarą i cholernie szerokim uśmiechem. 
- Nie wierzę, że to robię. - zaśmiał się i usiadł na stoliku przede mną. Zmieniłam się na pozycję po turecku i przygryzłam wargę. 
Był taki gorący z gitarą.  
Ogólnie był gorący.



To uderzenie
Ten zimny lód
Michelle Pfeiffer
To białe złoto
To jedno, dla tych dziewczyn z sąsiedztwa
Tych dobrych dziewczyn
Po prostu arcydzieła
Stylowe, gdy
Żyjemy w mieście
Mam Chucks na sobie z Saint Laurentem
Muszę pocałować samego siebie jestem taki ładny!

Jestem taki gorący (gorący jak cholera)
Zadzwoń po policje albo straż
Jestem taki gorący (gorący jak cholera)
Spraw że smok się wycofa
Jestem taki gorący (gorący jak cholera)
Powiedz moje imię wiesz kim jestem
Jestem taki gorący (gorący jak cholera)
Czy jestem zły o tamte pieniądze?
Przerwij to!

 Dziewczyny zaśpiewajcie swoje hallelujah (whuoo)
Dziewczyny zaśpiewajcie swoje hallelujah (whuoo)
Dziewczyny zaśpiewajcie swoje hallelujah (whuoo)
Bo Uptown Funk zamierza dać ci to
Bo Uptown Funk zamierza dać ci to
Bo Uptown Funk zamierza dać ci to
Sobotnia noc i my w kropce
Nie wierz mi po prostu zobacz! (no dalej)
Nie wierz mi po prostu zobacz!
Nie wierz mi po prostu zobacz!
Nie wierz mi po prostu zobacz!
Nie wierz mi po prostu zobacz!
Nie wierz mi po prostu zobacz!
Hej, Hej, Hej oh!

Stop!
Poczekaj minute
Napełnij mój kubek jakimś alkoholem
Weź łyk, podpisz czek
Julio! Naciagnij kogoś
Jedźmy do Harlemu, Hollywood, Jackson, Mississipi
Jeśli pokażemy się tam, zostaniemy wyprowadzeni za drzwi
Gładszy niż świeże skippy****

Jestem taki gorący (gorący jak cholera)
Zadzwoń po policje albo straż
Jestem taki gorący (gorący jak cholera)
Spraw że smok się wycofa
Jestem taki gorący (gorący jak cholera)
Powiedz moje imię wiesz kim jestem
Jestem taki gorący (gorący jak cholera)
Czy jestem zły o tamte pieniądze?
Przerwij to!

Dziewczyny zaśpiewajcie swoje hallelujah (whuoo)
Dziewczyny zaśpiewajcie swoje hallelujah (whuoo)
Dziewczyny zaśpiewajcie swoje hallelujah (whuoo)
Bo Uptown Funk zamierza dać ci to
Bo Uptown Funk zamierza dać ci to
Bo Uptown Funk zamierza dać ci to
Sobotnia noc i my w kropce
Nie wierz mi po prostu zobacz! (no dalej)
Nie wierz mi po prostu zobacz!
Nie wierz mi po prostu zobacz!
Nie wierz mi po prostu zobacz!
Nie wierz mi po prostu zobacz!
Nie wierz mi po prostu zobacz!
Hej, Hej, Hej oh!

Zanim wyjdziemy
Opowiem wam wszystkim trochę
Uptown FunkCię rozbawia, Uptown Funk Cię rozbawia
Uptown Funk Cię rozbawia, Uptown Funk Cię rozbawia
Powiedziałem Uptown Funk Cię rozbawia, Uptown Funk Cię rozbawia
Uptown Funk Cię rozbawia, Uptown Funk Cię rozbawia
hahaha

Praktycznie przez całą piosenkę się śmiałam. Blondyn robił tak głupie miny, że nie było możliwym nie wybuchnąć śmiechem. Kochałam go, cholera naprawę go kochałam. 
- Jesteś samolubny! - pisnęłam, kiedy On jeszcze robił słynne Hallelujach. Uśmiechnął się ale nie przerwał. - Co najmniej trzydzieści razy nazwałeś się gorącym! - krzyknęłam, a blondyn wzruszył ramionami. 
- To nie ja, to Bruno Mars tak twierdzi. - parsknęłam na jego słowa, a On odstawił gitarę i usiadł obok,  wciągając  mnie na kolana. - Poza tym - jesteś dziewczyną z sąsiedztwa. - wzruszył ramionami. - Jesteś arcydziełem. - powiedział to tak pewnie, że aż przygryzłam wargę. Jak bardzo różnił się Niall, którego poznałam kilkanaście tygodni temu, z tym dzisiejszym. Usiadłam na nim okrakiem i spojrzałam mu głęboko w oczy. Zwilżyłam usta i pochyliłam się w jego kierunku, by w jak najseksowniejszy sposób go pocałować. Pocałunek był leniwy i namiętny. Na kilka sekund oderwaliśmy się od siebie, by zaczerpnąć powietrza. 
- Przecież przegrałem. - powiedział, a ja posłałam mu uśmiech i ponownie go pocałowałam. - Zmieniam zdanie. - wtrącił po kilku kolejnych sekundach - Wygrałem wszystko. 

***

Była godzina czwarta nad ranem, kiedy leżałam wtulona w nagą klatkę Nialla. Była taka gorąca i idealna. Bawiłam się jego palcami, a On delikatnie kreślił kółeczka na moich plecach. 
- Kocham Cię. - powiedział po chwili, a ja uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Ile jeszcze czasu chciałeś udawać? - zapytałam, a Niall posłał mi pytające spojrzenie. - Jak długo chciałeś udawać kogoś, kim nigdy nie byłeś? - powtórzyłam odszukując jego wzrok.
- Jestem sobą tylko przy Tobie, królewno. - spojrzał mi głęboko w oczy i pocałował moje czoło. - Tylko Ty mi na to pozwalasz. - skinęłam głową i ponownie go pocałowałam. Kiedy po kilku minutach ciszy spojrzałam w górę, blondyn już spał. Postanowiłam, że zostanę z nim jeszcze chwilę i by uniknąć kolejnych komplikacji  z mamą - wrócę do domu. Dwadzieścia minut później, zabrałam głowę z jego ciała i delikatnie wstałam z kanapy. Przykryłam go kocem i już miałam wychodzić, kiedy jego telefon zaczął wibrować. Był wyciszony. Walczyłam ze swoimi myślami tak długo, aż zerknęłam na ekran. 
Jo.
Zignorowałam to. Wyświetlacz zrobił się ciemny, a chwilę później na ekranie wyświetliło się dwadzieścia siedem nieodebranych połączeń.
Czego Ona może od niego chcieć? Czy tak zachowują się przyjaciele?  
Scarlett, przestań. 
Powiedziałam i wstałam, by podejść do blondyna.
- Ufam Ci. - powiedziałam cicho i pocałowałam jego czoło. Nadal spał. - I to mnie przeraża. 


***

Kiedy w końcu znalazłam się w swoim łóżku - zasnęłam śniąc o blondynie. Było mi tak dobrze, tak niewyobrażalnie dobrze. O godzinie dwunastej w południe obudził mnie głos mojej mamy i nadchodzący dźwięk sms'a. Przetarłam oczy i uśmiechnęłam się. W końcu od dłuższego czasu - poczułam się potrzebna. 
Spojrzałam na wyświetlacz.
Douglas - Musimy porozmawiać. 
Douglas - Nie bądź na nas zła. Nadal Cię kocham :)
Ann - Jak wrażenia? Przeszło Ci? 
Ann - Musisz ze mną rozmawiać.
Douglas - Potrzebujemy Cię.
Douglas - wiesz o tym
Dupek - Nigdy więcej mnie nie zostawiaj.
Dupek - Nie uciekaj ode mnie
Dupek - Błagam, nie rób tego, królewno
Dupek - Wciąż Cię kocham
Dupek - Jesteś moim wszystkim
Douglas - Musimy się spotkać
Dupek - Widzimy się dzisiaj? :) xx

Uśmiechnęłam się na widok wiadomości i ponownie spojrzałam na słowa namalowane na moim suficie. Niall jest niemożliwy. Niebezpieczny i taki delikatny. Ufam mu - tak bardzo mu ufam. Wierzę, że to co przede mną ukrywa nie wpłynie na naszą przyszłość. Mam nadzieję,że mamy jakąś przyszłość. Błagam niech nie będę w błędzie.
Kiedy tylko zeszłam na dół  i zobaczyłam moją mamę krzątającą się po kuchni podeszłam do niej i mocno ją przytuliłam. 
- Kocham Cię. - powiedziałam, a ona spojrzała na mnie zdezorientowana. - Czy Holly jeszcze śpi? - przecież ktoś musi być mądrzejszy. Skoro moje życie w końcu zaczyna się układać, dlaczego nie mogę mu pomóc? 
- Jest w łazience. - powiedziała moja mama nadal nie odrywając ode mnie przerażonego wzroku.



Od Autorki: Siemka! :) x Jak wam życie mija? Oceny poprawione? Niedługo wakacje! Kto się cieszy?
Jak myślicie? Co Jo knuje? Co Niall ukrywa przed Scarlett? I czy Scarlett będzie w stanie mu wybaczyć? Przecież go kocha, ale czy miłość przetrwa NAPRAWDĘ wszystko? :(
20 komm - NEXT
DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKO! 
Do następnego :) x 




Obserwatorzy