poniedziałek, 26 stycznia 2015

Rozdział 3. Jesteś taki irytujący.

- Nie wiesz,że jeśli dzielisz się swoimi marzeniami z inną osobą, one nigdy się nie spełnią? - uśmiechnęłam się delikatnie i powędrowałam wzrokiem na osobę, która zajęła miejsce na huśtawce obok.
- Co tutaj robisz? - zapytałam a mężczyzna spuścił głowę i zachichotał cicho.
- Cóż, twoja mama uważa, że zaginęłaś. - spojrzał na mnie i ręką przejechał po swojej twarzy. Zamknął oczy i delikatnie odchylił głowę do tyłu, tak jak ja kilka chwil temu.
Wydawał się być zmęczony? - Oraz pokłóciła się z Jasmine, więc teraz na przemian płacze i krzyczy na wszystkich dookoła.
- Nie powinieneś być teraz z Nią? - uniosłam brwi i nogami zahamowałam lekkie kołysanie. David spojrzał na  mnie i widziałam, że wszystkimi możliwymi sposobami próbował się nie roześmiać. Przygryzł policzek od środka, ale nawet to niewiele dało, ponieważ kilka sekund później, cichy rechot wydobył się z jego ust.
- Powiedziała mi,że mam spieprzać. - wzruszył ramionami jak gdyby nigdy nic i powrócił do swojej dawnej pozycji.Szurałam butami po ziemi, kreśląc bliżej nieokreślone kształty.Wydawało mi się, że nie przepadam za tym facetem. Cóż, kiedyś naprawdę tak było. Kiedy kilka tygodni temu, mama rozwiodła się z moim ojcem i zabrała mnie ze sobą tutaj - nienawidziłam go. Obwiniałam go o rozstanie moich rodziców, a tak naprawdę potrzebowałam odrobiny czasu, by wszystko sobie poukładać. Przypominając sobie awantury w domu, o byle jaką błahostkę - cieszyłam się, że to koniec. Mama poradziła sobie z rozstaniem, ponieważ to oznaczało także koniec jej cierpienia. Tata zwykle po kłótni z nią wychodził sam, lub zabierał mnie, a mama zostawała zawsze sama. Wiem i jestem przekonana, że wtedy bardzo płakała. Gdy tylko wracałam Ona mocno przytulała mnie i przepraszała, tłumacząc wszystko. Wtedy tego nie rozumiałam,być może nie chciałam tego rozumieć. Mówiła, że ludzie nie zawsze muszą się rozumieć oraz, że mogą dostrzec to dopiero po upływie kilku lat, kiedy wszystko się 'wypala'. Nie winiłam jej za to. To nigdy nie była wina mamy.
- Skąd wiedziałeś, że jestem akurat tutaj? - Dawid zmarszczył brwi i posłał mi zdezorientowane spojrzenie.
- Pierwszego dnia, kiedy przyjechałaś i szczerze mnie nienawidziłaś uciekłaś właśnie tutaj.
- Nadal to pamiętasz? - posłałam mu zdziwione spojrzenie, ponieważ myślałam, że wtedy uznał mnie za rozpieszczoną nastolatkę, która może robić wszystko co chce, bez żadnych zahamowań.
Tak, tamtego wieczoru mama też płakała.
- Żartujesz sobie? Szukaliśmy Cię po całym mieście! - zaczął wymachiwać rękoma na wszystkie strony, ale po kilku sekundach delikatnie spuścił głowę w dół. - Przyrzekłem sobie wtedy,że jeżeli coś Ci się stanie nie daruję sobie tego.
Myślę, że niewiele mogłam poradzić na to, że moje oczy zaczęły szczypać, a łzy wypływały spod moich powiek, bez jakiegokolwiek ostrzeżenia. Przygryzłam wargę, powstrzymując się od dalszych wzruszeń i spojrzałam na Davida.
- Uważasz,że mógłbyś mnie teraz przytulić?
- Ja... znaczy, jeśli...tak. - zająkał się i posłał mi pokrzepiający uśmiech. Otworzył swoje ramiona więc podeszłam do Niego i mocno się wtuliłam. Z nieznanych mi powodów potrzebowałam wsparcia, które narzeczony mojej mamy mi okazał.I ten gest znaczył dla mnie więcej niż mógł sobie wyobrazić.
- Dziękuję. - powiedział a ja spojrzałam w górę, by móc spotkać jego załzawione oczy.
- Za co? - zapytałam kompletnie zdezorientowana bo to ja powinnam być tą osobą, która dziękuje za wsparcie.
- Za to, że mimo wszystko dałaś mi drugą szansę. - przytulił mnie mocniej i posłał uśmiech. - Chodźmy do domu. - zachichotał i wypuścił moją osobę ze swoich ramion. - Jeżeli Twoja mama, nie postanowiła go spalić. - odpowiedziałam mu tym samym i razem, w bardzo komfortowej ciszy zaczęliśmy kierować się w stronę auta.
Nienawidzę się rozczulać. 

