niedziela, 22 marca 2015

Rozdział 11. Gdzie byłeś przyjacielu?

22 komentarze:
Niall zmierzył mnie wzrokiem i obrócił się na plecy.Zrobiłam to samo. Blondyn założył ręce za głowę, a ja położyłam swoje wzdłuż ciała.
- Zaczynasz? - zapytał, a ja skinęłam głową. Po krótkiej chwili zdałam sobie sprawę, że nie patrzy na mnie, więc nie zauważył potwierdzenia.
- Hmm, tak. - powiedziałam cicho i skupiłam się na gwiaździstym niebie.
Jakim cudem zawsze miałam milion pytań, a teraz w mojej głowie była jedna, wielka, czarna dziura?
- Mogę zacząć. - zaśmiał się, a na moje policzki wkradł się szkarłatny rumieniec.
- Jasne. - powiedziałam modląc się w duchu, by nie zrobić z siebie jeszcze większej idiotki.
- Dlaczego Twoi rodzice się rozwiedli? - zapytał i przechylił lekko głowę w moim kierunku. Wzdrygnęłam się na jego palące spojrzenie i odwróciłam wzrok.
- Cóż, myślę,że mama zdradziła ojca - jednak on również nie jest święty. - wzruszyłam ramionami. - W sumie, to nie  mam pojęcia. Nie mam takiej potrzeby.
- Rozumiem. - przerwał i uniósł się na łokciu. - Nie musisz odpowiadać na wszystkie pytania. - wytłumaczył i wrócił do poprzedniej pozycji.
- Ilemiałeśdziewczyn? - zapytałam tak szybko, że przez chwilę zwątpiłam czy w ogóle zrozumiał.
- Jedną. - odpowiedział, ale doskonale zauważyłam,że się spiął. - To właśnie dzięki niej taki jestem.
- Gdzie Ona teraz jest?
- W mojej dalekiej przeszłości, w części mojego życia, którą już kompletnie się nie interesuję.
- To smutne. - stwierdziłam.
- Tak uważasz? - zapytał siadając. - Myślę,że lepiej mi się rozmawia gdy na Ciebie patrzę.
Och, co? 
Jego oczy zabłyszczały, a moje serce poruszyło się. Miał dziewczynę? Prawdziwą dziewczynę?
Co takiego zrobiła, że nie chce jej znać. Zraniła go? Cóż, myślę, że bardzo mocno.
Wcale,że nie. Wyglądał teraz jakby za chwilę miał się rozpaść. Udawał? Niemożliwe. Jednak, to Niall - On jest skłonny do takich rzeczy.
Pilnuj się,Williams. 
Zrobiłam to co blondyn i skrzyżowałam nogi. Usiadłam naprzeciwko niego.
- Zraniła Cię? - zapytałam cicho, odwracając wzrok.
- Powiedźmy,że był remis. - uśmiechnął się i poprawił włosy. Jak to remis?
Tak bardzo go nie rozumiem. 
- Teraz Ty. - powiedziałam patrząc na koc.
- Co planujesz po szkole? Jakieś studia? Plany? - co? Niall interesuje się moją dalszą edukacją? Byłam pewna,że zapyta o coś jak to, czy jestem dziewicą, czy miałam chłopaka lub czy ilu ich w ogóle miałam.
- Nie zapytasz o moje związki? - rzuciłam patrząc prosto na niego.
- Cóż. - wzruszył ramionami i przysunął się bliżej.Przełknęłam głośno ślinę,ale nie odsunęłam się. - Jeśli chłopakowi zależy na dziewczynie, to jestem tego zdania, że powinien zrobić wszystko, by nie było więcej 'byłych', a nie wyciągać ich z przeszłości. - splotłam swoje palce i niecierpliwie się w nie wpatrywałam.
- Twoje marzenie? Przynajmniej jedno.
- Mam trzy. - uśmiechnęłam się żałośnie. Blondyn spojrzał na mnie, być może zaskoczony moją ochoczą odpowiedzią.
- Zamieniam się w słuch. - powiedział, a jego telefon zawibrował. Przeprosił, wyciągnął go z kieszeni i wyłączył.Jestem przekonana, że w tym momencie wyglądałam jak burak.
- Pomyślisz,że to głupie.
- Marzenia nigdy nie są głupie.
Jak bardzo dziwne jest to, że mówi mi to właśnie Niall?To wszystko jest takie skomplikowane. Jego oczy są teraz jasne a jego uśmiech przecudowny. To niemożliwe, żeby się zmienił. To zwyczajnie nie jest realne.
- Zawsze chciałam polecieć paralotnią. - powiedziałam, a chłopak pokazał mi jeden palec. Uśmiechnął się i przygryzł delikatnie wargę. - Chciałabym dostać się na studia w Londynie. - dodał drugi palec, a ja spuściłam głowę. - I...zawsze chciałam zatańczyć - tak bez muzyki. Z kimś idealnym dla mnie. - teraz dosłownie płonęłam. - Jestem idiotką. - dokończyłam, a chłopak przechylił głowę.
- Cóż, w życiu nie widziałem mądrzejszej idiotki. -zachichotał, a ja odwróciłam wzrok. To jakaś cholerna gra, którą przegrywam?
- A Twoje marzenia? - zapytałam cicho, a chłopak przejechał ręką po karku.
- Chciałbym mieć kiedyś czwórkę dzieci. - zastanowił się i odchylił głowę.
Och. 
- Chciałbym pojechać na koncert Nightwish w przyszłości i... - zastanowił się chwilę i spojrzał mi głęboko w oczy. - Marzy mi się taki cholernie seksowny pocałunek w deszczu. - rzucił nie odrywając ode mnie wzroku. Moje policzki pobiły dzisiaj rekord czerwienienia się. - Z kimś idealnym dla mnie. - powtórzył moje słowa, a ja spuściłam głowę.
Co On ze mną robi? 
- Ostanie pytanie. - powiedział z uśmiechem.
Zastanawiałam się nad nim naprawdę długo. Jednak w końcu to z siebie wydusiłam.
- Dlaczego nie chcesz iść na wesele ojca? - powiedziałam i w raz z wypowiadaniem tych słów, cholernie tego pożałowałam. Cofnij czas, proszę, cofnij czas.
Nic. 
- Myślę,że powinniśmy jechać. - rzucił szybko i wstał.
Zaraz, co? 
Chłopak schylił się by podać mi rękę. Złożył koc i mi go podał. Zabrał koszyk i ruszył w kierunku samochodu. Wiedziałam, że ktoś musi coś spieprzyć. Brawo, Sky - godne Oscara.
Obserwowałam jego napięte mięśnie, idąc po tyłach. Nie bałam się, bo niby czego? Nialla? On nie zrobiłby mi krzywdy, prawda? Wbrew temu jaki jest - nie zrobiłby.
- Przepraszam. - powiedziałam, kiedy otworzył bagażnik by włożyć rzeczy.
- Wejdź do auta, Sky. - rzucił i zamknął go tuż przed moim nosem. Wzdrygnęłam się, ale kurwa.
Kto tu powinien być bardziej wkurzony? Ugryzłam się w język  i odwróciłam wzrok.Wsiadłam do samochodu, zapięłam pasy i oparłam głowę o zimną szybę. Usłyszałam za sobą głęboki wdech blondyna.
Och, sumienie? 
- Jesteś zła? - zignorowałam go. - Sky? - przecież ja go uderzę. - Scarlett, do cholery. Nie masz żadnego, pieprzonego powodu by być wkurzoną.
- Jesteś tego pewny?! - odwróciłam się gwałtownie w jego kierunku. Był zaskoczony moim wybuchem. Prawidłowo. - Mam ich mnóstwo, ty...ty dupku! Za kogo się uważasz? Mogłeś zignorować moje natrętne pytanie, wież, że jestem do cholery ciekawska! Wmawiasz mi,że mnie znasz, a nie radzisz sobie ze swoimi emocjami. Uporządkuj swoje życie, a dopiero wtedy właź do mojego. - odwróciłam głowę i nabrałam głęboko powietrza. Co się ze mną dzieje?
- Bo nienawidzę swojego ojca za to,że to robi! To jest kurwa nienormalne i chore! Zamienił matkę na tą dziwkę! Jest takim popieprzonym egoistą! Nie zna tej szmaty, Ona jest...widziałem jak go zdradza!- wykrzyczał i odpalił silnik. Spojrzałam w jego kierunku. Miał łzy w oczach? Nie,proszę nie znowu. Spuściłam głowę.
Nie łam mi serca. 
- Niall... - powiedziałam cicho. Jego głowa oparta była o zagłówek fotela. Oddychał naprawdę głęboko.Położyłam swoją dłoń na jego. Była taka gorąca w porównaniu do mojej. Nic dziwnego, zawsze kiedy byłam zła robiło mi się zimno. - Nie wiedziałam. - szepnęłam a On otworzył oczy.
- Nikt nie wiedział. - przejechał wolną dłonią po twarzy. - Przepraszam, nie powinienem był...
- Jest okej. - powiedziałam cicho.
- Nawet nie wiesz ,o ile jest mi lepiej. - uśmiechnął się blado. - To dziwne,że nawet po kłótni z Tobą czuje się dobrze. - ścisnęłam jego dłoń mocniej. Uśmiechnął się i spojrzał mi  w oczy. - Gdybyś była moją dziewczyną, zamknął bym Cię w ramionach i nigdy nie wypuścił.
Niall,który wyznaje mi najciemniejsze momenty swojego życia, to nie moja bajka. 
Zastanowiłam się chwile i odpięłam pasy. Przesunęłam się powoli i spojrzałam na niego. Przekręciłam kluczyk w stacyjce i zgasiłam silnik.
Nie mam pojęcia co robię. 
Usiadłam na jego kolanach, a On objął mnie niepewnie w tali. Złapałam jego twarz w dłonie i złożyłam delikatny pocałunek w rogu jego oka. Przenosiłam pocałunki coraz niżej i niżej. Chłopak mierzył mnie swoimi niebieskimi tęczówkami, a ja starałam się,by poczuł się lepiej.Kiedy doszłam do jego ust spojrzałam głęboko w jego oczy, jakby pytając o pozwolenie. Szybko skinął głową.Delikatnie przywarłam swoimi wargami do jego. Chłopak zachłannie odwzajemnił pocałunek, jakby cały czas na to czekał. Kiedy odsunęłam twarz od jego, mocno mnie objął. Przytuliłam się do niego i zamknęłam oczy.
Ten moment był nasz. 
Mimo mojego niewygodnego położenia, w którym kierownica wbijała mi się w tyłek - było idealnie. Moja podświadomość cały czas przypominała mi, że dla niego to nic nie znaczy. Miała rację,jednak wciąż ją odpychałam.
- Od tej chwili mam więcej marzeń. - szepnął do ucha, wysyłając pozytywny dreszcz wzdłuż  mojego kręgosłupa.

***

Gdy tylko weszłam do pokoju rzuciłam się na łóżko. Czy ja śniłam? To wszystko było takie realne. 
Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w kierunku łazienki. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. 
Cudownie. Wszystkie moje mięśnie się rozluźniły i chyba nie mogłam poradzić kompletnie nic, że moje myśli w dalszym ciągu uciekały do ust blondyna. 

***

Wziąłem głęboki oddech i ruszyłem w wyznaczonym kierunku. Malik kilka godzin temu przysłał mi adres klubu w którym są, jednak wtedy to nie było istotne. Moja głowa pękała od wszystkich myśli jakie mógłbym zrobić z tą dziewczyną. Jej usta były magiczne.Cały czas wracałem do chwili w której jej policzki zrobiły się czerwone, ale i tak zaczęła pokonywać przeszkody,by znaleźć się na moich kolanach. Nie chciałem jej ranić, nie zasługiwała na to. Zasługiwała na wszystko co najlepsze, nie byłem w stanie jej tego dać. Zaparkowałem samochód i ruszyłem do wejścia. Ochroniarz stojący przed klubem skinął w moim kierunku i odchylił szalkę. Do moich nozdrzy dotarł ten sam obrzydliwy odór co zwykle. Zacząłem kierować się do naszego stolika. Od razu dostrzegłem Malika z dziewczyną, która mieszkała ze Scarlett. Payne tańczył z kilkoma dziewczynami na parkiecie, Styles grzebał w telefonie, a Tomlinson popijał kolorowego drinka. Oczywiście mojej uwadze nie umknęła Jo. Należała do naszej paczki, nic dziwnego, że tu była. 
- Stary! - Louis podniósł się z miejsca, a dziewczyna w sekundzie uniosła na mnie wzrok.Odwróciłem swój i skierowałem go na Liama, który zapraszał mnie do wspólnej zabawy ze swoimi 'koleżankami'. Uśmiechnąłem się, ale pokiwałem przecząco głową. 
Cholera,ale gorąco.
- Tommo! - odpowiedziałem i ruszyłem w jego kierunku. - Jesteś uchlany w cztery dupy. - zaśmiałem się i zmierzyłem go wzrokiem. 
- Gdzie byłeś przyjacielu? - zachwiał się i podszedł bliżej. 
- Kojarzysz córkę Coxa? 
- To nie ta, co siedzi u mulata?
- Przyrodnią. - pokręcił głową. - Brunetka, niewysoka...
- Ach, ta! - uśmiechnął się i zaklaskał w dłonie. - Jak mógłbym zapomnieć o dziewczynie, która dała Ci kosza co najmniej dwa razy? - parsknął  i napił się alkoholu. 
- Byłem z nią. 
- Och, cudownie. - spojrzał na mnie podejrzliwie, ale nie skomentował tego.
- A co u Ciebie?  - zapytałem. 
- Nie mam przyjaciół do picia - Styles wymięka. - skinął głową w kierunku chłopaka. - Malik próbuje wessać twarz tej biednej dziewczyny, a Payne... cóż, nie wiem gdzie jest. 
- Stoi kilka metrów dalej, idioto.  
- Będziesz pił?
Tak.
Nie.
Tak. 
Chciałem iść jeszcze do Scarle...
- Jasne. - powiedziałem i podszedłem do stolika. Jo spojrzała w moim kierunku i pokiwała palcem.- Nie tym razem. - wzruszyłem ramionami i rzuciłem kurtkę na fotel. Tomlinson oznajmił mi, że idzie po alkohol, a kilka minut później tańczyłem razem z brunetem i kolorowym kieliszkiem.
Moje myśli cały czas uciekały do uroczej brunetki, a kiedy moje usta spotkały się z ustami jakiejś napalonej dziewczyny - wyobraziłem sobie właśnie ją. 
I wtedy czar prysł. 
Ponieważ, co ja, kurwa robię?

***

Przejechałam palcami po nadal czerwonych ustach i uśmiechnęłam się.Nadal czułam smak jego idealnych ust.Czy to możliwe,żeby się zmienił?Podeszłam do okna i wtedy uśmiech zszedł z mojej twarzy. Nie było go. Nie było samochodu ani światła w jego pokoju.
Naiwna idiotka. 
Pomyślałam i położyłam się na łóżku. Wzięłam laptopa i weszłam na twittera. Czas minął mi naprawdę szybko. Kiedy ziewnęłam postanowiłam, że czas spać. Odłożyłam komputer i ostatni raz podeszłam do okna. 
Ciemno. 
Przejechałam dłonią po wilgotnych włosach i położyłam się do łózka. Już miałam zgasić lampkę, kiedy niespodziewanie telefon zaczął wibrować.Wzięłam go do ręki i uśmiechnęłam się.
Niall. 
Wzięłam głęboki oddech i przygryzłam wargę. Kliknęłam na ikonkę wiadomości i zamarłam. 
Dupek. - Cudowny wieczór, ale nie licz na nic więcej. 

Od Autorki: Ja wymiękam! Jaki dupek -,- Co On sobie wyobraża? Ogólnie cały 'piknik' był taki meeeeeeeeega słodki ♥
Jak myślicie?Horan się pewnie uchlał? 
Dziękuję za 2o komentarzy! Jesteście cudowni ♥ 
Do następnego! :) x
2o komm - NEXT.  









poniedziałek, 16 marca 2015

Rozdział 10.Do puenty,Einsteinie.

21 komentarzy:
Nie widziałam go od trzech dni, a kiedy nagle się pojawił - zwyczajnie mnie ignorował. Nie zwracał na mnie uwagi, mijał na korytarzu, nawet nie patrzył w moją stronę. Wszyscy naokoło ciągle pytali czy wszystko ze mną w porządku.Oczywiście,że tak.
Jasne,że nie. 
Widok Nialla - płaczącego Nialla, wzruszył mną do granic możliwości.Jak to możliwe, że potrafił tak dobrze udawać? Cholera, to nie z nim było źle, tylko ze mną. Zawsze wpadam w gówno, a później potrzebuję pomocy by z niego wyjść. W tym wypadku tą czarną dziurą był ten dupek, cóż - On nie palił się do tego by pomóc mi wyjść.
- Sky, słuchasz mnie? - Ann potrząsnęła mnie za ramiona, tym samym wyrywając z zamyślenia.
- Jasne, ja...Cóż właściwie to nie. - powiedziałam powoli przekierowując swój wzrok na ludzi otaczających nas dookoła. Cała stołówka była zapełniona, a my siedzieliśmy przy 'naszym' stoliku. Douglas cały czas bawił się telefonem, a moja przyjaciółka opowiadała mi coś, co według niej,było bardzo ważne. - Przepraszam, nie mogę się skupić.
- Super. - parsknęła i wyrzuciła ręce w górę.
- Annie, nie dramatyzuj - nigdy nie byłaś zakochana? - zapytał, a blondynka zmierzyła go morderczym wzrokiem. Przez chwilę zastanawiałam się nad grą słów, która spowodowała nieco napiętą atmosferę.
- Nie jestem zakochana. - rzuciłam, przerywając ich walkę na spojrzenia.Czasami zastanawiałam się, czy przez ten cały wyjazd Douglas nie zbliżył się do Ann i na odwrót. Zawsze chwaliła się,że rozmawiała z nim kilka godzin dziennie, podczas gdy ja nie miałam na to czasu. Dziewczyna pokiwała kpiąco głową i schyliła się nieco. Niall siedział na swoim miejscu, plecami do mnie.
Dzieliło nas kilka okrągłych stolików i paru ludzi. - Pomiędzy nami nic nie ma. - dokończyła, a brunet cicho się zaśmiał.
- Och,Scarlett. Mała, niewinna Scarlett. - przysunął się bliżej i objął mnie ramieniem. - Zrozumieliśmy za pierwszym razem. - wywrócił oczami i ugryzł jabłko, które trzymał w wolnej dłoni. - Musisz się teraz zastanowić - kogo próbujesz przekonać, że między wami nic nie ma? Nas czy siebie? - dokończył, naciskając z dokładnością na ostatnie słowo.
- Oplułeś mnie. - powiedziałam, a Anne zaczęła się śmiać. Douglas wzruszył ramionami i odsunął się  na poprzednie miejsce. - Nikogo nie próbuję do niczego przekonywać. Pomiędzy nami nic nie ma, nie było i nigdy nie będzie.
- Sky, możemy porozmawiać? - usłyszałam za sobą jego głos i zimny dreszcz ruszył w kierunku dolnej części kręgosłupa. Spojrzałam na miejsce na którym jeszcze chwilę temu siedział blondyn, by upewnić się,że nie jestem psychiczna.Nie było go.
Cholera. 
- Och, kopę lat. Zrobiłeś coś z włosami? - parsknęłam odwracając w jego kierunku. - Przepraszam, prawie zapomniałam jak wyglądasz. - blondyn zacisnął szczękę i wziął głęboki oddech. Wstałam z miejsca i stanęłam naprzeciwko niego.
- Możemy porozmawiać... w cztery oczy? - przerwał, oglądając się wokół.
- Jeśli wstydzisz rozmawiać się ze mną tutaj, dlaczego mielibyśmy robić to gdziekolwiek indziej? - zapytałam retorycznie i już miałam zamiar usiąść, kiedy poczułam jego silną dłoń na nadgarstku.Gęsia skórka pokryła całe moje ciało. Odwróciłam się w jego kierunku i poprawiłam włosy. - Nigdy więcej nie łap mnie w ten sposób. - zasyczałam mierząc go wrogim spojrzeniem. Chłopak przygryzł delikatnie wargę i spojrzał mi głęboko w oczy.
Czy to możliwe, że w taki sposób rozpuszczał lód, który zakrywał część mojego serca,która szczerze go nienawidziła?
- Chcę z Tobą porozmawiać.
- Rozmawiajmy.
- Scarlett, do cholery. - wziął oddech i zrobił krok w moją stronę. Pachniał tak samo dobrze jak zapamiętałam. - Dziś wieczorem,proszę.
Tak.
Nie.
Tak.
Przestań.
Cichy okrzyk wydobył się z ust mojej przyjaciółki, wyprowadzając mnie z osłupienia. Douglas pił sok z kartonika, który ewidentnie się skończył, natomiast on nadal pociągał, wywołując ten idiotyczny dźwięk.Anne uderzyła ręką w kartonik, tak, że ten upadł na ziemię. Brunet obdarzył ją zdezorientowanym spojrzeniem i uniósł ręce do góry w geście obronnym.
- Zgadza się. - usłyszałam za sobą i posłałam dziewczynie mordercze spojrzenie. - Dziś o dziewiętnastej będzie wspaniale. - stanęła obok mnie i radośnie objęła ramieniem.Chłopak skinął głową, obdarzył mnie ostatnim spojrzeniem i ruszył w kierunku wyjścia. Blondynka odwróciła się w kierunku stolika i jakby nigdy nic, znowu usiadła. Dopiero teraz doszło do mnie jak wielu ludzi oglądało tą całą 'scenę'. Już miałam coś powiedzieć, ale zdecydowałam się pójść w ślady przyjaciółki.
- Odbiło Ci? - zapytałam upijając łyk wody. Chyba naprawdę nic do niej nie docierało. My nie mamy z Niallem nic do wyjaśnienia. Kompletnie, nic.
- Przestań! Zrobię Cię na bóstwo i będzie Twój! - zamknęła oczy, zapewne już wyobrażając sobie w co mnie ubierze. Nie ma szans. - Ta niebieska mini będzie idealna, masz takie genialne nogi i... - już miała dokończyć, kiedy Douglas niespodziewanie jej przerwał.
- Skończyłaś? - zmierzył ją idiotycznym spojrzeniem, a ona wytknęła mu język. - Rozumiem, że jesteście kobietami, moja mama zawsze mi mówiła, że w okresie dojrzewania nie będę mógł was zrozumieć...
- Do puenty,Einsteinie. - przerwała mu Ann, zakładając nogę na nogę.Dziewczyna spojrzała na swoje paznokcie i obojętnie  zaczęła się nimi bawić.
- Chodzi mi oto, że nie może się w Tobie zakochać, kiedy będziesz w jakiejś ekstremalnie krótkiej spódnicy,gdy każdy facet będzie patrzył na Twój tyłek. - powiedział cicho, mierząc mnie ostrożnym spojrzeniem. - Przecież nie ma się zakochać w Twoich nogach tylko w sercu. To najważniejsze. - wzruszył ramionami i delikatnie się wyprostował. - Możesz iść tam do cholery w dresie i jeśli mu się spodobasz, to czego chcesz więcej? - zmierzwił dłonią swoje włosy, a mnie odjęło mowę. - Takie jest moje zdanie, zrobicie jak zechcecie. - dokończył i wstał od stolika. Posłał mi pokrzepiające spojrzenie i ruszył w kierunku wyjścia.Razem z Ann podążyliśmy wzrokiem za jego posturą, aż zginął za drzwiami.
- Co to...
- Nie mam cholernego pojęcia.


***

Wciągnęłam brzucho i zapięłam jeansy. Nałożyłam na siebie biały t-shirt i jasną bluzę. Cóż, pomimo zaskoczenia, jakie wywołał u mnie Douglas - miał stu procentową rację. Jednak, nadal nie zależało mi na względach Nialla. Od początku wiedziałam, że nic z tego nie będzie. On też to wie. Jestem przekonana, że chce wyjaśnić mi to, że stan w którym go widziałam, nie był wywołany moimi słowami, a czymś innym. Założyłam torbę na ramię i spojrzałam na zegarek. Rodziców nie było w domu od piętnastu minut, ponieważ poszli na urodziny pani Daisy, przyjaciółki mojej mamy. Holly też wyparowała. Odkąd zaczęła spotykać się z Zaynem, widuję ją naprawdę rzadko. 
Zeszłam po schodach i ostatni raz przejrzałam się w lustrze. Zmierzwiłam dłonią włosy i wyszłam na zewnątrz,dokładnie w tym samym momencie co blondyn. Uśmiechnęłam się sama do siebie i szybko odwróciłam się w stronę drzwi aby je zamknąć, ale również,by On nie zauważył mojej idiotycznej miny. Wsunęłam kluczyki do torebki i spojrzałam na uśmiechniętego blondyna.Przeszłam na drugą stronę i stanęłam kilka centymetrów od niego. Miał na sobie zwykły biały t-shirt,jasne jeansy i granatową bluzę.Wyglądał zwyczajnie, a jednocześnie niesamowicie poważnie. 
- Czemu mi się tak przyglądasz? - zapytałam lekko zażenowana. Nie wiedziałam jak mam traktować ten wypad i szczerze mówiąc, chciałam, żeby tak zostało. 
- Masz świetny gust. - i dopiero teraz dotarło do mnie, że wyglądamy prawie identycznie. - Właściwie, to to jest ten moment, w którym przyznajesz się,że podglądałaś mnie kiedy się przebierałem. - zaśmiał się, a ja szturchnęłam go w bok.
- Nie pochlebiaj sobie! - zaśmiałam się cicho, a chłopak wywrócił oczami.Wsiedliśmy do samochodu i niezwłocznie ruszyliśmy w wyznaczonym kierunku.
Cały czas dzieliła nas cisza, jednak była ona przyjemna. Z radia ciągle płynęły ciche melodie nieznanych mi piosenek,a kiedy wreszcie do moich uszu doszła jedna z moich ulubionych,Niall nie patrząc na mnie pod głosił ją i zaczął cicho nucić.
Spojrzałam w jego kierunku i delikatnie się uśmiechnęłam. Jedną ręką trzymał kierownicę, a drugą opartą miał o szybę.Wodził opuszkami palców po swoich ustach, robiąc to w najbardziej uwodzicielski sposób jaki tylko widziałam. Zaczął rytmicznie poruszać głową i stukać palcami w kierownicę.
- Nie wiedziałam, że słuchasz Nightwish. - rzuciłam, a chłopak posłał mi delikatny uśmiech.
- Nie słucham, jednak ta piosenka cały czas się za mną pałęta. - zwilżył wargi, nucąc cicho dalszą melodię. Uniósł palec do góry i zaczął nim poruszać w powietrzu, tak jakby dyrygował. - To jest mój ulubiony fragment. - powiedział, kiedy w całym aucie rozległ się dźwięk skrzypiec. Uśmiechnęłam się mimowolnie i spuściłam wzrok na drogę przed nami. Na zewnątrz robiło się coraz ciemniej.
Kiss while your lips are still red... - zanucił cicho, a ja musiałam zmusić się do wyjęcia telefonu i bezmyślnego sprawdzenia godziny, aby się nie roztopić. - Zaraz będziemy na miejscu. - uśmiechnął się, kątem oka na mnie spoglądając.
- Świetnie. - powiedziałam równo z ostatnimi dźwiękami piosenki.

***

Niall wyjął z bagażnika koszyk, podał mi koc i powiedział,że mam podążać za nim. Po kilku minutach dotarliśmy do pięknego miejsca nad rzeką. Gwiazdy świeciły nad nami, a księżyc odbijał się w tafli wody.Przez chwilę zastanawiałam się, czy może jestem w jakimś filmie, ale odepchnęłam od siebie te myśli. Rozłożyliśmy koc, a kiedy usiadłam, Niall podał mi kieliszek wina. Spojrzałam na niego, a On lekko się uśmiechnął. 
- Nie piję, prowadzę. - powiedział, a ja wyciągnęłam rękę po szkło. 
- O czym chciałeś ze mną porozmawiać? - zapytałam, kiedy usiadł naprzeciwko mnie. 
- Jest tego tak dużo, a ja nie chcę poruszać żadnej z tych rzeczy. - odpowiedział patrząc w kierunku wody. - Chciałbym, żebyś wiedziała,że przez to jakim dupkiem byłem przez ten tydzień, nie zmieniłem się w stosunku do Ciebie. - przytaknęłam niezręcznie, a Niall kontynuował. - Jeśli się zgodzisz, chciałbym, żeby ten wieczór nie był taki, cóż...sztywny. - spojrzał na mnie i zaczął drapać się po karku. Był skrępowany? Co? 
- Co masz przez to na myśli? - zapytałam cicho, upijając łyk wina. 
- Więc, jeśli wiesz - nie oglądałem zbyt dużo tych cholernych komedii romantycznych - ale widziałem jedną, gdzie oboje leżeli na kocu patrząc w gwiazdy i...
Boże powiedz mi kim jest ten chłopak? To nie jest Horan, to niemożliwe. 
- I czuli się swobodnie mówiąc sobie wszystko. - dokończył patrząc na mnie niepewnie. 
- Myślę,że to dobry pomysł. - powiedziałam, przekręcając się na bok i patrząc na niego znacząco. Uniosłam brwi, a blondyn posłał mi szeroki uśmiech. Zajął miejsce obok mnie i oboje skupiliśmy się na patrzeniu w gwiazdy. 
- Pytanie za pytanie? - zaczął. 
- Szczera odpowiedź za szczerą odpowiedź? 
- Zgoda. 
- Zgoda. - powtórzył i podparł się na łokciu, przekierowując całą swoją uwagę na mnie. 

Od Autorki: Ugh, czy muszę mówić ile oddałabym za taki wieczór? kdjsjdaslkjdjalkdj, mam ciarki na samą myśl. ♥ Jeszcze z Niallem :) x Czy myślicie, że zwierzenie się Niallowi będzie NAJWIĘKSZYM BŁĘDEM? ^^ 
Nie, nic nie sugeruję! :) x
Kocham bardzo mocno i do następnego! :*
+ Wprowadzam zasadę 2o komm - Next. 







niedziela, 8 marca 2015

Rozdział 9. Dobra, skończmy to.

