- Scarlett, co ty do cholery wyprawiasz?! - krzyknął utrzymując ze mną kontakt wzrokowy. Roześmiałam się, cholera - naprawdę to zrobiłam. On kilkanaście sekund temu przytulał tą szmatę i pozwalał, by go całowała, a teraz pyta mnie o co mi chodzi? Ja zemdleję. Wszystkie emocje uderzyły z podwojoną siłą. Przecież ja ją, kurwa zabije.
- Co ja wyprawiam?! - pisnęłam i schyliłam się, by zabrać deskorolkę. Jeszcze kilka sekund wpatrywania się w jego przeklęte oczy i znowu ulegnę. - To ty się z nią obściskujesz! - wyrzuciłam ręce w powietrze, nie panując nad swoimi uczuciami.
- Jest moją przyjaciółką, co w tym dziwnego? - rzucił i zmierzył mnie przenikliwym wzrokiem. Czekał jak to odbiorę, przecież się nie poryczę.
- Przykro mi, że Twoi przyjaciele robią wszystko, by zniszczyć to co między nami jest.
- O co Ci chodzi? - ryknął. Nadal jej bronił. To bolało, jednocześnie zapaliła się lampka ostrzegawcza. Coś tu nie grało.
- Widziała, że tu stoję! - krzyknęłam. - Oto co się stało!
- Nie zrobiła tego celowo. - no chyba nie. Nie powiedział tego - przesłyszałam się. Tej głupiej wariatki już nie było. Poszła. Załatwiła swoje i uciekła. Ugh... Dlaczego do cholery, czuje się tak źle?
- Wiesz co Niall? - powiedziałam zaciskając wargi w wąską linię. - Nie możemy zaczynać razem swojej przyszłości jeśli nie skończysz z przeszłością. Zawsze znajdzie się ktoś kto będzie próbował nas rozdzielić.
- Każesz mi wybierać? - oburzył się. Spojrzał na mnie jak na wariatkę i nerwowym ruchem zmierzwił włosy. Złapał się za kark i zaczął go drapać. - Nie możesz tego zrobić. - stwierdził i zmierzył mnie niszczącym wzrokiem.
- Nie dajesz mi wyboru. - powiedziałam szczerze. Dramatyzuję. Co z tego? Teraz to mój chłopak i jestem przekonana, że większość dziewczyn też nie chciałoby, by ich był całowany i obściskiwany przez inną - nawet jeśli to przyjaciółka.
- Jestem Twoim chłopakiem do cholery! - powiedział to. Przyznał to. Pierwszy raz usłyszałam to z jego ust. Nie uginaj się.
- To jest to, dlaczego nie powinneś spotykać się z tą żmiją!
- Nie Scarlett, to jest to - dlaczego powinnaś mi ufać. - powiedział i złapał za moją dłoń. Zaczął ją delikatnie gładzić. - Możesz mi zaufać. - powiedział tak cicho, że ledwo to usłyszałam. Zabrałam swoją dłoń i zrobiłam krok w tył.
- Obawiam się, że nie mogę tego zrobić. - parsknęłam. - Nie w obecnej sytuacji. - dokończyłam i schyliłam się, by położyć deskorolkę. Szybko ruszyłam w stronę domu, zostawiając go tam w totalnym osłupieniu. Nie mogłam poradzić kompletnie nic, że łzy zaczęły wypływać spod moich powiek. Nawet nie trudził się, by mnie zatrzymać. Może to i lepiej? Odepchnęłam się mocniej i dostawiłam kolejną nogę. Uniosłam rękę, by przetrzeć policzki.
To jest wszystko to, co potrafisz robić Scarlett.
Umiesz tylko niszczyć.
***
Gdy tylko wpadłam do pokoju rzuciłam się na łóżko i poduszką przykryłam głowę. Rozryczałam się jak małe dziecko. Wszystko popsułam. Doszczętnie. Na jego miejscu olałabym całą sprawę i dała sobie spokój z rozemocjonowaną lalą, która nie radzi sobie ze wspomnieniami. Taka jestem. Nie mogę ufać ludziom, nie tak łatwo. Już kilka razy się na tym przejechałam, nie tylko ja. Kiedy minęło kilkanaście minut mojego płaczu, poduszka była cała mokra, a cały mój makijaż wytarty w pościel usłyszałam sygnał wiadomości. Z nutką nadziei uniosłam telefon.
Niall
Niall
Niall
Ann. - Sky, potrzebuję Twojej pomocy. To ważne!
Ja też Cię potrzebuję.
Sky. - Wpadniesz? Muszę Ci tyle powiedzieć.