***

Zamknęłam szafę i rzuciłam piżamę na łóżko. Spojrzałam w lustro i upięłam włosy w wysokiego koka. Razem z dumą i pewnością siebie, którą nie zdziałałam kompletnie nic - usiadłam na krześle. Zdecydowanie ten wieczór mógł wyglądać o wiele lepiej, gdybym tylko zachowała swoją godność, odpuściła temu dupkowi i została w domu. Jeżeli tylko zachowałabym się odrobinę doroślej - i tutaj zapala się czerwone światełko - nie umiem zachowywać się doroślej, zostałabym w domu, a kiedy jemu by się znudziło - oddałby mi ją i wszystko byłoby wręcz cudownie. Z pokoju mojej 'siostry' dobiegały ciche śmiechy, więc mogłam stwierdzić, że była u niej jakaś koleżanka - o ile jakąś miała. 
Wzięłam telefon do ręki i odblokowałam go odczytując wiadomość od blondynki.
Ann. - Jak koncert uparciuchu? Twoja samoocena wzrosła? 
Sky. - Wręcz przeciwnie - spadła do zera. Mam Ci za złość, że nie wybiłaś mi tego z głowy. 
Ann. - Uwierz mi, nie jest przyjemnie rozmawiać z Twoimi czarnymi oczami.
Sky. - Nie przesadzajmy :/ 
Ann. - Następnym razem, zrobię Ci zdjęcie! :D 

