- Dlaczego mi to mówisz? - zapytałam nie odrywając od niego wzroku. Był taki szczery. Taki prawdziwy... - Przecież mnie nienawidzisz. - powiedziałam, ponieważ tak myślałam, przez ostatni miesiąc.
- Nie nienawidzę Cię. - powiedział i posłał mi uśmiech. - Nie mam pojęcia czym ani kim jesteśmy - przerwał błądząc opuszkami palców po moim policzku. - Ale jestem cholernie przekonany, że nie chciałbym być w żadnym innym miejscu dzisiejszej nocy.
Wzięłam głęboki oddech i odchyliłam się do tyłu. Dosłownie czułam jak moje serce się rozpuszcza a nogi stają się jak z waty. Przełknęłam głośno ślinę i przymknęłam oczy. Było mi tak dobrze. Tak magicznie... Tak nierealnie? Jaką miałam pewność, że jutro nie wróci do bycia sobą? Jaką miałam pewność,że mnie nie zrani?
- Zgadzam się. - powiedziałam będąc pod ciągłym nadzorem jego oczu. Zabłyszczały, a na jego pięknej twarzy pojawił się uśmiech. - Jednak mam warunek. - przerwałam nie spuszczając wzroku. Byłam pod wrażaniem tego, że przy tak minimalnej przestrzeni, jest mi tak komfortowo. - Jeśli choć raz mnie zranisz, kończę z tym.
- Nie mogę obiecać Ci, że z dnia na dzień stanę się idealnym. - wytłumaczył cały czas trzymając dłoń na moim policzku. - Królewno, będę starał się z całych sił... - przerwał przenosząc swój wzrok na moje usta. - Będę starał się dla Ciebie.
***
Kiedy otworzyłem oczy, bezproblemowo dopadły mnie promienie słoneczne. To dziwne, ponieważ byłem przekonany, że zasłoniłem okna. Przewróciłem się na drugi bok i zobaczyłem małą karteczkę. Uśmiechnąłem się na samo wspomnienie wczorajszego wieczoru i usiadłem. Rozwinąłem ją i zacząłem czytać.
Bycie księciem nie zawsze jest łatwe.
Musisz jednak wiedzieć, że wierzę w Ciebie z całych sił
i czekam na Ciebie w moim zamku, o godzinie dziewiętnastej.
Chcę Cię jednak uprzedzić, że matka królewny, która ma bzika na Twoim punkcie -
będzie dzisiaj obecna.
Mam nadzieję, że przybędziesz.
Z uwielbieniem,
Sky.
PS: Bycie królewną, jest takie męczące. Masz całkiem wygodne łóżko. Miłego dnia :) xx
Pokręciłem głową z rozbawieniem i wstałem z łózka. Chwyciłem czarny marker i białą kartkę.
Razem z moim rumakiem, wpadniemy po Ciebie o siódmej.
Niall.
Oderwałem kawałek taśmy i przykleiłem ją do szyby, tak by mogła wyraźnie zobaczyć co tam pisze. Spojrzałem na kartkę i uderzyłem się w czoło. Co ze mną jest nie tak? Czemu tak cholernie się zmieniłem? Co ta dziewczyna ze mną robi? Ona nie może wywrócić mojego życia. Nie może go zmienić. Moją wewnętrzną walkę przerwał dźwięk telefonu. Dostałem wiadomość.
Sky: Nie zabieraj ze sobą swoich przyjaciół :) x
Zaśmiałem się w głos i podszedłem do okna. Stała na przeciw. Nadal czułem jej zapach, który został na mojej koszulce. To jak się tuliła, to jak zasnęła w moich ramionach...
Horan do cholery, bądź facetem.
Niall: Będzie bardzo rozczarowany, królewno.
Teraz to Ona się uśmiechnęła, kiedy odczytała moją wiadomość. Ma dołeczki? Cholera.
Niall: Ślicznie Ci w niebieskim.
Sky: Nie podlizuj się i tak nie możesz zabrać go ze sobą :P
Niall: Nawet nie chciałem! x
Sky: Akurat!
Niall: Widzimy się o dziewiętnastej, królewno.