12 komentarzy:
Moja klatka piersiowa nierównomiernie unosiła się w górę i w dół.Podniosłam dłoń do twarzy i poprawiłam włosy. Wzięłam kilka głębszych wdechów i schowałam telefon do kieszeni.Dwie minuty temu zamówiłam taksówkę, która powinna pojawić się za pięć minut.Cała moja głowa pulsowała od hałasu i spożytego alkoholu, do tego ta popieprzona sytuacja. Od teraz jestem pewna - kończę z Niallem - raz na zawsze. Czymkolwiek nasza 'znajomość' jest - skończyła się. Jestem skłonna nie iść na wesele jego rodziców tylko dlatego, żeby nie musieć go oglądać.
Definitywnie. 
Ściągnęłam niżej rękawy kurtki i owinęłam się nią ciaśniej.Wiatr otulił całe moje ciało,błyskawicznie wywołując gęsią skórkę. Przeklęłam w duszy na taksówkarza i założyłam ręce na piersi.
- Wiesz,że nie powinnaś tego robić, prawda? - usłyszałam jego głos i mimowolnie się uśmiechnęłam. Po tym całym idiotycznym 'przedstawieniu' ma czelność tu przyłazić i mówić mi co dla mnie dobre, a co nie?
 Niedoczekanie.
- Czego robić? Przychodzić tutaj? - burknęłam i odwróciłam się w jego kierunku. - Jestem pewna,że nie powinnam. - przygryzł wargę i uniósł głowę do góry. Przejechał dłonią po twarzy i znowu spojrzał w moim kierunku.
- Nie chodzi mi o...
- A mi dokładnie o to chodzi. - przerwałam jego wypowiedź i zrobiłam krok w przód. - Chcę to zakończyć. - zaczęłam szukać odpowiednich słów do określenia tego czym tak naprawdę jesteśmy.
- Nie możesz zakończyć czegoś, co nigdy się nie zaczęło. - parsknął i wzruszył ramionami. Chyba nie mówił poważnie. Z drugiej strony, czego się spodziewałam po kilku pocałunkach? Nic nieznaczących pocałunkach?
Cholera, prawda naprawdę boli. 
- Świetnie. - pokiwałam głową na znak, że rozumiem. - Nie chcę mieć z Tobą już nic wspólnego, okej? Tak zwyczajnie - rozejdziemy się teraz i już nigdy więcej nie będziemy się spotykać. - już chciał coś powiedzieć ale uniosłam palec do góry, uciszając go. Przygryzłam policzek od środka, a moje oczy nieoczekiwanie zaczęły piec, co jest do cholery? Chyba teraz nie zaczniesz ryczeć Sky? - zakpiła ze mnie podświadomość i poczułam się jakby ktoś wylał na mnie kubeł zimnej wody. - Ja nie będę wchodziła w drogę Tobie i w zamian oczekuję tego samego. Korzystny układ. Może uwielbiasz te swoje gierki, ale one nie są dla mnie.
- Cholera,Sky.Zamknij się. - przełknęłam głośno ślinę, ponieważ pierwszy raz w życiu usłyszałam go tak poważnego. Całe moje ciało przeszył zimny dreszcz.Wzdrygnęłam się i odwróciłam wzrok od jego płonących oczu.- Jeśli myślisz,że to koniec to jesteś w ogromnym błędzie. - wysyczał i zrobił krok w moją stronę. Chciałam się cofnąć ale moje nogi nie zrobiły nic. Jego ręka błyskawicznie pojawiła się na moim policzku wycierając samotną łzę. Kiedy poczułam jego delikatny dotyk, chciało mi się płakać.Powoli zaczął pokonywać przestrzeń między nami, więc ja zrobiłam odważny krok w tył. Wierzchem dłoni wytarłam spływające łzy i przygryzłam wargę, by nie wypłynęło ich więcej. Uśmiechnęłam się.
- O to własnie mi chodzi, Niall. - przerwałam ciszę i poprawiłam torbę na ramieniu. Gdzie do cholery jest moja taksówka? - Jesteś niebezpieczny. - powiedziałam wolno, mierząc każdy centymetr jego twarzy. Spiął się.
- Nie dla Ciebie. - zmrużył oczy i zacisnął szczęki. Czy on był głuchy? W jednej sekundzie robi ze mnie pośmiewisko, a w drugiej przekonuje mnie,że wszystko z Nim w porządku?
- Zakończmy to.
- Nie.
- Dlaczego,nie? Czy musisz sprawiać aby to wszystko było jeszcze bardziej skomplikowane? - zapytałam mając ochotę go udusić. Czego on ode mnie chce? - Cholera, Niall. Dajmy sobie spokój.
- Nie.
- To jest jedyne słowo w Twoim słowniku? - wyrzuciłam ręce w powietrze i spojrzałam na niego wściekle. - Powiedz mi do cholery dlaczego, kurwa,nie!? - krzyknęłam, a grupka dziewczyn stojąca kilka metrów dalej zmierzyła nas ciekawskim wzrokiem. Jestem przekonana,że gapiła się tylko ze względu na tego dupka. - Wytłumacz mi. - wysyczałam ciszej, próbując złapać oddech.
- Nie pozwolę Ci odejść. - rzucił i nerwowo poprawił włosy. - Do kurwy, Scarlett, nie pozwolę Ci odejść! - krzyknął, a moja taksówka podjechała. Odwróciłam się w jej kierunku i przygryzłam wargę.
To jego plan, jestem tego pewna. Chce,żebym zaczęła ryczeć.
- To koniec. - szepnęłam i odwróciłam się w kierunku auta. Przyspieszyłam kroku, zmuszając się do wstrzymania łez. Słyszałam jego kroki za mną.Kilkakrotnie powtarzał moje imię.Szybko wpadłam do taksówki i trzasnęłam drzwiami.Zablokowałam je i odwróciłam wzrok, by nie musieć patrzyć jak Niall próbuje je otworzyć.
-Niech pan jedzie! - krzyknęłam, a starszy mężczyzna przycisnął gaz. Niall uderzył płaską dłonią w tył samochodu i szybko odwrócił się łapiąc za głowę.Moje policzki były całe czerwone i mokre. Oparłam głowę o siedzenie i zaczęłam cicho szlochać.
Czemu ja do cholery ryczę? 


***

Odkąd tylko przekroczyłam próg domu, mój telefon wibrował nieustannie.Moja mama praktycznie dostała zawału serca, kiedy zobaczyła mnie w takim stanie.Podeszła i mocno mnie przytuliła mówiąc,że wszystko będzie dobrze. 
- Czy to...czy to przez Niego? - nawet nie musiała wymawiać jego imienia. To nie był czas na wypłakiwanie się. Chciałam iść na górę i zasnąć - zapominając o tym beznadziejnym dniu. 
- Nie. - pokiwałam głową i uniosłam wzrok po czym szybko go spuściłam. - Upiłam się i pokłóciłam z Ann. - przełknęłam głośno ślinę,kawałek się odsuwając. - Myślę,że gdyby nie alkohol, nie zaczęłabym ryczeć. - pogłaskała mnie po włosach i przycisnęła swoje wargi do czubka mojej głowy.
- Nie potrafisz kłamać. - powiedziała cicho wypuszczając mnie ze swoich ramion. - Prześpij się, porozmawiamy jutro. 
- Kocham Cię. - wyszeptałam i ruszyłam w kierunku mojego pokoju.
- Kocham Cię bardziej.

***

Mój telefon wibrował ciągle i ciągle, sprawiając,że chciałam rzucić nim o ścianę.Otarłam oczy i wstałam z łóżka. Poszłam do łazienki i umyłam twarz. Byłam cała czerwona. Jednak najlepsze w tym wszystkim było to,że nie wiedziałam jaki jest powód mojej rozsypki. Przecież ja nawet nic do niego nie czułam. Wzięłam prysznic,odprężając całe moje ciało.Ten dzień zdecydowanie zaliczał się do najgorszych i jedyne co chciałam teraz zrobić to iść spać.Założyłam piżamę, owinęłam włosy ręcznikiem i podeszłam do szafy. Już miałam ją otworzyć, kiedy mój telefon znowu zaczął wibrować. 
Walczyłam ze sobą kilka minut, aż w końcu zdecydowałam się podejść. Może to Ann, martwiła się o mnie, a ja zachowywałam się jak ostatnia idiotka.Zamknęłam oczy i delikatnie uniosłam komórkę. 
Miałam dwadzieścia trzy nieodebrane połączenia od Nialla i dziesięć wiadomości - z czego dwie były od Ann.Wzięłam głęboki oddech i przycisnęłam palec do białej koperty. 
Dupek:Nie możesz tego tak zakończyć. 
Dupek:Ucieczka nigdy nie jest rozwiązaniem. 
Dupek:Musimy porozmawiać na spokojnie. 
Dupek:Scarlett, odbierz ten pieprzony telefon. 
Dupek:Dobra, skończmy to. 
Dupek:Nie. 
Dupek:Królewno?
Dupek:Cholera, zależy mi na Tobie.
- Skończmy to. - powtórzyłam jego słowa i zjechałam niżej.
Jak to mu na mnie zależy? 
On kocha ranić ludzi, jestem tego pewna. Bawi się moimi uczuciami. Cholera, On jest psychiczny. 
Sky:Masz rację, zakończmy to. 
Odpisałam i szybko wyciągnęłam baterię z telefonu,nie rozmyślając nad dalszymi konsekwencjami. Podeszłam do okna i delikatnie spojrzałam naprzeciwko.W całym domu było ciemno, wciąż był na imprezie. Jestem przekonana,że całuje się z jakimiś dziewczynami, psychicznie próbując mnie zniszczyć.Naraz światło rozbłysło w jego pokoju, a moim oczom ukazała się jego sylwetka skulona tuż przy oknie.Moje serce zaczęło bić szybciej, boląc niemiłosiernie.Odskoczyłam od okna i szybko zgasiłam światło.Na drżących nogach podeszłam do okna delikatnie odsłaniając firankę.Siedział w tym samym miejscu palcami obracając telefon. Uniósł wzrok i w ułamku sekundy napotkałam jego zaczerwienione oczy. 
Kim jest ten chłopak? 

Od Autorki: Siemka! :) Jak wam się podoba wrażliwy Niall? Zdradzę tylko, że nie będzie go często. Szkoda mi Sky :(
HAHA, dobra koniec! Dziękuję za komentarze i proszę - nawet jeśli rozdział się Wam nie spodoba, to napiszcie co poprawić. Komentarze naprawdę motywują. Miłej niedzieli i żeby ten tydzień szybkoooo minął. Kocham! 
Do następnego :) x 






poniedziałek, 2 marca 2015

Rozdział 8.Groźba?

6 komentarzy:
Spiorunowałam moją matkę spojrzeniem i minęłam ją w drzwiach. To nie jest randka. Mam już plany i jeżeli ten dupek z naprzeciwka myśli,że zmienię je, bo On tak chce to jest w ogromnym błędzie.
Jestem umówiona z Ann i Douglasem i zamierzam się z nimi spotkać. Gdy tylko zamknęłam drzwi, opadłam na łóżko zamykając oczy. Ma taki wielki tupet! Co więcej, pocałował mnie. Nie, nie podobało mi się. Być może w pewnym momencie chciałam więcej, ale to hormony. To nic, jedyny problem jaki mam to to,że matka wszystko widziała i teraz nie da mi żyć. Będzie nękać mnie do dnia w którym znajdę sobie normalnego chłopaka i pokaże jej, że nie ma kompletnie nic, pomiędzy mną a tym dupkiem. Przez chwilę rozważałam nawet opcję wmówienia jej,że jestem homo, ale nie uwierzyłaby.W przedszkolu biłam się tylko i wyłącznie z dziewczynami. Zawsze wolałam chłopców.
Co? Czemu ja w ogóle o tym myślę? 
Zsunęłam się z łóżka i podeszłam do szafy by wyjąć kolorowy t-shirt i parę nowych jeansów.
Gdy nagle moją odrobinkę ciszy, przerwało walenie do drzwi.
Holly. 
- Nikogo tutaj nie ma! - krzyknęłam zamykając oczy i pocierając ręką kark. Serio byłam męczona już tymi wywiadami.
- Otwieraj te drzwi. - odpowiedziała piskliwie, więc przedrzeźniłam ją, wytknęłam kilkakrotnie język i ze sztucznym uśmiechem otworzyłam drzwi. - Co robisz? - zapytała błyskawicznie wpadając do mojego pokoju. Rozejrzała się po nim i swój wzrok zatrzymała na moich ubraniach leżących na łóżko. - Nigdzie nie idziesz z Horanem, czyż nie? - spojrzała na mnie poważnie, dosyć straszliwie marszcząc brwi. Skinęłam głową i zamknęłam drzwi.
- Nie znam powodu dla którego chcesz to wiedzieć, ale nie. - wzruszyłam ramionami i kolejny raz podeszłam do szafy. - Jestem umówiona z Douglasem i Ann.
- Z kim? - rzuciła od niechcenia i wzięła do ręki moją koszulkę. Popatrzyła na nią przez ułamek sekundy i wykrzywiła usta w grymasie. Pokręciłam głową na znak, że to nie jest ważne i rzuciłam na łóżko kolejny t-shirt. - I...ubierasz to...? - zapytała patrząc na mnie z uśmiechem. - Ile razy mam Ci mówić, że nie masz robić mi wstydu? - wywróciłam oczami, zabrałam od niej ubranie i poprosiłam, cóż, zmusiłam ją,żeby wyszła.
Douglas: Wszystko nadal aktualne?
Sky: Jasne :)
Douglas: Świetnie, włóż te obcisłe jeansy ;)
Uśmiechnęłam się do ekranu i rzuciłam telefon na łóżko. Przebrałam się, lekko umalowałam i byłam gotowa. Zeszłam na dół i weszłam do salonu, gdzie mama siedziała na kolanach swojego narzeczonego.
- Idziesz tak na randkę? - w mgnieniu oka poczułam na sobie wzrok mojej matki.
- Mamo. - wywróciłam oczami i usiadłam na fotelu. - To nie randka. - wysyczałam bardzo wyraźnie, ze szczególnym naciskiem na ostatnie słowo. - Nie idę z Niallem. - jej oczy powiększyły się o kilka rozmiarów i już miała coś powiedzieć, ale Cox a miarę szybko ją powstrzymał.
- Baw się dobrze. - mężczyzna posłał mi uśmiech, więc odpowiedziałam tym samym. Usłyszałam klakson samochodowy, co było równoznaczne z tym,że Douglas już jest.


***

Kolejny raz przekroczyłam próg tego cholernego klubu i razem w przyjaciółmi zaczęłam kierować się w stronę baru. Anne cały czas była spięta i wydawało mi się,że co kilka sekund patrzy na Douglasa porozumiewając się z nim bez słów. Gdybym jej nie znała, przyrzekam, że podejrzewałabym ją w tym momencie o morderstwo. 
- Mega miejscówka! - krzyknął chłopak ponad muzyką i zajął swoje miejsce. Skinęłam głową i posłałam blondynce zdezorientowane spojrzenie. 
- Wszystko w porządku? - pochyliłam się nad nią, a Ona zapewniła mnie uśmiechem i odwróciła się w stronę sceny. 
- Och, widzę,że wróciłaś. - usłyszałam wysoki,kobiecy głos i uniosłam wzrok na kobietę za barem.- Kolejny raz pod przymusem czy tym razem z własnej woli? - zapytała, a ja posłałam jej szeroki uśmiech. 
- Zazwyczaj wpadam w kłopoty z własnej woli. - zachichotała dźwięcznie, zebrała nasze zamówienia i zabrała się za ich przygotowywanie. 
Gdy już mówimy o kłopotach mój telefon kolejny raz zaczął wibrować, a moje wnętrze niebezpiecznie się wykręciło. Poczułam jak cała krew odpływa z mojej twarzy, kiedy na wyświetlaczu zobaczyłam nazwę kontaktu Nialla. 
Dupek: Chciałem po dobroci :) 
Sky: Groźba? 
Dupek: Ostrzeżenie, królewno. 
Przetarłam dłonią policzek i schowałam telefon do torby. Nie bałam się. Niby czego? Niby kogo? Nialla? On  nie był straszny. Cóż, może trochę, ale nie dla mnie. Tak, sądzę. Błagam niech się nie mylę. Gdy uniosłam wzrok napotkałam zdezorientowane spojrzenie przyjaciela, więc posłałam mu sztuczny uśmiech i spuściłam głowę. Przygryzłam wargę i poprawiłam włosy. 
- Muszę siku. - pisnęłam do przyjaciółki i odwróciłam się w przeciwnym kierunku. Kiedy przechodziłam obok drzwi wpadłam na czarnowłosego chłopaka. Ugh, Holly. 
- Scarlett! - pisnęła przesadnie wysoko i spojrzała przerażona na chłopaka. - Mówiłaś, że nigdzie nie idziesz! - czemu Ona tak krzyczy? Spojrzałam na mulata, który pomiędzy wargami trzymał praktycznie kończącego się papierosa. Miał na sobie czarną kurtkę, obdarte rurki i luźny biały t-shirt. 
- Tak. - pokiwałam głową na zgodę. - Powiedziałam,że nie idę nigdzie z Niallem. - wzruszyłam ramionami. - Jestem tu z Ann i Douglasem. - wskazałam bar przy którym siedzieli moi przyjaciele, a chłopak uniósł rękę i zaczął mi machać. - Mam wszystko pod kontrolą. - uśmiechnęłam się i ponownie zaczęłam kierować się w stronę toalet. 

***

Uniosłam kolejny kieliszek w górę  i zamykając oczy opróżniłam jego zawartość. W sumie nie mieliśmy jakiegoś szczególnego powodu by świętować. Zwyczajnie Douglas wrócił do dom, więc to chyba była główna przyczyna. Brunet uniósł rękę do góry by zamówić kolejne shoty. 
- Chcecie mnie upić? - uśmiechnęłam się, pochylając się nad przyjaciółką. Byłam nad zwyczaj szczęśliwa i wyluzowana. Holly od kilku minut siedziała obok mnie, co denerwowało mnie bardzo. Nie dość,że muszę oglądać ją w domu to jeszcze tutaj.Ann zachichotała wesoło, ale jakoś mnie to nie przekonało. 
- Sky, musimy Ci coś powiedzieć. - Douglas przybliżył szkło do ust i wypił jego zawartość. Wykrzywił usta w grymasie i ręką zmierzwił włosy. Pokiwałam głową na znak, że słucham. 
No to jedziemy. 
- My... - zaczęła, ale nie dokończyła ponieważ na scenie pojawił się ten sam chłopak co kilkanaście dni temu.Tłum stojący pod sceną zaczął krzyczeć i wiwatować, a moja głowa zaczęła pękać.Holly siedziała obok mnie bijąc brawo i od czasu do czasu piszcząc,że zaraz na scenę wyjdzie jej chłopak. 
Wywróciłam oczami i wstałam z wysokiego krzesła. Lekko się zachwiałam, jednak po kilku sekundach odzyskałam równowagę. Posłałam Douglasowi wdzięczne spojrzenie, ponieważ w odpowiedniej chwili złapał mnie za rękę. 
- Wyjdę na świeże powietrze. - rzuciłam biorąc bluzę do reki. Ann skinęła, ale w całym klubie zrobiło się ciemno. Przeklęłam w myślach i prawie dostałam zawału serca, kiedy usłyszałam ten cholerny, irlandzki akcent. 
- Witajcie! - krzyknął wraz z pierwszymi dźwiękami elektrycznej gitary. Moja głowa pulsowała z powodu hałasu i nadmiernych myśli. - Dzisiaj zaczniemy nieco inaczej. - powiedział i wąska smuga światła odszukała jego posturę na środku sceny. Modliłam się,żeby wyjść stąd jak najszybciej, jednak moje nogi stały w miejscu. - Mamy nową piosenkę! - krzyknął kolejny raz i w kilka sekund zagłuszyły go krzyki i oklaski. - Jej tytuł to Kiss You! - oryginalnie. Założyłam bluzę i wsunęłam kaptur na głowę oznajmiając,że wychodzę. - Jest o dziewczynie, której usta potrafią naprawdę wiele!- to się nie dzieje naprawdę. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech. Kiedy je otworzyłam spotkałam jego pożerające spojrzenie. Cała publiczność powędrowała za jego wzrokiem, a ja byłam na tyle inteligentną osobą, że postanowiłam zrzucić to na Holly. Spojrzałam na nią i zaczęłam bić brawo. Dziewczyna pokiwała z niedowierzaniem głową, ale uśmiechnęła się. 
Tak. Ona zdecydowanie kocha być w centrum uwagi. 
- Nie. - Powiedział Horan, a ja przygryzłam mocno wargę. W przeciwnym wypadku zaczęłabym krzyczeć. - Dziewczyna obok. - powiedział poważnie. 
Zsunęłam kaptur i wyciągnęłam prawą rękę do przodu. Pokazałam mu środkowy palec i z całych sił powstrzymałam się przed krzyknięciem czegoś głupiego. Na jego ustach błyskawicznie pojawił się szeroki uśmiech.Po całej sali rozległy się okrzyki typu 'auć' i 'och', ale nie obchodziło mnie to. 
Trzeba było zakończyć tą znajomość nim tylko się zaczęła. Ponownie założyłam kaptur na głowę i ruszyłam w kierunku wyjścia. Spotkałam zdezorientowane spojrzenie moich przyjaciół, więc pożegnałam ich skinieniem głowy i ruszyłam  kierunku wyjścia. 
- To nie jest koniec. 


Od Autorki: Przepraszam, przepraszam! Z niczym się nie wyrabiam, ale to już wiecie. Haha, starałam się,żeby nie był zbyt beznadziejny, ale wyszło jak wyszło. Już mam pomysł na następny rozdział i powiem, że trochę będzie się działo! :D 
Do następnego. 
Kocham! :) x 





Obserwatorzy