Ann. - Spotkajmy się w parku. Tym samym za 10 minut.
Odpisałam, że wszystko mi pasuje. Przecież nie napiszę jej, że jestem w stanie rozpaczy i paranoi oraz, że odstraszyłam jedynego chłopaka, który coś dla mnie znaczył. W przeciwnym wypadku byłabym wariatką. Poprawiłam makijaż i włosy. Wzięłam głęboki oddech i zabrałam ze sobą kurtkę. Zeszłam po schodach i ruszyłam w kierunku parku. Przelotnie spojrzałam na dom blondyna, jego samochodu nie było. Dziwisz mu się? - moja podświadomość kopnęła mnie w tyłek. - Dałaś mu do tego mnóstwo powodów.
Taka prawda. Nic, kompletnie nic mi nie wychodzi, a jeśli już coś idzie po mojej myśli to wszystko psuje. Kiedy dotarłam w wyznaczone miejsce, Ann siedziała na ławce otulona szalem i wpatrzona w białą kopertę. Gdy do niej podeszłam wstała i mocno mnie przytuliła. Cała się trzęsła.
- Ann, wszystko w porządku? - blondynka pokiwała głową i podała mi kartkę. Spojrzałam na nią i zobaczyłam jakąś małą plamkę.
- Czy ty...
- Jestem w ciąży. - powiedziała bez ogródek i opadła na ławkę.
O cholera.
- To cudownie... - nie miałam pojęcia, co jej powiedzieć. - Nie będę owijać w bawełnę. - stwierdziłam i zgromiłam ją spojrzeniem. - Wiesz kim jest ojciec? - skinęła.
Chwalcie niebiosa!
Odetchnęłam.
- To Douglas.
- Nie znam żadnego Doug... - wstrzymałam oddech, ponieważ nie ma absolutnie mowy, żeby moja przyjaciółka była w ciąży z moim przyjacielem. - O kurwa. - przeklęłam, a Ona odwróciła głowę.
- Jesteśmy razem od ośmiu miesięcy, próbowałam Ci to powiedzieć kilkakrotnie.
Nie Sky, nie panikuj. Co z tego, że przyjaciele okłamywali Cię przez pieprzone, osiem miesięcy?!
- W takim razie przepraszam, że jestem zdziwiona. - parsknęłam i opadłam obok niej.
Co się właśnie dzieje?
***
Nigdy nawet nie zastanawiałem się co zrobię kiedy się zakocham. Jak postąpię? Czy będę w stanie oddać dla niej wszystko. Cholera, to przyszło tak szybko. Spuściłem głowę i wziąłem głęboki oddech. Teraz już wiem. Jestem przekonany, że mogę poświęcić dla niej naprawdę wiele. Jo, ona jest w naszej paczce od samego początku, nie widziałem problemu - do teraz. Jednak jeśli Sky ma czuć się przez to źle, poświęcę to. Zmierzwiłem dłonią włosy i delikatnie oparłem się o płot. Przekręcałem w palcach białą karteczkę. Co ta dziewczyna ze mną robi? Uśmiechnąłem się na wspomnienie wczorajszego sms'a.
Kocha mnie.
Kocham ją.
Nigdy nie czułem czegoś podobnego. Te wszystkie emocje tłoczące się w twoim brzuchu. Ten ruj czegoś, niemiłosiernie wirujący, gdy tylko ją ujrzę. To choroba? Chciałem zapomnieć, dać sobie spokój - nie mogę.
Ostatnie światła w jej domu zgasły, a ja odczekałem jeszcze kilka minut. Postawiłem drabinę i ruszyłem ku górze, by dostać się do jej pokoju. Okno było uchylone. Nie wierzę w przeznaczenie, ale coś jest na rzeczy, Przeniosłem jedną nogę nad parapetem i wszedłem do środka. Poprawiłem kurtkę i uśmiechnąłem się głupkowato.
Wszystko idzie zgodnie z planem.
- Scarlett? - usłyszałem głos jej matki i prawie się przewróciłem.
Tylko nie to...
Szybko wbiegłem do łazienki i zamknąłem drzwi. Zapaliłem światło i puściłem wodę.
- Słońce, wszystko w porządku? - podeszła do drzwi, a ja złapałem się za głowę. Już widziałem jak klamka się porusza...
- Kochanie, chodź spać! - usłyszałem głos ojczyma Scarlett. Wstrzymałem oddech.
- Jutro porozmawiamy. - powiedziała pewnie i wyszła z pokoju.
Nie wierzę...
***
Gdy weszłam do pokoju było ciemno. Wszyscy spali. Przez cztery godziny rozmawiałam z Ann o tym co zaszło. Nie żałowała ciąży, nie żałowała również, tego że to dziecko Douglasa. Nadal nic do mnie nie dochodziło. Zapaliłam światło i położyłam kurtkę na oparcie krzesła, na biurku leżała biała karteczka, obok niej znajdywała się czerwona róża.
Zmarszczyłam brwi i wzięłam ją w ręce.
Za wszystko przez co przeze mnie wycierpiałaś...
Przepraszam.
Z uwielbieniem -
Niall.
PS: Spójrz w górę. Rewanż, królewno.
Szybko uniosłam głowę i prawie zeszłam na zawał. To było... Wszystko co... Chciałam...
Wyjęłam telefon z kieszeni i szybko wybrałam jego numer. Po kilku sekundach odebrał.
- Prze...
- Za dwie minuty na dole. - powiedziałam nie odrywając wzroku od wielkiego napisu. Schowałam telefon i przeczesałam włosy. Położyłam się na łóżku i ponownie odpisałam napis.
Prawda jest taka,że uwielbiasz popełniać błędy, królewno. Pokochałaś mnie, a ja chcę sprawić być tego nie żałowała.
Nigdy.
Zbiegłam po schodach i wyszłam tyłem.Stał tam - opierając się o płot i dopalając swojego papierosa. Uśmiechnęłam się i szybko podbiegłam, by go przytulić. Chłopak wyrzucił szluga i szeroko otworzył ramiona. Uniósł mnie ku górze, a ja złączyłam nasze usta.
- Jestem jednym wielkim błędem, królewno. - powiedział i postawił mnie na ziemi.
- Uwielbiam popełniać błędy. - zacytowałam jego słowa i przygryzłam wargę. - Jednak prawda jest taka,że jesteś najlepszym błędem w moim życiu.
Od Autorki: Trochę niech poromansują, bo szykuje się afera!:) i to dosyć poważna :O Dziękuję za komentarze! Z całego serca! :) Jestem taka chora i smarkam, ale mówię 'muszę to zrobić' więc przepraszam za badziewność tego rozdziału. Moja głowa ledwo kontaktuje
Kocham najmocniej!
20 komm - NEXT
do następnego :) x
To takie wkjsnwkskzkanans nie moge sie doczekac kolejnego
OdpowiedzUsuńAwww.
OdpowiedzUsuńSorka, ale w tym momencie nie stać mnie na nic innego xD ;***
JAKA AFERA??? nieeeee! nie rób tego xD
OdpowiedzUsuńNiesamowity rozdział i już nie mogę się doczekać kolejnego <3
Powrotu do zdrowia, kochana! ;*
TO JEST TAKIE CUDOWNE!!!! Oni razem to życie i nie mogą sie rozstać! :) uwielbiam to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :D
to jest niesamowite ! <3
OdpowiedzUsuńZajebiste ^___^
OdpowiedzUsuńAwwww! *.*
OdpowiedzUsuńZajebisty królewno :*
OdpowiedzUsuńWtf jaka afera? Rozdział cudowny *.*
OdpowiedzUsuńGabi
Aww rozdział jest cudowny^^
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, bardzoo mnie ciekawi co to będzie za 'poważna' afera. Zdrowiej wstawiaj jak majszybciej kolejne rozdziały oraz weny ci życze!
OdpowiedzUsuńEEEEEEEE.... Nie wyjeżdżaj mi tutaj z tymi aferami ty chorowita dziewojo! Tak po za tym to szybko zdrowiej. No ale wracając do tematuu. CZEMU.MI.TO.ROBISZ.? Czemu chcesz jakąś aferę już?
OdpowiedzUsuńTylko proszę. Powiedz mi, że nikt nie zginie!
Twój wierny jednorożec Rudy Mirek :)
Dziękujemy Królewno :33 Bisty ^^ Niall jest kurwa Boski i nieskazitelnie kochany xDD
OdpowiedzUsuńŚwietny xx
OdpowiedzUsuńO jaaaa!! Tak ma być już ever!!! Bez żadnych afer :*;*;*
OdpowiedzUsuńI właśnie o to chodzi! :) Czekam na next i życzę weny :*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
http://wait-for-you-1dff.blogspot.com/
Awwww.:* Jaakie to słodkie *__*
OdpowiedzUsuńCzekam na next.:!
jeeeej oni są kochanii *.*
OdpowiedzUsuńTo jest tak cholernie słodkie ♥ Czytam twojego bloga od samego początku . . Czekam z niecierpliwością na kolejnego ;* Życzę weny :* C;
OdpowiedzUsuń*-* genialne
OdpowiedzUsuń