***
Położyłam się na łóżku i przyłożyłam telefon do klatki piersiowej. Co się dzieje? W momencie ktoś zaczął dobijać się do moich drzwi. Wstałam niepewnie i ruszyłam w ich kierunku.
-Sky! - krzyknęła Anne, praktycznie na mnie wchodząc. Zmierzyłam się z jej szerokim uśmiechem i wpuściłam ją do środka.
- Wygrałaś w totka? - zapytałam, kiedy blondynka o własnych siłach stała już przy moim łóżku. Wyglądała jakby była na haju. To nie było normalne.
- Nah. - prychnęła, machając ręką. - Widziałam zdjęcie.
Co?
- Jakie zdjęcie? - zapytałam. - Dobra nie mów. Na pewno słyszałaś, że five sos mają dać dzisiaj koncert w naszym mieście. - wytłumaczyła patrząc jak nieporadnie kiwam głową. Nie miałam pojęcia. - Kto ich spotkał? - zapytała podrywając się do góry i głośno piszcząc. Odpięła torebkę i wyjęła z niej dwie małe karteczki. - Mam bilety! - pisnęła głośniej i mocno mnie przytuliła.
- Ann, nie mogę. - powiedziałam dwie minuty przytulania później. - Jestem umówiona z Niallem.
Przyrzekam, widziałam każdy wzrok tej dziewczyny - przynajmniej tak myślałam.
Byłam w błędzie, ponieważ w tamtym momencie jej wzrok wyrażał więcej niż jakiekolwiek słowa.
Wyglądała jakby w jednej chwili piszczała ze szczęścia i złości i choć może to było bardzo zabawne.
Nie chcę oglądać tego nigdy więcej.
- Ann, nie mogę. - powiedziałam dwie minuty przytulania później. - Jestem umówiona z Niallem.
Przyrzekam, widziałam każdy wzrok tej dziewczyny - przynajmniej tak myślałam.
Byłam w błędzie, ponieważ w tamtym momencie jej wzrok wyrażał więcej niż jakiekolwiek słowa.
Wyglądała jakby w jednej chwili piszczała ze szczęścia i złości i choć może to było bardzo zabawne.
Nie chcę oglądać tego nigdy więcej.
***
Po dosłownie trzech minutach, po wyjściu Anne, ktoś znowu stanął pod moimi drzwiami. Żadnej prywatności. Każdy coś chce, o coś prosi. Nawet moja mama była tu kilkakrotnie z ciasteczkami, by dowiedzieć się czegokolwiek.
- Ugh. - jęknęłam podnosząc się z łóżka. - Czego znowu? - ryknęłam stając przy drzwiach. Przekręciłam klucz i moim oczom ukazała się blondynka.
No jasne.
- Scarlett! - pisnęła i wparowała do mojego pokoju. To było jej pierwsze słowo dzisiaj, a ja już chciałam ją zabić.
- Jeżeli...
- 'Jeżeli jeszcze raz nazwiesz mnie Scarlett to Twoje włosy znajdą się w innym miejscu'. - powiedziała robiąc cudzysłów w powietrzu i potwornie mnie przy tym przedrzeźniając. Jest wredna.
- Czego chcesz, Holly? - zapytałam, chociaż wcale nie chciałam poznać odpowiedzi.
- Nie chcę niczego! - pisnęła siadając na łóżku. - Chciałam Ci tylko pokazać to! - krzyknęła unosząc rękę do góry.
O kurwa. Kurwakurwakurwakurwakurwa.
- Co to jest?! - zapytałam strasznie głośno podbiegając do niej.
- Zayn mi się oświadczył!
Biedny chłopak.
- Czy On wie co to znaczy? - zapytałam cały czas przyglądając się pierścionkowi. - Cholera, ile On zarabia? - parsknęłam, a dziewczyna zabrała rękę, wywracając oczami. To się nie dzieje na prawdę.
Trzeba do niego zadzwonić. Niech to przemyśli.
Niech uświadomi sobie co to znaczy! Reszta życia? Z Holly? RAZEM?
[*]
- Owszem, wie. - prychnęła. - Zapewnia mnie,że mnie kocha.
- Jednak Ty i On, nie jesteś w ciąży?
- Och, nie! - zaczęła się śmiać. Czy to był paniczny śmiech? Nie mam pojęcia. - Nie mamy go nawet w planach. - wytłumaczyła gestykulując rękoma. - No wiesz, pieluchy i kaszki - na to za wcześnie. - zaczęła się śmiać. - A co z Twoim życiem? - zapytała przyglądając się pierścionkowi. Ciekawe czy mój narzeczony (jeśli w ogóle będę go miała) kupi mi taki.
- Cóż. - uśmiechnęłam się spuszczając wzrok. - Jestem z Niallem.
- Z kim,kurwa, jesteś? - zapytała szybko wstając z mojego łóżka.
No to jedziemy.
- Przecież, nienawidzisz go! - dlaczego Ona się drze? - Nie możesz z nim być, cholera Scarlett, obiecałaś! - po Scarlett się 'wyłączyłam' ponieważ znowu miałam ochotę jej przywalić. Muszę wymyślić jej jakąś żenującą ksywkę.
- Dlaczego tak go nienawidzisz? - zapytałam również stając. Czy ja go broniłam? - Co On Ci zrobił? - patrzyłam na nią, a Ona z sekundy na sekundę bledła. Z jakiegoś nieznanego mi powodu przejęła się.
Cholera, czym?
- Popatrz na mnie. - powiedziała śmiertelnie poważnie. - MUSISZ z nim skończyć.
- Kim do kurwy jesteś, żeby mówić mi takie rzeczy?! - ryknęłam nie wierząc. - Nie mówiłam Ci, że Zayn jest cholernie idealny! Nie jest taki! - oko za oko, ząb za ząb. Szczerze, mówiąc to Malik był jej jedynym chłopakiem, który był w porządku. Nie było nawet mowy, żeby jej to teraz powiedzieć.
- Cholera Scarlett On się Tobą bawi! Zdradzi Cię i zostawi złamaną! - wyrzuciła ręce w górę. - Jest tylko śmieciem! - krzyknęła, a ja nawet nie zarejestrowałam momentu w którym uderzyłam ją z płaskiej dłoni. Krzyczałyśmy tak głośno, że rodzice przybiegli i rozdzielali nas z obu stron. Wydawało mi się, że to wyprawia się tylko w mojej głowie - niedoczekanie.
- Co się dzieje? - krzyknął Cox, trzymając mnie w rogu pokoju. Naprzeciw nas stała Holly z moją mamą.
- Nienawidzę jej! - krzyknęłam, odwracając wzrok. - To się dzieje!
- Scarlett! - moja matka stanęła w jej obronie. Jakżeby inaczej? Zawsze to robi. Zawsze stara się być idealną 'macochą' dla tej suki. Odwróciłam twarz i mocno zacisnęłam wargi.
Nie chcę tu być.
- Nie chcę jej więcej widzieć! - powiedziała i wyrywając się z ramion mojej matki, wybiegła z pokoju. Wywróciłam oczami i zrobiłam krok do przodu. Obaj spojrzeli na mnie zdezorientowani.
- Nie chcę o tym rozmawiać! - parsknęłam. Cholernie zdawałam sobie sprawę z tego, że
zachowuję się jak małe dziecko - nie obchodziło mnie to. - Chcę zostać sama. - powiedziałam zakładając ręce i siadając na łóżko.
- Bardzo dobrze! - krzyknęła moja mama. Ostatnim razem była taka wściekła, gdy uciekłam. Cholera, przecież nie miałam jej denerwować - obiecałam jej to. - Zostaniesz tu sama przez następny tydzień! Będziesz miała okropnie dużo czasu, by wszystko przemyśleć!
- Ale mamo! Mam plany! - krzyknęłam. Przez chwilę poczułam się jak zawsze w momencie, gdy mama kłóciła się z tatą, a ja nie mogłam stanąć po żadnej ze stron. To było okropne. Wiedziałam, że nieważne co zrobię - zranię obu.
- Ja też miałam plany Scarlett! - wyrzuciła ręce w powietrze. Cox nie mówił nic. Tylko stał. Nic więcej. - Miałam ochotę spędzić spokojny wieczór! Co się z tobą dzieje? Spędzasz noc nie wiadomo gdzie, jesteś rozwydrzona i nie obchodzi Cię nikt poza tobą! - miała łzy w oczach. Błagam nie. - Dawna Scarlett była Twoim przeciwieństwem i wiesz co? Kochałam ją bardziej. - dokończyła i ocierając łzy wierzchem dłoni, opuściła pokój. Mężczyzna wyszedł tuż za nią.
Czyli, że teraz mnie nie kocha?
Poczułam okropną pustkę. Sumienie i pustkę - nic więcej.
Nienawidzę tego dnia.
Niall: Wszystko w porządku, królewno? x
Sky: Jasne.
Niall: Wiem, że kłamiesz. Jesteś załamana.
Sky: Nienawidzę tego dnia! Nienawidzę Holly i nienawidzę mojej matki! :(
Niall: Co się stało? Chcesz porozmawiać?
Sky: Chcę Cię przytulić. Nic więcej.
***
Napisałam do Anne, że z całego koncertu nici. Byłam załamana. Moje serce nie czuło nic. Nie wiedziałam co myśleć o sytuacji z moją matką - nie wiedziałam jak to rozumieć. Przestała mnie kochać? Tak zwyczajnie? Rozmyślałam nawet o wyjeździe do mojego ojca. Nie widziałam go tak dawno. Mój tata był dobrym człowiekiem, zawsze mnie kochał i wiem, że kochał także moją mamę.
Jednak w życiu układa się różnie.
Schowałam twarz w poduszkę i załkałam. Głowa bolała mnie od ciągłego płaczu. Ostatnim razem płakałam tak dawno temu... nieprawda. Ostatnim razem płakałam przed klubem, kiedy Niall...
Moje nierozmyślanie przerwało pukanie. Ciekawe kto to? Może Holly zrozumiała,że jest nadętą suką? A może moja matka przyszła powiedzieć mi, że wypisuje mnie z rodziny, a jej nowym dzieckiem zostaje ta szmata? Zajęło mi kilkanaście sekund, by dostrzec, że pukanie wcale nie dochodzi z wewnętrznej strony drzwi. Uniosłam głowę i spojrzałam w stronę okna.
Niall.
Cholera, to naprawdę był On.
Wstałam szybko z łóżka i podbiegłam do okna. Otworzyłam je i spojrzałam w jego oczy.
Tak bardzo się za nim stęskniłam.
Tak bardzo go potrzebowałam.
- Pomogę Ci. - powiedziałam podając mu rękę i pomagając wejść do środka. - Co tutaj... - zaczęłam, ale chłopak przerwał mi, gwałtownie wpijając się w moje usta. Mocno przyciągnął mnie do klatki piersiowej i ucałował czoło.
- Ciii. - powiedział, a ja w sekundzie poczułam kolejne łzy. Jestem taką beksą. - To ja jestem tu, by Ci pomóc. - szepnął ponownie całując moje czoło. - Pomogę Ci, królewno. - spojrzał mi głęboko w oczy. Przyrzekam, że jego oczy jeszcze nigdy nie były tak idealne. - Pomogę Ci we wszystkim.
Od Autorki: Siemka! Wiem, że jesteście źli, ale - aleeeeeeeee JEST JUŻ PO WSZYSTKIM. Miałam taki szalony tydzień - Bierzmowanie, testy, gościna, urodziny blablabla. Ale to już jest koniec, nie ma już nic!
Wgl taki cudowny Nialler. :( Cholera, czy ktoś może mi takiego dać? :(( Błagam.
Chciałąbym powiedzieć, ze uwielbiam zakazaną miłość i jest ona perfekcyjna!
Dziękuję za wszystkie komentarze!
Jak myslicie? Horan dotrzyma obietnicy?
2o komm - NEXT.
+ Zapraszam na mojego wattpada! :) www.wattpad.com/user/herworldismagic ŚĄ TU TEŻ INNE OPOWIADANIA! :D
Do następnego! Kocham! x