poniedziałek, 29 czerwca 2015

Rozdział 20. Zawsze byłaś lepsza niż inni...

15 komentarzy:
Niall od tygodnia zachowuje się co najmniej dziwnie, jednak kiedy zaczynam ten temat on szybko go urywa i zaczyna mówić o czymś kompletnie innym. Nie chcę na niego naciskać, ponieważ mu ufam, ale czuję się niekomfortowo z tym, że nie znam prawdy. Jestem zdania, że kiedy będzie chciał to po prostu mi powie.
Przez ostatnie siedem dni zbliżyliśmy się do siebie w niesamowity sposób. Można powiedzieć,że jesteśmy parą na zaawansowanym poziomie. Kiedy ostatnio byliśmy w centrum handlowym Niall pocałował mnie pomijając oczywiście fakt, że przez cały ten czas trzymaliśmy się za ręce. Może to i śmieszne, ale jak na niego to i tak wiele.
Odstawiłam miskę popcornu na stolik i zmierzwiłam ręką włosy. Zmieniłam kanał i ruszyłam w kierunku drzwi. Kilkanaście sekund temu usłyszałam dzwonek, więc zmuszona byłam otworzyć. Przekręciłam gałkę i zmarszczyłam brwi, kiedy po drugiej stronie zobaczyłam dosyć wysokiego bruneta. Znałam go, jednak nie miałam zielonego pojęcia skąd.
- Cześć. - powiedział i przygryzł wargę. Był tak samo zdezorientowany jak ja. - Jestem Liam. - posłałam mu blady uśmiech, ale nie ruszyłam się z miejsca. Nadal stałam oparta o framugę drzwi, czekając na jakiekolwiek wyjaśnienia.
- Sky. - wyciągnęłam rękę w jego kierunku, a On z delikatnym uśmiechem odwzajemnił gest. - Więc... co Cię sprowadza? - nie miałam kompletnie pojęcia, o czym mam z nim rozmawiać. Nie byłam nawet pewna, czy nie powinnam zamknąć drzwi i uciec jak najdalej. Jednak coś w jego oczach i głosie mówiło mi, że nie ma złych intencji.
- Ty mnie nie pamiętasz... - bardziej stwierdził niż zapytał i zrobił krok w tył. Pokręciłam przecząco głową. - Poznaliśmy się w klubie kilka tygodni temu. - zmierzwił dłonią włosy. - Byłaś z Niallem. - zaczął tłumaczyć i w sekundzie doznałam olśnienia! No tak! - Jestem jego przyjacielem. - dokończył, a ja uniosłam dłoń i uderzyłam się nią płasko w czoło.
- No jasne, teraz Cię pamiętam. - gestem ręki zaprosiłam go do środka. Niepewnie, ale wszedł. Dałabym sobie uciąć rękę, że przekraczając próg usłyszałam westchnienie i jęk przerażenia. Zignorowałam to jednak i ruszyłam za moim gościem.
- Napijesz się czegoś? - zapytałam, a On skinął głową. Zaprowadziłam go do salonu, później poszłam do kuchni, by zabrać szklanki i sok pomarańczowy, po czym wróciłam do niego. - Więc? Co Cię do mnie sprowadza? - zapytałam rozbawiona - To, że przyszedłeś do mnie na pogaduchy jest mało prawdopodobne. - zaczęłam, ale kiedy tylko zobaczyłam wyraz jego twarzy - zamilkłam.
- Przyszedłem tu, żeby porozmawiać z Tobą o Niallu. - spojrzał mi głęboko w oczy w taki sposób, że krew w moich żyłach przestała płynąć. - Usiądź.

***
Zmierzyłem ją zirytowanym spojrzeniem i wziąłem głęboki oddech. Jak mogłem być tak wielkim kretynem? Uniosłem szklankę piwa i przycisnąłem ją do ust. Zawsze gdy miałem problemy  uciekałem w alkohol. Teraz to Scarlett była moją odskocznią. Nie potrzebowałem procentów, kiedy czułem się chujowo. Wtedy potrzebowałem tylko jej. Jednak teraz to nie miało najmniejszego znaczenia, ponieważ zepsułem wszystko. Doszczętnie. 
- Nie bądź zły, przecież wiesz, że nigdy nie mogłam Cię powstrzymać. - Jo zachichotała w najohydniejszy sposób świata i złapała za moją dłoń. Byłem zbyt zajęty myśleniem o tym, jak Sky zareaguje, by ją strącić.
- Zamknij się. - ryknąłem, odsuwając się od niej. Wiedziałem, że to nie tylko jej wina. Jednak czułem w środku taką niechęć do jej osoby, że nie mogłem logicznie myśleć. - Nie mów mi o tym.- zażądałem. - Wiesz w jakim celu się spotkaliśmy. Chcę wiedzieć - to wszystko. 
- Oczywiście. - zadrwiła unosząc rękę, by zwrócić uwagę barmana. Mężczyzna podszedł do niej z wielkim uśmiechem, przyjmując zamówienie i zawieszając swój wzrok na wysokości jej cycków przez dłuższy czas. 
Na jej miejscu czułbym się obrzydliwie i gdy tylko pomyślę, że któryś debil może patrzeć w ten sposób na moją Sky, mam ochotę... - Jesteś zbyt głupi, żeby zauważyć, że dla mnie nigdy nie byłeś obojętny. 
- Jo, co ty pierdolisz? - przerwałem jej potok słów, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że nie zależało jej na mnie w ogóle. - Chciałaś tylko seksu, pamiętasz? Zawsze pchałaś się tylko do moich spodni, nigdy nie chodziło o coś więcej.
- Nigdy tego nie zauważałeś. - prychnęła. - Niall spójrzmy prawdzie w oczy. Cokolwiek teraz powiem będzie złe dla Ciebie, ponieważ z jakiegoś pieprzonego i nieznanego mi powodu interesujesz się tą cnotką. - jakby automatycznie złapałem za jej nadgarstek i ścisnąłem go mocno. Musiałem wziąć kilka głębszych wdechów, by się uspokoić. Co się ze mną dzieje? 
Jesteś zakochany. 
Odprawiłem moją podświadomość z kwitkiem i puściłem zaczerwieniony nadgarstek Jo. Syknęła i odsunęła się na bezpieczną odległość. Spotkałem się ze zdezorientowanym spojrzeniem barmana, które nie obchodziło mnie wcale. Uniosłem szkło przepełnione trunkiem i upiłem kilka łyków. 
- Nigdy więcej nie mów w taki sposób o Scarlett. - zakończyłem. 
- Właśnie o tym mówię, idioto. - wstała z krzesła. - Nigdy nie będę dla Ciebie kimś tak ważnym, jak Ona. - spuściła wzrok i poprawiła włosy. - Cokolwiek bym nie zrobiła. - spojrzała mi głęboko  w oczy. - I przepraszam za wszystko. - posłała mi szeroki i zdecydowanie wmuszony uśmiech. - Ale muszę to zrobić. 
- Nie zrobisz tego. - pokręciłem głową i również wstałem. - Dzieliło nas zaledwie kilka centymetrów. Spojrzałem na jej odkryte piersi i przymknąłem oczy. 
Nienawidziłem się. 
- Jeżeli ja nie będę szczęśliwa, to Ty tym bardziej. - rzuciła i posyłając mi ostatnie spojrzenie opuściła klub. Usiadłem na swoim poprzednim miejscu i ponownie upiłem kilka łyków trunku. Wyciągnąłem telefon, spojrzałem na wyświetlacz  i zamarłem. 
 ***
- Nie rozumiem. - powiedziałam co raz bardziej zdenerwowana. To, że Liam cały czas miał zabójczy wyraz twarzy nie pomagał mi w ogóle. - Co rozumiesz przez słowa 'jest chory'?! - pisnęłam, naciskając by w końcu zaczął mówić. W najważniejszym dla mnie momencie, on zwyczajnie przerwał. - Czy On... umiera? - mój głos zabrzmiał żałośnie, ale nie przejmowałam się tym w ogóle, teraz najważniejszy był blondyn. 
- Nie. - brunet szybko zaprzeczył. - Cholera, nie mam pojęcia jak Ci to powiedzieć. 
- Normalnie. - ponagliłam. - Najlepiej od początku. - brunet skinął głową i przełknął głośno ślinę. 
- Niall, przed tym zanim Cię poznał prowadził dość - nie oszukujmy się - szalone życie i poniekąd tak jest cały czas, ale...
- Co to ma do jego choroby? - przerwałam mu. - O Mój Boże, nic z tego nie rozumiem. - złapałam się za głowę i zaczęłam nią nerwowo kręcić. 
- On jest seksoholikiem. - moje serce przestało bić, a krew stanęła w miejscu. Nie oddychałam przez kilka chwil, zastanawiając się jakie są szanse na to, że Liam robi sobie ze mnie żarty. I,o ironio, znowu  przegrałam. 
- To znaczy, że On...
- Kurwa. - przerwał mi i wstał z miejsca. - Nawet nie masz pojęcia jak chujowo czuję się z tym, że go wydałem. - przetarł twarz dłonią. 
Cholera. 
- Spokojnie. - powiedziałam zaprzeczając samej sobie. Na miłość boską! ja nawet nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać. - Wytłumacz mi co to znaczy... - w tym momencie czułam się jak kompletna idiotka, którą zresztą byłam. Nie dochodziło do mnie kompletnie nic. 
- On... zwyczajnie On... - jąkał się. 
- Kocha seks i nie może się od tego powstrzymać? - dokończyłam za niego. Poczułam ulgę, ponieważ doszło do mnie, że to kompletnie niemożliwe. - Och, to nie jest prawda. - posłałam mu uśmiech. Poczułam się jakby kamień spadł mi z serca. - On mnie nie... nie kochaliśmy się jeszcze. - wytłumaczyłam czując się jednocześnie szczęśliwa i zażenowana tym, że mu to powiedziałam. 
- Scarlett, ty nie rozumiesz. - przerwał mój chwilowy stan euforii. - On Cię zdradził. - ciągnął dalej nawet na mnie nie patrząc. Nie miał ochoty na tę rozmowę i byłam pewna,że w środku kłócił się sam ze sobą. - W najgorszym tego słowa znaczeniu. - dokończył, a jego słowa uderzyły we mnie jakby ze zdwojoną siłą. Przez całe moje ciało przeszedł dreszcz. Jednak, czego ja się spodziewałam? Że będziemy żyli długo i szczęśliwie? W pewnym momencie chciałam zaprzeczyć, zacząć go bronić - ale wiedziałam - byłam przekonana,że wszystko co powiedział mi Liam było prawdą. I to bolało, cholernie bolało, bo ja naprawdę poczułam coś do tego dupka. 
- Scarlett. - usłyszałam jego miękki głos i nawet nie zdążyłam zarejestrować tego jak błyskawicznie odskoczyłam w kierunku Liama. Stanęłam za nim, tak jakby Niall miał za chwilę mnie zabić. Na kilka sekund spotkałam się z jego niebieskimi tęczówkami, które były pomieszane z czarną, smolistą barwą. - Liam, zostaw nas samych. - syknął, a brunet posyłając mi pokrzepiające spojrzenie, opuścił mój dom.
Nie wierzyłam,że to się dzieje naprawdę. 
To się nie mogło dziać.
Zrobił krok w moim kierunku, a ja pokręciłam przecząco głową. 
- Nie podchodź. - przygryzłam wargę powstrzymując kolejny przypływ łez. Scarlett, nie rycz do cholery! Schowałam twarz w dłonie i przez chwilę próbowałam uspokoić wszystkie emocje. To było niemożliwe. - Czyli byłam niewystarczająca? - jęknęłam kręcąc z rozbawieniem głową. 
- Nigdy tak nie mów. - przerwał mi, stawiając kolejny krok, na co ja cofnęłam się do tyłu. - Zawsze byłaś najważniejsza. 
- Ach i to właśnie dlatego zdradzałeś mnie z każdą napotkaną dziwką!? - ryknęłam czując jak wszystko się we mnie gotuje. - Zawsze chodziło Ci tylko o seks! Nie wierzę,że dałam się na to nabrać. - pokiwałam przecząco głową i ponownie spojrzałam  w jego oczy. - Dobrze się przy tym bawiłeś? - zapytałam z takim jadem, że nie poznałam własnego głosu. 
- Nie bawiłem się Tobą do cholery! Scarlett zawsze traktowałem Cię inaczej... lepiej. Myślisz,że ile pieprzonych razy kupiłem komuś łańcuszek? Ile razy chodziłem z kimś publicznie trzymając się za ręce! Myślisz,że ile kurwa razy byłem zakochany? Cholera - nigdy! O to ile razy to robiłem! Byłaś pierwszą i miałaś być ostatnią, rozumiesz?! Zawsze byłaś lepsza niż inni. Zawsze byłaś ważniejsza, musisz mnie zrozumieć!
- Więc dlaczego mnie zdradziłeś? 
- Bo nie mogłem tego powstrzymać. Za każdym pierdolonym razem wyobrażałem sobie tam Twoją twarz i przestawałem to robić. Byłaś... jesteś moją ostoją Scarlett ! Tylko przy Tobie czuje się bezpiecznie!
- To co mówisz to kłamstwa! - przerwałam mu. - Nigdy nie namawiałeś mnie do seksu. Nigdy nie chciałeś tego ze mną robić! Zawsze znajdywała się jakaś lepsza...
- Czy Ciebie, do kurwy, pogięło? Jesteś idealna dla mnie. Nigdy nie zmuszałem Cię do seksu, ponieważ nie chciałem Cię ranić! Scarlett, ja nie umiem się hamować rozumiesz? Ja nie kocham się z innymi kobietami, ja je pieprzę! Pieprzę je tak mocno, że pamiętają to przez kilka kolejnych tygodni. Nigdy nie zrobię tego Tobie! Jesteś zbyt delikatna... Jesteś...
- Wyjdź stąd! - krzyknęłam przykładając ręce do uszu, by stłumić jego głos. Po moich policzkach płynęły strumienie łez. Moje serce spadło na na ziemię, a Niall właśnie zaczął je deptać. Zawsze była przekonana,że gdy będzie ono złamane, On postara się je posklejać, ale to były tylko moje wymysły. To jest prawda. A prawda jest zawsze bolesna. - Zamknij się i wyjdź stąd! - krzyczałam raz po raz, tracąc całą swoją energię. Jak mogłam dać się w to wkręcić? Dlaczego to wszystko zaszło, aż tak daleko? Moja głowa pulsowała od emocji i natłoku wszelkich myśli. Nie miałam siły na nic. 
- Scarlett nie zrobiłem tego celowo! - próbował przekrzyczeć wszystkie, moje myśli. 
Wyjdź stad... 
Daj mi spokój...
Nagle po całym domu rozległ się szczęśliwy głos Davida, który ucichł gdy tylko zobaczył mnie płaczącą z nieznanego dla niego  powodu i Nialla, który również miał łzy w oczach. Kilka sekund później znalazłam się w ramionach mojej mamy, która za wszelką cenę próbowała mnie uspokoić. Cox, zaczął wyprowadzać Nialla z domu, ale ten zaczął się szarpać. Ostatni raz otworzyłam oczy by spotkać się z jego zmęczonymi i zaczerwienionymi oczami. Moje serce pękło kolejny raz tego feralnego dnia i to był koniec... Nie chciałam go już podnosić. 
- Scarlett, przecież ja Cię kurwa kocham! - wykrzyczał, ale został stłumiony przez słowa Holly i mojego ojczyma. I miałam ochotę usiąść i zacząć śmiać się z samej siebie, ponieważ ja naprawdę go kochałam.
Pomimo całego bólu jaki mi wyrządził,
pomimo jego wad
pomimo całego tego gówna 
Kochałam go. 
Kochałam pieprzonego Nialla Horana. 
I to mnie zabijało... 

Od Autorki: Hej Misie! Jak Wakacje? Piękny czas! Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak zaczęłam ryczeć, kiedy wyobraziłam sobie takiego Nialla! O MÓJ BOŻE! Dziękuję za wszystkie komentarze, których jest niestety coraz mniej :/ No i chcąc nie chcąc zbliżamy się do końca :/ 
Do następnego skarby! :) x 
15 komm - next

czwartek, 18 czerwca 2015

Rozdział 19. Czy mogę Ci jakoś pomóc?

16 komentarzy:
Wzięłam oddech i ostatni raz zmierzyłam wzrokiem drzwi. Wahałam się - pukać czy nie? Warto? Wywróciłam oczami i zapukałam. Nie miałam nic do stracenia, prócz mojej godności rzecz jasna.
- Zajęte, zaraz wyjdę mamo. - mamo? Przecież to nie jest Twoja... nieważne.
- Ta ja, Holly. - powiedziałam wymuszając uśmiech. Czułam się strasznie głupio rozmawiając z brązową ścianką, która nas dzieliła.
- W takim razie jest zajęte na dłuższy czas. - zacisnęłam pięści i już miałam coś powiedzieć, kiedy ugryzłam się w język.
- Chcę się pogodzić. - powiedziałam i zajęło mi kilka sekund na opanowanie się przed tym, żeby nie rozwalić tych pieprzonych drzwi. - Nie chcę się do Ciebie nie odzywać w nieskończoność. - wypuściłam powietrze, a chwilę później Holly stała w progu z szeroko otwartą buzią.
- Uderzyłaś się w głowę? - zmierzyła mnie zdezorientowanym spojrzeniem.
- Tak jakby jesteśmy siostrami. - zauważyłam. - Chcę mieć w Tobie wsparcie, nie wroga.
Nawet się nie spostrzegłam, kiedy blondynka owinęła mnie swoimi ramionami powtarzając jak bardzo przeprasza.
***
- Jak mogłeś kurwa tego nie zauważyć?! - krzyknąłem w stronę bruneta, który kurczowo trzymał spoconą koszulkę w rękach. Jego oddech był nierówny, przed chwilą skończył trening.
- Jak mogłeś jej to kurwa zrobić?! - odpowiedział pytaniem na pytanie. - To jest to, nad czym powinieneś się zastanowić! - miał rację, byłem tego pewny.
- Ostatnio ją nawet broniłem! Cholera, jestem takim kretynem! - ryknąłem opadając na ławkę.
- Nie mogliśmy tego przewidzieć.
- Mogliśmy. - burknąłem, zdejmując bluzę i przeciągając t-shirt przez głowę. Muszę się na czymś wyżyć w przeciwnym wypadku wybuchnę.
- Obiecała, że nic nie powie.
- Myślisz,że możemy jej zaufać?
- Czy została nam jakaś inna opcja? - zapytał dziwnie. - Inna oprócz zniszczenia jej i zmuszenia, by milczała.
Wziąłem oddech i przejechałem dłonią po twarzy. Dlaczego zawsze, gdy coś zaczyna się układać muszę to spierdolić?
Spierdolić i to w taki sposób...
***
- Czy możemy iść na zakupy zgody? - blondynka poruszyła zabawnie brwiami, a ja opadłam na łóżko.Nie mogłam jej odmówić, właśnie byłyśmy na drodze odbudowania tego pieprzonego mostu porozumienia.
- Jeśli to jest to, czego chcesz. - uśmiechnęłam się i wystukałam krótką wiadomość do blondyna.
Sky: Strasznie za Tobą tęsknię. Spotkamy się wieczorem? :) x
- Musisz pomóc wybrać mi suknię ślubną!
- Ślubną?
- Och, nawet nie żartuj, że nie znasz daty mojego ślubu.
- Ślubu? - powtórzyłam z niedowierzaniem.
- Jesteś głucha czy coś? - spojrzała na mnie osądzającą. - Myślałam, że mimo naszej kłótni wiesz o najważniejszych momentach w moim życiu.
- Wiedziałam. - nie miałam pojęcia.
- Nie kłam. - posłałam jej przepraszające spojrzenie. Po całym pokoju rozszedł się dźwięk wiadomości. - Czy to Niall? - zapytała nie odrywając wzroku od przeglądanych ubrań.Skinęłam głową, nie chciałam by blondyn po raz kolejny był powodem naszej kłótni. Szczerze mówiąc, jaki ona miała z nim problem? Przecież ja nie oskarżałam ją o nic, nie miałam pretensji, a spotykała się z facetem wytatuowanym od stóp do głów.
To była mała różnica, jednak jaka istotna. Byłam zdania, że życie ma się jedno i decyzje jakie się podejmuje, podejmuje się dla siebie, nie dla rodziny. Niektórzy jednak nie mogli tego pojąc...
- Nie będziemy kłócić się o niego kolejny raz, mam rację? - uniosłam prawą brew i odblokowałam ekran.
- Jasne. - wymusiła uśmiech.
Dupek: Z moją królewną? Zawsze.
Sky: Wiesz,że Cię kocham? :) x
Dupek: Nie zasługuję na Twoją miłość...
Sky: Zasługujesz na wszystko co najlepsze, musisz w to uwierzyć.
Dupek: Kocham Cię.
- Więc? - przerwałam ciszę mierząc blondynkę wzrokiem. Podniosłam się do siadu i spojrzałam w lusterko.- Idziemy? Już nie mogę się doczekać! - pisnęłam tak sarkastycznie, że Holly z uśmiechem pokiwała głową.
- Idziemy.
***
Kiedy blondynka zabrała ze sobą milion sukienek do przymierzalni i nie miała zamiaru opuszczać sklepu w najbliższym czasie, podeszłam do stoiska z biżuterią. Od razu w oczy rzucił mi się prześliczny naszyjnik.
Był cudowny, już miałam wziąć go do ręki, kiedy nagle ktoś mi przerwał.
- I jak? - usłyszałam podekscytowany głos Holly i odwróciłam się w jej kierunku. Ciężko mi to powiedzieć, ale wyglądała ślicznie. Naprawdę dobrze. Jej piersi w rzeczywistości nie były duże, ale teraz pasowały do tej kreacji idealnie. Nie wiedziałam czy mam ją okłamać, żeby nie wyjść na przesadnie miłą, ale i tak już zbyt daleko zabrnęłam.
- Wyglądasz pięknie. - powiedziałam z uśmiechem.
- Nie musisz kłamać. - odpowiedziała tym samym. - I tak nie przyzwyczaiłam się do tego, że jesteśmy dla siebie miłe.
- A powinnaś! - rzuciłam ruszając w jej kierunku i wpychając ją do przymierzalni. - Czekam na coś jeszcze lepszego! - bezsilnie opadłam na kanapę po drugiej stronie sklepu, z której miałam dobry widok na przymierzalnię. Wzięłam do ręki czasopismo i czas zaczął mijać.
- Czy mogę Ci jakoś pomóc? - usłyszałam przed sobą głos. Niechętnie podniosłam wzrok znad gazety. Właśnie doszłam do artykułu o tym ile to pieniędzy wyda Kim Kardashian na urodziny swojej córeczki. No tak... są ludzie i parapety.
- Nie rozumiem? - uśmiechnęłam się, spotykając z nieskazitelnie zielonymi tęczówkami. Brunet wskazał na plakietkę i poprawił włosy.
- Pracuję tu. Pomyślałem, że potrzebujesz może pomocy z wyborem ubrań. - powiedział to tak czarująco, że moje serce zrobiło fikołka. Był taki uroczy.
- Och, nie! - zachichotałam. - Jestem tu z siostrą. - te słowa wyszły mi z ust bez głębszego zastanowienia. Nie były złe, zaczęłam ją lubić. - Szczerze mówiąc to pomagasz mi tym, że ze mną rozmawiasz. Potwornie się nudzę! - brunet uśmiechnął się tak szeroko, że w jego policzkach pojawiły się najgłębsze dołeczki świata.
- Mam przerwę, idę po kawę miałabyś ochotę?
- Wielką, jednak muszę tu zostać - w przeciwnym razie mnie zabije.
- Okej, więc kupię jedną dla Ciebie i przyniosę ją tutaj.
- Świetnie! - wstałam z kanapy i zaczełam przeszukiwać torebkę w poszukiwaniu jakichś drobnych.
- Ja stawiam. - jęknął patrząc jak niefortunnie robię z siebie idiotkę. Ta torebka jest ogromna.
- To bardzo miłe, odwdzięczę się kiedyś. - wystawiłam rękę w jego kierunku. - Jestem Sky.
- Dowson. - odwzajemnił gest i spojrzał mi głęboko w oczy. Odwrócił się na pięcie i ruszył w kierunku wyjścia, kiedy ponownie mu przerwałam.
- Dowson! - krzyknęłam, a on odwrócił się posyłając mi zdezorientowane spojrzenie. - Dziękuję. - chłopak zasalutował i już go nie było.

***
- No co Ty! - krzyknęłam przykładając dłoń do ust. Próbowałam chodź w najmniejszym stopniu stłumić śmiech. - To niemożliwe! - ciągnęłam dalej, upijając kolejny łyk gorącej latte. Była pyszna.
- A jednak! - śmiał się razem ze mną. - Stała tam przez dobre piętnaście minut, a kiedy chciałem pomóc jej przejść przez te pasy zwyczajnie mnie pobiła. Jej torebka była taka twarda! - nie mogłam się opanować jak Boga kocham, to najśmieszniejsze co w życiu słyszałam. Holly co kilka sekund wychodziła z przymierzalni, dzięki czemu zapoznała się już z Dowsonem. Nie specjalnie interesowały ją nasze odpowiedzi, ponieważ i tak robiła zdjęcia i wysyłała je do swoich przyjaciółek. - Miała z osiemdziesiąt lat! - ciągnął dalej, a ja byłam w stanie błagać go, by już przestał. Takie sceny wydawało mi się, widziałam tylko na filmie. W jakiejś kreskówce czy bajce, nie w rzeczywistości. Chłopak przestał się śmiać, kiedy spostrzegł, że obok niego stanęła jakaś kobieta. Cholera, była do kogoś tak bardzo podobna. Nie wiem czemu, ale pomimo jej uśmiechu - nie lubiłam jej. Znaczy się znałam ją od kilku sekund jednak płynęła od niej tak ciemna energia, że po moim ciele przeszły ciarki.
- Chyba już koniec Twojej przerwy, Dowsonie. - posłała mu uśmiech, a On wstał i skinął głową.
- Zagadałem się. - tłumaczył. Poprawił włosy i mrugnął okiem. Naprawdę go polubiłam. - Czekam teraz na kawę od Ciebie. - rzucił na odchodne, na co pokiwałam głową i prawie zamarłam, kiedy przez drzwi sklepu przeszła zapłakana? Jo. Przygryzłam wargę nie wiedząc czy mam się śmiać czy płakać i biorąc kubek po swojej kawie zaczęłam kierować się w stronę przymierzalni. Prawie dostałam zawału, kiedy zobaczyłam jak Jo przytula się z kobietą, która kilka minut temu, rozmawiała z Dowsonem. No tak! To musiała być jej matka! To dlatego mi kogoś przypominała. Zaraz,zaraz? Kupujemy w sklepie matki, Jo? O nie! Wychodzimy! Swoją drogą Dowson jest zdecydowanie zbyt uprzejmy, by tu pracować. To jakieś gówno.
- Holly, wychodzimy! - powiedziałam i prawie natychmiastowo usłyszałam jęk.
- Zostały mi jeszcze trzy sukienki. - marudziła.
- Dobrze w takim razie zadzwoń jeśli skończysz, moja noga dłużej tu nie pozostanie.
- Coś się stało? - wychyliła głowę, a ja przewróciłam oczami.
- Wrazie czego dzwoń. - powtórzyłam i machając na pożegnanie w stronę chłopaka, opuściłam sklep.

***

Wzięłam jaskrawo zieloną bluzkę do ręki i przyłożyłam ją do siebie. Już tak długo nie robiłam zakupów, że było to dla mnie nie lada wyzwaniem. Wzięłam głęboki oddech i odłożyłam ją na miejsce. Już miałam wychodzić, kiedy po przeciwnej stronie zobaczyłam rozmawiającą przez telefon Jo. Zmarszczyłam czoło i wytężyłam słuch do granic możliwości, co zdało się na nic. Prychnęłam i przeszłam do działu z akcesoriami, z którego kupiłam idealne okulary. Takie, których szukałam od dłuższego czasu. Wsunęłam je we włosy i opuściłam sklep. Usiadłam się na ławce i wyciągnęłam telefon.
Sky: Nadal tęsknię :(
Wysłałam wiadomość do blondyna i zaczęłam przeglądać twittera, kiedy po raz kolejny podniosłam wzrok praktycznie dostałam zawału serca. Mój chłopak jechał właśnie ruchomymi schodami na górę, nie odrywając ode mnie wzroku. Uśmiechał się. Miał na sobie ciemne podarte rurki, białe buty, biały t-shirt i na to luźną niebieską koszulę. Jego włosy były lekko potargane. Wyglądał zjawiskowo.
- O mój Boże! - pisnęłam i pobiegłam mocno się w niego wtulając. - Co ty tu do cholery robisz? - zapytałam, a on szeroko się uśmiechnął, zabrał moje okulary i wsunął je we własne włosy, natomiast ze swojej głowy zdjął full capa i włożył go na moją.
- Idealnie. - pocałował mnie w czoło.
- Pytam serio, jesteś jakimś pieprzonym stalkerem? Śledzisz mnie? - zaśmiał się i wypuścił mnie ze swoich ramion. Wsadził rękę do kieszeni i po chwili wyciągnął z niej łańcuszek.
Ten sam, który mi się podobał.
Ten sam, który był w sklepie matki Jo - a teraz bałam się masakrycznie.
To tylko zbieg okoliczności. - podpowiadała mi podświadomość.
Tak bardzo chciałam jej ufać.
- Przecież wiesz,że moje serce zawsze prowadzi mnie do Ciebie.


Od Autorki: Hejka robaczki! Ale się będzie działo w następnym rozdziale :O Zdaję sobie sprawę z beznadziejności tego, no ale cóż. Tak więc 6 dni do wakacji! Mam jutro bal gimnazjalny więc postanowiłąm dodać dzisiaj. Już nawet nie bedę przepraszać za tak długi odstęp pomiędzy rozdziałami, ponieważ ten tydzień był masakryczny. Aleee, już są wakacje więc rozdziały bedą w miarę możliwości. Tak więc... zostało jeszcze z siedem rozdziałów i koniec :/ 
A teraz sugestie - JAK MYŚLICIE CO BLONDYN PRZESKROBAŁ? x
 20 komm - next.
Z całą miłością! 
Do następnego! :) x 




niedziela, 7 czerwca 2015

Rozdział 18. Przegrałeś, królewiczu.

17 komentarzy:
- Co teraz? - zapytałam, kiedy nasze usta na kilka sekund się rozłączyły. Przez ostatnie kilkanaście minut staliśmy tu tuląc się i całując. Mogę śmiało powiedzieć, że to najlepszy dzień w moim życiu.Jednak z tyłu mojej głowy jakiś cichutki głosik cały czas próbował przywrócić mnie do rzeczywistości, wmawiając mi, że to wszystko jest zbyt piękne, by mogło być prawdziwe. Nie chciałam go słuchać.
- Nie będziemy uciekać. - zaśmiał się i spojrzał mi głęboko w oczy. Założył kosmyk moich włosów za ucho i delikatnie pogładził mój policzek. - Może masz ochotę przyjść do mnie? No wiesz... - czy on się jąkał? Czy Niall pieprzony Horan zapytał mnie czy zechcę iść z nim do jego domu? To nie możliwe. Blondyn ewidentnie zauważył moje zachowanie, bo z lekkim rumieńcem dodał. - Moich rodziców nie ma, są na jakimś bankiecie czy coś... Jeśli nie chcesz to... - zaczął ale przyłożyłam jeden ze swoich palców do jego miękkich warg.
- Przestań gadać. - powiedziałam i delikatnie zachichotałam. - Jasne,że mam ochotę. - powiedział, a chłopak wypuścił powietrze z płuc i złapał za moją rękę.
- Czy twoi rodzice nie będą się martwić? - zaśmiał się i złapał mnie w talii. Przyciągnął bliżej siebie i pocałował w czubek głowy.
- Umm... wydaje mi się, że myślą iż śpię. - zachichotałam, ponieważ blondyn opowiedział mi jak to moja mama kilkanaście minut temu praktycznie nakryła go w mojej łazience. Otworzył przede mną drzwi i wpuścił do środka. Nagle coś do mnie dotarło.
- A Jason? - zapytałam tak cicho, że na chwile zwątpiłam czy w ogóle usłyszał.
- Znalazł sobie dziewczynę. - powiedział, a mnie zatkało.
- Naprawdę? - pisnęłam zachwycona. Jest taki kochany, ma prawo do szczęścia.
- Przecież umawialiśmy się, że mi ufasz. - uśmiechnął się i spojrzał na mnie wyczekująco. Skinęłam głową. - Usiądź w salonie, zrobię popcorn i wrócę do Ciebie.
- Będziemy oglądać filmy? - zapytałam, a jego oczy popędziły do moich ust. Delikatnie przechylił głowę i złączył nasze usta w leniwym pocałunku.
- Jeśli tylko zechcesz. - powiedział i zostawiając mnie, zniknął za rogiem.
Udałam się do salonu i usiadłam na kanapie. Kiedy tylko zajęłam swoje miejsce, zauważyłam dżojstik od konsoli. Uśmiechnęłam się sama do siebie i wzięłam go w dłonie. Kiedyś razem z moim tatą grywaliśmy w to codziennie. Pamiętam jak kilka razy dawał mi wygrać, bym tylko nie zaczęła płakać. Tęskniłam za nim, bardzo. - Gotowa? - zapytał, stawiając na stoliku miskę prażonej kukurydzy.
- Masz jeszcze jeden? - rzuciłam podnosząc przedmiot do góry. Pokiwał głową i podszedł do szafki. Wyciągnął kolejny dżojstik i usiadł obok mnie. Spojrzał na mnie pytająco.
- Umiesz grać? - był zdziwiony. Wpadłam na pewien pomysł.
- Nie do końca. - zrobiłam smutną minę. - Ale za to mam cudownego chłopaka, który da mi wygrać. - wytknęłam mu język i spojrzałam na ekran, który zaczął się włączać. Nagle jego telefon zaczął dzwonić, jednak chłopak spojrzał na wyświetlacz i zignorował go. Jego mina zrzedła, ale nie na długo.
- Nawet mi się nie śni! - powiedział i przybliżył się do mnie.- Jeśli wygram - pocałujesz mnie. Cholernie seksownie mnie pocałujesz. - powiedział nie odrywając ode mnie wzroku. Zrobiło mi się gorąco. - Tak, jak tylko ty potrafisz. - przełknęłam ślinę i poczułam jak moje policzki palą.
- Jeśli ja wygram - zaśpiewasz mi coś. Coś tylko dla mnie. - powiedziałam przechylając głowę na bok. Skinął głową.
- Kim chcesz być, królewno? - zapytał, a ja przewróciłam oczami.
- Oczywiście, że Real Madrid. - parsknęłam. - Też mi pytanie.
- W takim razie muszę Cię zasmucić, ponieważ przegrasz.
- Jesteś taki romantyczny. - wywróciłam oczami i poprawiłam włosy.
- Też Cię kocham. - powiedział, a ja nie mogłam poradzić nic na to, że zaczęłam się śmiać.

***

- Trzy do jednego! - krzyczałam wyrzucając ręce w górę. - Kto jest mistrzem? - wytknęłam mu język, patrząc na jego zdezorientowaną minę. Zaczęłam wykonywać mój taniec zwycięstwa. 
- Okłamałaś mnie! - wstał z kanapy i zaczął mnie gonić. Biegaliśmy wokół kanapy przez kolejne cztery minuty. Blondyn złapał mnie w tali i położył na kanapie. Zaczął mnie gilgotać, a kiedy jego usta zaczęły zbliżać się do moich (z bólem serca) przekręciłam twarz na bok. 
- Przegrałeś, królewiczu. - powiedziałam, a On przygryzł wargę. - Popędzaj po strunograjkę i zacznij śpiewać. - wytknęłam mu język, a Niall z całych sił próbował powstrzymać się od śmiechu. Pocałował mnie przelotnie w policzek i wstał z mojego ciała. Usiadłam na kanapie, a chłopak ruszył w kierunku swojego pokoju. Wzięłam garść popcornu i wepchnęłam ją do ust. Po kilkunastu sekundach Niall wrócił z gitarą i cholernie szerokim uśmiechem. 
- Nie wierzę, że to robię. - zaśmiał się i usiadł na stoliku przede mną. Zmieniłam się na pozycję po turecku i przygryzłam wargę. 
Był taki gorący z gitarą.  
Ogólnie był gorący.



To uderzenie
Ten zimny lód
Michelle Pfeiffer
To białe złoto
To jedno, dla tych dziewczyn z sąsiedztwa
Tych dobrych dziewczyn
Po prostu arcydzieła
Stylowe, gdy
Żyjemy w mieście
Mam Chucks na sobie z Saint Laurentem
Muszę pocałować samego siebie jestem taki ładny!

Jestem taki gorący (gorący jak cholera)
Zadzwoń po policje albo straż
Jestem taki gorący (gorący jak cholera)
Spraw że smok się wycofa
Jestem taki gorący (gorący jak cholera)
Powiedz moje imię wiesz kim jestem
Jestem taki gorący (gorący jak cholera)
Czy jestem zły o tamte pieniądze?
Przerwij to!

 Dziewczyny zaśpiewajcie swoje hallelujah (whuoo)
Dziewczyny zaśpiewajcie swoje hallelujah (whuoo)
Dziewczyny zaśpiewajcie swoje hallelujah (whuoo)
Bo Uptown Funk zamierza dać ci to
Bo Uptown Funk zamierza dać ci to
Bo Uptown Funk zamierza dać ci to
Sobotnia noc i my w kropce
Nie wierz mi po prostu zobacz! (no dalej)
Nie wierz mi po prostu zobacz!
Nie wierz mi po prostu zobacz!
Nie wierz mi po prostu zobacz!
Nie wierz mi po prostu zobacz!
Nie wierz mi po prostu zobacz!
Hej, Hej, Hej oh!

Stop!
Poczekaj minute
Napełnij mój kubek jakimś alkoholem
Weź łyk, podpisz czek
Julio! Naciagnij kogoś
Jedźmy do Harlemu, Hollywood, Jackson, Mississipi
Jeśli pokażemy się tam, zostaniemy wyprowadzeni za drzwi
Gładszy niż świeże skippy****

Jestem taki gorący (gorący jak cholera)
Zadzwoń po policje albo straż
Jestem taki gorący (gorący jak cholera)
Spraw że smok się wycofa
Jestem taki gorący (gorący jak cholera)
Powiedz moje imię wiesz kim jestem
Jestem taki gorący (gorący jak cholera)
Czy jestem zły o tamte pieniądze?
Przerwij to!

Dziewczyny zaśpiewajcie swoje hallelujah (whuoo)
Dziewczyny zaśpiewajcie swoje hallelujah (whuoo)
Dziewczyny zaśpiewajcie swoje hallelujah (whuoo)
Bo Uptown Funk zamierza dać ci to
Bo Uptown Funk zamierza dać ci to
Bo Uptown Funk zamierza dać ci to
Sobotnia noc i my w kropce
Nie wierz mi po prostu zobacz! (no dalej)
Nie wierz mi po prostu zobacz!
Nie wierz mi po prostu zobacz!
Nie wierz mi po prostu zobacz!
Nie wierz mi po prostu zobacz!
Nie wierz mi po prostu zobacz!
Hej, Hej, Hej oh!

Zanim wyjdziemy
Opowiem wam wszystkim trochę
Uptown FunkCię rozbawia, Uptown Funk Cię rozbawia
Uptown Funk Cię rozbawia, Uptown Funk Cię rozbawia
Powiedziałem Uptown Funk Cię rozbawia, Uptown Funk Cię rozbawia
Uptown Funk Cię rozbawia, Uptown Funk Cię rozbawia
hahaha

Praktycznie przez całą piosenkę się śmiałam. Blondyn robił tak głupie miny, że nie było możliwym nie wybuchnąć śmiechem. Kochałam go, cholera naprawę go kochałam. 
- Jesteś samolubny! - pisnęłam, kiedy On jeszcze robił słynne Hallelujach. Uśmiechnął się ale nie przerwał. - Co najmniej trzydzieści razy nazwałeś się gorącym! - krzyknęłam, a blondyn wzruszył ramionami. 
- To nie ja, to Bruno Mars tak twierdzi. - parsknęłam na jego słowa, a On odstawił gitarę i usiadł obok,  wciągając  mnie na kolana. - Poza tym - jesteś dziewczyną z sąsiedztwa. - wzruszył ramionami. - Jesteś arcydziełem. - powiedział to tak pewnie, że aż przygryzłam wargę. Jak bardzo różnił się Niall, którego poznałam kilkanaście tygodni temu, z tym dzisiejszym. Usiadłam na nim okrakiem i spojrzałam mu głęboko w oczy. Zwilżyłam usta i pochyliłam się w jego kierunku, by w jak najseksowniejszy sposób go pocałować. Pocałunek był leniwy i namiętny. Na kilka sekund oderwaliśmy się od siebie, by zaczerpnąć powietrza. 
- Przecież przegrałem. - powiedział, a ja posłałam mu uśmiech i ponownie go pocałowałam. - Zmieniam zdanie. - wtrącił po kilku kolejnych sekundach - Wygrałem wszystko. 

***

Była godzina czwarta nad ranem, kiedy leżałam wtulona w nagą klatkę Nialla. Była taka gorąca i idealna. Bawiłam się jego palcami, a On delikatnie kreślił kółeczka na moich plecach. 
- Kocham Cię. - powiedział po chwili, a ja uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Ile jeszcze czasu chciałeś udawać? - zapytałam, a Niall posłał mi pytające spojrzenie. - Jak długo chciałeś udawać kogoś, kim nigdy nie byłeś? - powtórzyłam odszukując jego wzrok.
- Jestem sobą tylko przy Tobie, królewno. - spojrzał mi głęboko w oczy i pocałował moje czoło. - Tylko Ty mi na to pozwalasz. - skinęłam głową i ponownie go pocałowałam. Kiedy po kilku minutach ciszy spojrzałam w górę, blondyn już spał. Postanowiłam, że zostanę z nim jeszcze chwilę i by uniknąć kolejnych komplikacji  z mamą - wrócę do domu. Dwadzieścia minut później, zabrałam głowę z jego ciała i delikatnie wstałam z kanapy. Przykryłam go kocem i już miałam wychodzić, kiedy jego telefon zaczął wibrować. Był wyciszony. Walczyłam ze swoimi myślami tak długo, aż zerknęłam na ekran. 
Jo.
Zignorowałam to. Wyświetlacz zrobił się ciemny, a chwilę później na ekranie wyświetliło się dwadzieścia siedem nieodebranych połączeń.
Czego Ona może od niego chcieć? Czy tak zachowują się przyjaciele?  
Scarlett, przestań. 
Powiedziałam i wstałam, by podejść do blondyna.
- Ufam Ci. - powiedziałam cicho i pocałowałam jego czoło. Nadal spał. - I to mnie przeraża. 


***

Kiedy w końcu znalazłam się w swoim łóżku - zasnęłam śniąc o blondynie. Było mi tak dobrze, tak niewyobrażalnie dobrze. O godzinie dwunastej w południe obudził mnie głos mojej mamy i nadchodzący dźwięk sms'a. Przetarłam oczy i uśmiechnęłam się. W końcu od dłuższego czasu - poczułam się potrzebna. 
Spojrzałam na wyświetlacz.
Douglas - Musimy porozmawiać. 
Douglas - Nie bądź na nas zła. Nadal Cię kocham :)
Ann - Jak wrażenia? Przeszło Ci? 
Ann - Musisz ze mną rozmawiać.
Douglas - Potrzebujemy Cię.
Douglas - wiesz o tym
Dupek - Nigdy więcej mnie nie zostawiaj.
Dupek - Nie uciekaj ode mnie
Dupek - Błagam, nie rób tego, królewno
Dupek - Wciąż Cię kocham
Dupek - Jesteś moim wszystkim
Douglas - Musimy się spotkać
Dupek - Widzimy się dzisiaj? :) xx

Uśmiechnęłam się na widok wiadomości i ponownie spojrzałam na słowa namalowane na moim suficie. Niall jest niemożliwy. Niebezpieczny i taki delikatny. Ufam mu - tak bardzo mu ufam. Wierzę, że to co przede mną ukrywa nie wpłynie na naszą przyszłość. Mam nadzieję,że mamy jakąś przyszłość. Błagam niech nie będę w błędzie.
Kiedy tylko zeszłam na dół  i zobaczyłam moją mamę krzątającą się po kuchni podeszłam do niej i mocno ją przytuliłam. 
- Kocham Cię. - powiedziałam, a ona spojrzała na mnie zdezorientowana. - Czy Holly jeszcze śpi? - przecież ktoś musi być mądrzejszy. Skoro moje życie w końcu zaczyna się układać, dlaczego nie mogę mu pomóc? 
- Jest w łazience. - powiedziała moja mama nadal nie odrywając ode mnie przerażonego wzroku.



Od Autorki: Siemka! :) x Jak wam życie mija? Oceny poprawione? Niedługo wakacje! Kto się cieszy?
Jak myślicie? Co Jo knuje? Co Niall ukrywa przed Scarlett? I czy Scarlett będzie w stanie mu wybaczyć? Przecież go kocha, ale czy miłość przetrwa NAPRAWDĘ wszystko? :(
20 komm - NEXT
DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKO! 
Do następnego :) x 




Obserwatorzy