Spojrzałam w kierunku okna, które wydało z siebie dziwny dźwięk. Przez chwilę rozważałam opcję,że jakiś ptak przywalił w nie z impetem, ale kilka sekund później usłyszałam je ponownie więc wstałam z krzesła i podeszłam bliżej. Można powiedzieć, że skradałam się do okna tak długo,aż odważyłam się lekko przez nie wyjrzeć. Moje serce prawie stanęło, kiedy zobaczyłam Nialla, rzucającego kamieniami w moją stronę. 
- Odbiło Ci? - krzyknęłam wychylając się bardziej. 
- Wyjdź do mnie tylnymi drzwiami. - powiedział i gestem ręki wskazał na moją deskorolkę, która leżała obok jego nogi. 
- Jesteś taki irytujący. - syknęłam i już miałam zamykać okno, kiedy ponownie się wychyliłam. -Skąd wiesz,że mamy tylne drzwi? - zapytałam zdezorientowana, ale zamiast odpowiedzi usłyszałam stłumiony śmiech i to,że mam się pospieszyć. 
Prawie niedosłyszalnie wyszłam z pokoju i cóż, z jakiego powodu stanęłam przy drzwiach Holly, odrobinkę podsłuchując. Usłyszałam jej wysoki pisk a kiedy do moich uszu dobiegł dźwięk grubego męskiego głosu - ciarki przeszły przez całe moje ciało. Pokręciłam głową i ruszyłam na tył domu, by spotkać się z tym kretynem. Niall opierał się o tylną ścianę naszego domu, co chwilę wypuszczając z ust dym papierosowy. Wzdrygnęłam się na ten okropny smród i posłałam mu pogardliwe spojrzenie. 
Teraz moja deskorolka znajdowała się pod jego ręką, otoczona mocnym uściskiem. 
- Co tu robisz? - zapytałam przejeżdżając dłonią w gorę i w dół ręki, by odrobinę ją ogrzać. 
- Ty dotrzymałaś umowy, więc sądzę,że nie jestem aż tak wielkim dupkiem, by ją teraz łamać. - powiedział i wyciągnął rękę z przedmiotem w moim kierunku. Niepewnie ją zabrałam i przycisnęłam do klatki piersiowej. Chłopak zaśmiał się cicho i wyjął papierosa z ust, po czym rzucił go na ziemię i przygniótł czubkiem buta. Blondyn zrobił krok w moim kierunku, więc ja automatycznie się odsunęłam, po raz kolejny spotykając się z jego przeraźliwym, może trochę uroczym, jednak nadal okropnym śmiechem. 
- Nadal jesteś dupkiem. - powiedziałam a chłopak przejechał dłonią po swoich włosach i złapał swoją wargę pomiędzy palce mierząc mnie wzrokiem. 
- Nadal mnie nie znasz. - rzucił i wzruszył ramionami. 
- Ty również. - zauważyłam i posłałam mu wymuszony uśmiech. 
Naprawdę nie spodziewałam się jego wizyty, wiec nie przygotowałam żadnych ciętych ripost. 
Mój błąd. 
- Och, wiem o Tobie więcej niż Ci się wydaje. - zachichotał a ja się wzdrygnęłam. 
- Chyba musisz już iść. - powiedziałam i odwróciłam się w przeciwnym kierunku. Jednak moja ciekawość, to nie zbyt przyjemna cecha i trzeba z nią jakoś żyć. - Skąd wiedziałeś o tylnych drzwiach? 
- Mój przyjaciel prawdopodobnie teraz pieprzy tam Twoją siostrę. - wskazał palcem na okno w pokoju mojej siostry, gdzie teraz było ciemno. - Musiał tam jakoś wejść. 
- A normalne drzwi? - zapytałam unosząc jedną brew, ponieważ myślę, że go zagięłam. 
- Och, królowo - jestem przekonany, że jeżeli Twoi rodzice zobaczyli by go, nie byłoby kolorowo. 
- Co chcesz przez to powiedzieć? - zapytałam, a On wzruszył ramionami, odwrócił się i zaczął kierować się w stronę płotu, który kila sekund później przeskoczył. Sposób w jaki jego mięśnie ugięły się... nieważne. 
- Do zobaczenia jutro, królewno. - powiedział i cmoknął w moim kierunku, po czym odwrócił się i zginał w ciemnościach nocy. 


Od Autorki: Siemka Misie! ♥ Dziękuję za 17 komentarzy i 3ooo wyświetleń! KOCHAM WAS TAK SOOOOO MUCH :*:*:* Chcę powiedzieć, że mam ferie i że jeśli chcecie, by rozdział pojawił się naprawdę szybko - jestem do dyspozycji :) Już biorę się za pisanie kolejnego, więc od Was zależy kiedy On się pojawi.♥ 







14 komentarzy:

  1. Super,twój blog wymiata *-*. Brak słów. A ja zapraszam na swoje opowiadanie http://uprowadzonaopowiadanie.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. jeju <3 uwielbiam <3 nie mogę się doczekać kiedy będzie następna część ^^ awwww *---*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny *-* Wrzucaj nn jak najszybciej możesz! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny jak zawsze ❤️

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak wstawiaj tak szybko jak możesz :-)
    Świetny rozdział xx

    OdpowiedzUsuń
  6. super ! czekam na nn !
    Zapraszam do siebie http://psychic-love-harry-styles-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialne!!! Ciekawe kto tam pieprzy jej siostrę :D czyżby Harold? :D
    czekam na kolejny rozdział! ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurczę. 'Mój przyjaciel prawdopodobnie pieprzy teraz Twoją siostrę.' Każdy chciałby to usłyszeć xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię takiego Niall'a ^^ czekam na następny, wstawiaj szybko :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział :* czekam nn i zapraszam do mnie http://the-madness-of-one-direction.blogspot.com/ http://you-are-magic-zaynmalik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nominuję twój blog do Liebster Award więcej na moim blogu---------->http://you-are-magic-zaynmalik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Swieetny!! *.* <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Przepraszam że tak późno komentuje ale nie miałam czasu. Rozdział jak zwykle świetny. Dobrze ze masz ferie będę miała co czytać! Twoja wierna czytelniczka która ma chopla na punkcie jednorożców Mania Styles.
    PS. podejrzewam iż Zayn pieprzy Holly. XD

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy